Już w epoce starożytnej w Rudce Bałtowskiej odnaleźć można ślady działalności metalurgicznej (wytop żelaza). Hutnicy z Rudki stworzyli stałą osadę. Prawdopodobnie była to pierwsza stała osada na terenie gminy Bałtów. Składała się z jednej lub zaledwie kilku chat. Osada mogła istnieć nawet 200 lub 300 lat. Mieszkańcy opuścili ją zapewne w V wieku naszej ery, biorąc udział w wielkiej wędrówce ludów.
Dziś Rudka Bałtowska przyciąga spokojem, sąsiedztwem lasów i pól, a także niezwykłym klimatem. Dorota Przygoda, sołtysem Rudki jest z dziada, pradziada. Stanowisko to objęła w 2016 roku, po swoim bracie.
Rozgoszczona nad Kamienną
Ziemio ukochana
Wystrojona w polne kwiaty
Od samego rana
Zatroskana swoim losem
Nad tą rzeką siedzisz
By w poszumie fal płynących
Swoje dzieje śledzić…
Stanisława Ciecieląg
– W latach 70-tych sołtysem był mój tata, później się rozchorował i oddał to stanowisko pani, która „sołtysowała” też ładnych parę lat. Następnie tradycję rodzinną podtrzymywał mój brat – Jerzy, który sołtysem był przeszło 20 lat. Chyba jeden rok zabrakło mu do pełnych 6 kadencji, czyli 24 lat. Niestety brat zmarł, można powiedzieć, że przejęłam po nim schedę. Zostałam wybrana na kolejnego sołtysa. I tak jakoś to wszystko się kręci – wspomina Dorota Przygoda.
Dodaje, że praca sołtysa wymaga pewnych predyspozycji, najważniejszą z nich jest umiejętność słuchania innych.
– Trzeba być przygotowanym na to, że jednym sołtys pasuje, innym nie pasuje. Nie można wywyższać się ponad innych, trzeba umieć słuchać ludzi. Nie wolno nadużywać swojego stanowiska. To nie jest tak: jesteś radną, czy sołtysem, to już musisz rządzić. Trzeba być sobą. Gdy zostałam radną wzięłam sobie do serca słowa pewnej mądrej osoby, która mi powiedziała: „pozostań sobą. Nie zmieniaj się”. I tak się staram robić. Co mogę robię, gdy przekracza to nasz budżet, proszę o pomoc pana wójta, Huberta Żądło, który zawsze nam pomaga – wyjaśnia Dorota Przygoda.
Tak było w przypadku ogrodzenia boiska, znajdującego się przy placu zabaw w Rudce Bałtowskiej.
– Młodzież prosiła na spotkaniu z wójtem, aby podwyższyć ogrodzenie, bo nie raz piłka uciekała im na drogę, poza tym było niebezpiecznie. Dzięki naszej współpracy i przychylności pana Huberta Żądło, udało się nam podnieść ogrodzenie na boisku przy placu zabaw. Młodzież może już bezpiecznie grać w piłkę, choć teraz w czasach pandemii te spotkania były ograniczone – tłumaczy sołtys wsi.
Dorota Przygoda dodaje także, że zawsze liczyć może na pomoc mieszkańców.
– Angażujemy się w prace porządkowe. Postanowiłam, ze względu na to, że przy świetlicy mamy centrum wsi, uporządkować ten teren. Panowie z rady sołeckiej mi pomogli: pan Chodała z synem, pan Mazur z synem, pan Mozal. Mam fajne sąsiadki, które też pomagały. Zasiałam trawę, pan wójt użyczył nam parę świerków. Jeśli tylko proszę, to ludzie są chętni i przyjdą. Nie ma tak, że jak pójdę do kogoś, to mi ktoś odmówi – dodaje.
Udało się także stworzyć miejsce rekreacji po drugiej stronie ulicy, przy rzece Kamiennej. Postawiono kilka ławeczek, wykoszono teren.
– Pamiętam jeszcze z dzieciństwa, jak przesiadywała tam młodzież, ludzie się opalali, a mieszkańcy korzystali także z kąpieli w rzece – wspomina.
Tajemnic i historii Rudki Bałtowskiej strzeże drewniany krzyż z napisem: „Wdzięczni Bogu parafianie z Rudki Bałtowskiej – 1954 rok”.
– Aktualnie stoi tuż obok mojego rodzinnego domu. Na początku znajdował się w zupełnie innej lokalizacji, bliżej wyjazdy do Bałtowa, u pana Dunala na skwerku. W 1954 roku został przeniesiony na aktualne miejsce. Niektóre z pań opowiadały mi, że jest to krzyż postawiony, aby upamiętnić tragiczną śmierć jednego z mieszkańców. Jedna z pań, która mieszka w Rudce Bałtowskiej z dziada, pradziada, opowiadała mi, że właściciel działki, na której znajduje się krzyż, zjeżdżał rowerem ze stromej góry, niestety zginął. Na tę okoliczność postawiono krzyż. Jednak czy to prawda, a nie ludowe podanie, tego dziś już nikt niestety nie wie. Gdy się urodziłam krzyż już stał w tym miejscu. W 1993 roku został odnowiony, a w 2016 roku postawiliśmy w tym miejscu nowy krzyż – wyjaśnia Dorota Przygoda.
Dodaje, że dziś mieszkańcy już nie spotykają się pod krzyżem na modlitwę, choć wiele lat temu, właśnie pod nim, odmawiali nabożeństwa majowe.
Na terenie wsi znajduje się też kapliczka Jezusa Frasobliwego.
– Opiekowała się nią moja ciocia, ponieważ kapliczka znajduje się na wprost jej posesji. Jej teść opowiadał, że na terenie naszej gminy są cztery takie same kapliczki: w Borii, Lemierzach, u nas i w Bałtowie na rondzie. Wszystkie rzeźby są takie same. Podobno pod naszą kapliczką pochowani zostali żołnierze. Czy tak jest? Ciężko stwierdzić. Kapliczki takie jak nasza były podobno drogowskazem dla żołnierzy napoleońskich – podkreśla.
Dodaje, że nie ma też legend związanych z miejscowością. Jest natomiast gniazdo bocianie przy kapliczce, na starej akacji.
– Bociany wracają do nas co roku. Przynoszą nam szczęście, a przy okazji możemy podglądać ich zwyczaje – mówi sołtys.
Wraz ze Stanisławą Ciecieląg, lokalną poetką, dba o to, aby z roku na rok podtrzymywana była tradycja robienia palm wielkanocnych i wieńców dożynkowych.
– Już w maju zbieramy zboże. Stasia robi kwiaty z pestek dyni, szyszki z ziaren słonecznika. Jest w tym prawdziwą mistrzynią. Wspólnie farbujemy zboża. Z kolei ja specjalizuję się w robieniu kwiatów do palmy wielkanocnej – przypomina Dorota Przygoda.
Podkreśla, że na wsi jest coraz mniej rolników.
– Mamy jednego konika na wsi. Jak ktoś chce zobaczyć, to jeszcze na Rudce może – śmieje się Dorota Przygoda.
Podkreśla, że remontu wymaga świetlica wiejska, a także droga biegnąca przez sołectwo.
– Przydałoby się odnowić elewację zewnętrzną i wewnętrzną świetlicy. Przydałoby się ją ocieplić, ponieważ odlatują tynki. Remontu wymaga też droga biegnąca przez naszą miejscowość Mam nadzieję, że wspólnymi siłami wraz z wójtem, małymi krokami da się te inwestycje wykonać. Brakuje nam też prężnie działającego Koła Gospodyń Wiejskich, które próbujemy je otworzyć. Chęci są, panie też zadeklarowały, że chciałyby działać w kole. Wszystko przed nami – podsumowuje Dorota Przygoda.
Rozgoszczona nad Kamienną
Ziemio ukochana
Wystrojona w polne kwiaty
Od samego rana
Zatroskana swoim losem
nad tą rzeką siedzisz
By w poszumie fal płynących
swoje dzieje śledzić
Szumisz rzeką, szumisz lasem
Ziemio ukochana
Śpiewem ptaków, wonią kwiatów
Klekotem bociana.
Na twych polach się kołyszą
Łany prosa, gryki
A na łąkach zapach trawy
I koszących krzyki.
Czasem deszczem albo śniegiem
Cała się okrywasz
By radośnie i wesoło
Na wiosnę przybywać
Kusisz pięknem i spokojem
Ziemio moja miła
I dlatego w naszych sercach
Głęboko się wryłaś.
Stanisław Ciecieląg
Galeria foto: Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info
Df
20 lipca, 2020 at 20:14
Bardzo fajnie sie czytało, pozdrawiam ciekawą postać jaką jest p. sołtys.