– Z wykształcenia jestem historykiem i regionalistą. Historia to moja pasja. Doły Biskupie mają bardzo bogatą przeszłość. Osoby, które tworzą nasze Stowarzyszenie „Witulin nad Świśliną” mieszkają tutaj z pokolenia na pokolenie. Ja, jestem przyjezdny, ale swoimi opowieściami zainteresowali mnie tak bardzo, że kawałek po kawałki, zacząłem odkrywać tę lokalną historię – mówił nam na początku maja Paweł Gawron, prezes Stowarzyszenia „Witulin nad Świśliną” w Dołach Biskupich, kiedy to zaczynał gromadzić przedmioty do Izby Regionalnej imienia Witolda Gombrowicza.
Udało się wówczas zgromadzić kilka przedmiotów, jak około 60-letnią maszynę do liczenia, która służyła w Fabryce Tektury „Witulin”.
Półtora miesiąca od naszej rozmowy, w sobotę, 26 czerwca, już oficjalnie uruchomiono Izbę Regionalną.
– To finał naszego przedsięwzięcia. Przed nami jednak kolejne duże wyzwanie, czyli wzbogacanie naszej Izby w nowe przedmioty, pamiątki, eksponaty. Jesteśmy zadowoleni z tego, że nasi mieszkańcy, a także sąsiedzi z okolicznych sołectw, udostępnili lub wypożyczyli nam swoje pamiątki – wyjaśnia Paweł Gawron.
W Izbie znalazły się: m.in: tektura z fabryki tektury „Witulin”, maszyna do liczenia, która w tej fabryce służyła, dzienniki i protokoły rady rodziców, kołowrotek, stara maszyna do szycia, maglownica, sierpy, tropy dinozaurów, kołowrotek, a także oryginalne projekty budowy komina w fabryce tektury.
Wiele przedmiotów do Izby Regionalnej przekazali Anna i Andrzej Mazurowie, mieszkańcy Dołów Biskupich.
– Ta izba to świetny pomysł, zwłaszcza dla przyszłych pokoleń. Mam wnuczka, któremu chciałabym móc przekazać tę wiedzę, podobnie jak robiły to moja prababcia, czy babcia. Wraz z mężem przynieśliśmy cepy, szufle do zboża, przedmioty wykonane przez kowala, który miał w naszej miejscowości kuźnię – wyjaśnia Anna Mazur.
A Andrzej Mazur dodaje:
– Przynieśliśmy też stuletni toporek, który znalazłem u mojego dziadka w stodole.Trzy dni prawie zeszły, zanim go wyczyściłem. Niektórzy mówią, że to dawny „sękaczek”, do wycinania kapusty na polu. Są też narzędzia, które kiedyś zastępowały mieszkańcom pralkę. Mamy dużą balię, w niej tarkę, magiel, kijanki – kawałek deski z rączką. Pamiętam jak moja babcia czy mama szły nad rzekę i ręcznie prały nam ubrania. W izbie mamy krajalnicę, oryginalne od powozu zaprzęgi, wszystko to ręczna robota. Czekamy na kolejne sprzęty. Mam nadzieję, że zmotywujemy tym naszych mieszkańców. Po co mają się te sprzęty kurzyć na strychu – dodaje Andrzej Mazur.
Elżbieta Miernikiewicz, sołtys Dołów Biskupich dodaje, że to ważny dzień dla miejscowości.
– Obiekt, w którym się znajdujemy, to była szkoła podstawowa imienia Witolda Gombrowicza. Izba Regionalna, także nosił imię naszego wielkiego pisarza. Nasz Paweł (Paweł Gawron przyp. red.) robi wszystko, żeby rozwijać naszą miejscowość. Jestem także członkiem Stowarzyszenia Witulin Nad Świśliną, więc jak tylko mogłam, tak pomogłam. A efekt to już ocenicie państwo sami, odwiedzając nasze sołectwo – zaprasza Elżbieta Miernikieiwcz.
Lech Łodej, burmistrz miasta i gminy w Kunowie podkreśla, że Stowarzyszenie Witulin nad Świśliną rozsławia gminę nie tylko w powiecie, ale i poza jego granicami. Motywuje do działania inne sołectwa.
– To bardzo piękna chwila dla Dołów Biskupich, ale i dla gminy Kunów. Wielka radość i duma dla mnie, jako burmistrza, że mieszkańcy tej miejscowości tak pięknie się integrują. To przynosi bardzo duże owoce. To także motywacja do dalszych działań samej gminy, przypomnę tylko, że już za chwilę budynek, w którym się znajdujemy, zostanie przekształcony w Środowiskowy Dom Samopomocy. Trzeba podkreślić, że przez lata w miejscowości tej nie działo się zbyt wiele. Brakowało zaangażowania, a być może także i pomysłów. Odkąd radną została pani Maria Pająk, a funkcjonować zaczęło także Stowarzyszenie Witulin nad Świśliną, Koło Gospodyń Wiejskich i Ochotnicza Straż Pożarna, wieś zaczęła się zmieniać – wyjaśnia Lech Łodej.
Przypomina, że dzięki zaangażowaniu członków Stowarzyszenia, jak i samych mieszkańców udało się wykonać prace porządkowe, zmieniające estetykę miejscowości, ustawiono tablice informacyjne, na których przeczytać można o historii wsi, a także uruchomiona została wiejska biblioteka. Dodaje, że praca w Stowarzyszeniu to praca bez gratyfikacji, bez wynagrodzenia, płynąca z potrzeby serca.
– Taką „wisienką na torcie” jest Izba Regionalna imienia Witolda Gombrowicza, w której znaleźć można wszystko to, co składa się na naszą tożsamość. Od kilku już lat w naszej gminie podążamy w kierunku myśli: „wierni tradycji, otwarci na nowoczesność”. Chcemy zmieniać oblicze naszej „małej ojczyzny”. Aby jednak funkcjonować i się rozwijać musimy mieć dobre, mocne fundamenty. A gdzie mamy ich szukać, jeśli nie u naszych dziadów, pradziadów? Wiem, że być może niektórzy patrzą na te działania z lekką zazdrością, ale to dobrze, może zmotywuje ich to do podobnych pomysłów w swoich miejscowościach. Warto podkreślić, że w naszej gminie świetnie sobie radzą Koła Gospodyń Wiejskich, Ochotnicze Straże Pożarne, czy Stowarzyszenia. W każdej miejscowości mamy się czym pochwalić – dodaje.
Na realizację Izby Regionalnej Stowarzyszenie „Witulin nad Świśliną” otrzymało 3 000 zł dotacji z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego.
– Mieliśmy przyjemność przyczynić się do tego, aby wesprzeć te regionalne działania, które przybliżają naszą historię, pokazują dorobek wielu pokoleń. Cieszymy się, że jako Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego możemy uczestniczyć w tego typu wydarzeniach – mówi Paweł Walesic, kierownik Departamentu Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Świętokrzyskiego.
Podkreślał, że to niezmiernie ważne, aby takie małe miejscowości, jak Doły Biskupie, ale o bardzo bogatej tradycji, miały tego typu miejsca, w których „przechowywana” jest pamięć o przeszłości.
– To właśnie tutaj kształtowała się nasza tożsamość, w takich małych miasteczkach, sołectwach, gminach. Mieszkańcy chcą krzewić tę kulturę, pokazywać ją innym, nie wstydzą się swojego dziedzictwa. W tej chwili szczycimy się tym, co najpiękniejsze, tym, co wychodzi z naszej tradycji – wyjaśnia Paweł Walesic.
O tym, że izba regionalna, to świetny pomysł, mówi Władysław Gałka rzeźbiarz z Dołów Biskupich.
– Sam od lat związałem swoje życie z Dołami Biskupimi, chociażby przez moje rzeźby. Mam też skromny wkład w Izbę Regionalną imienia naszego wielkiego pisarza. Wraz z kolegą, który chodził tutaj do szkoły, udało się nam przekazać gabloty, w których stoją dziś zgromadzone pamiątki, czy eksponaty. Przekazałem także zabytkowe żelazko, kantarek – dawną wagę, maszynę do liczenia, która służyła w fabryce tektury w Dołach Biskupich. Mam pewność, że te przedmioty nie zginą, nie będą się poniewierały po strychu, tylko będą bezpieczne – podkreśla Władysław Gałka.
Izbę po raz pierwszy obejrzeć mógł także Henryk Jabłoński, sołtys sąsiedniego Nietuliska Dużego, który często bywa w Dołach Biskupich, chociażby ze względu na ich fascynującą historię.
– W przeszłości także układała się ta nasza współpraca pomiędzy Nietuliskiem Dużym, a Dołami Biskupimi. Organizowaliśmy turnieje w piłce nożnej. Pamiętam organizowane w kamieniołomach Pikniki Gombrowiczowskie. Wszystko się dopełniało. Wiadomo, że przez pandemię wiele spraw się skomplikowało. Dziś na szczęście udało się uroczyście otworzyć izbę. Wielka w tym zasługa Stowarzyszenia Witulin nad Świśliną, które prężnie się rozwija i nie jest stowarzyszeniem tylko na papierze, ale rozwija i rozsławia tę miejscowość – wyjaśnia Henryk Jabłoński.
Na uczestników sobotniej uroczystości czekał też wykład, przygotowany przez Monikę Bryłę-Mazurkiewicz, prezes Centrum Krajoznawczo-Historycznego imienia profesora Mieczysława Radwana w Ostrowcu Świętokrzyskim.
– Historia Dołów Biskupich jest wspaniała. Tożsamość tej miejscowości ukształtowało wiele osób. Na pewno wieś miała bardzo ciekawych właścicieli. To były osoby bardzo znane, z jednej strony biskupi krakowscy, osoby wpływowe, z drugiej – benedyktyni świętokrzyscy. Tereny te świetnie się rozwijały, ponieważ ich właściciele dbali o ten region, który był dla nich domem. Wyjątkową postacią jest Ignacy Leonard Kotkowski, który postanowił właśnie tutaj zainwestować swój majątek. Wykorzystując tradycje młynarskie, a także to co dała przyroda: kamieniołomy i wodę, zorganizował duże przedsięwzięcie, które rozwinęło tę miejscowość. Kwitło budownictwo – przypomina Monika Bryła-Mazurkiewicz.
I choć sam Witold Gombrowicz, nigdy w Dołach Biskupich nie był, to Izbę Regionalną jego imienia uważa za bardzo trafiony pomysł.
– Myślę, że każda tego typu inicjatywa jest dobra. Musimy pamiętać o naszej przeszłości, abyśmy wiedzieli dokąd zmierzamy. Jestem pewna, że nasze Stowarzyszenia będą ze sobą współpracować – zapewnia.
Izba czynna będzie w godzinach pracy biblioteki, czyli w każdy wtorek od 16.00 do 18.00
– Liczymy, że nasza Izba będzie żyła i będziemy ją stopniowo wzbogacać i uzupełniać o nowe elementy. Będziemy też szukać tej historii, odwiedzać archiwa, prowadzić rozmowy z mieszkańcami. Będziemy też zachęcać turystów, żeby nas odwiedzali. Największe natężenie ruchu w naszej miejscowości, to bowiem okres wiosenno-jesienny. Wiele osób przejeżdża zatrzymując się przy naszym słynnym pingwinie pana Jerzego Trojanowskiego, potem patrzą na tablice historyczne-informacyjne. Zapoznają się z historią. Jesteśmy też nastawieni na rowerzystów. Przez Doły Biskupie przebiega bowiem rowerowy szlak imienia Witolda Gombrowicza – podsumowuje Paweł Gawron.
Galeria fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info