Bezdomności nie mamy wypisanej na czole!

Mają różne doświadczenia życiowe, są w różnym wieku i każdy z nich kogoś lub coś stracił. Jednym tragedia zabrała radość życia, innym świat przesłonił alkohol. Marzenia mają jednak podobne: ciepły dom, bliskie osoby, czystą pościel. Przed ich oczami przesuwają się wspomnienia, gdy było łatwiej, gdy każdy błąd, każde potknięcie nie kończyło się brutalnym przebudzeniem, a kolejny dzień stawał się szansą na coś nowego. Potem przyszła dorosłość. Staż z bezdomności też mają różny od dwóch do dziewiętnastu lat. Jarosław, Marek, Jacek, Mirek, Jerzy i Marian każdego dnia mierzą się z „łatami”, jakie „dokleja” do nich społeczeństwo. Nie proszą o litość, tylko odrobinę zrozumienia. – Okres przedświąteczny jest dla nas wyjątkowo smutnym czasem. Podejrzewam, że sam większą część Świąt spędzę na ulicy Długiej, bo to właśnie tam mam groby wszystkich swoich najbliższych. Tam leży moja mama, mój ojciec, tam też jest mój syn – podsumowuje Marek, bezdomny od dwóch i pół roku.