Gminna Przechowalnia Zwierząt przy Samorządowym Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji w Ćmielowie funkcjonuje już od kilku lat.
– Sama pracuję tu od czerwca 2019 roku. Dochodzą do mnie głosy, że miejsce to funkcjonuje coraz lepiej. Dbamy o zwierzęta, gmina podpisuje umowy z lekarzem weterynarii. Przygotowujemy porzucone lub odnalezione przez nas zwierzęta na nowy dom – wyjaśnia Ewelina Cieślikowska.
Na terenie „przechowalni” znajduje się aktualnie 7 boksów.
– Nie ukrywam, że bezdomność zwierząt, wyrzucanie ich, bo np. po prostu się znudziły, albo nie spełniają czyichś oczekiwań, staje się codziennością. To coraz większy problem. Ludzie pozbywają się nie tylko psów, ale i koty – tłumaczy Ewelina Cieślikowska.
W tej chwili na nowy dom czekają trzy psy.
– Lizak to ok sześciomiesięczne psie dziecko odłowione z miejscowości Łysowody w gminie Ćmielów. To kochający ludzi, radosny maluch. Kojec to nie jest miejsce dla niego. Jest też staruszek Rudolf. Odnowiliśmy go w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. ma minimum 15 lat, nie ma zębów, nie widzi, ma obustronną starczą zaćmą. Za dobrze też nie słyszy, ale za to wciąż ma dobry węch. Jest bardzo proludzkim psiakiem potrzebującym ciepła i miłości w swoich ostatnich dniach życia. Rudolf jest odrobaczony, odpchlony i odkleszczony, apetyt też mu dopisuje. Szukamy dla niego odpowiedzialnych właścicieli, którzy do końca jego życia okażą mu miłość i dadzą ciepły kąt – wyjaśnia Ewelina Cieślikowska.
Od niedawna w przechowalni przebywa też trzeci około,. 3-4 letni piesek, który nie ma jeszcze imienia, ale już znajduje się w trakcie leczenia.
– Wszystkie te pieski mogą pójść do adopcji dlatego na naszym profilu na FB: Wodociągi Ćmielów wciąż udostępniamy informacje o możliwości adopcji. Są osoby, które chcą zapewnić starszym psom ciepły kąt na ostatnie dni. Kto ma dobre serce, ten pomaga – mówi Ewelina Cieślikowska.
Dodaje, że ludzie zdecydowanie częściej do adopcji wybierają koty niż psy.
– Z kotami jest większy problem, a już w szczególności, gdy są to kocice – dodaje.
Zachęta może być to, że gdy gmina podpisuje umowę adopcyjną, realizowany jest program opieki nad zwierzętami. W przeciągu pierwszego roku od adopcji gmina pokrywa koszty szczepień, odrobaczenia, sterylizacji, bądź kastracji.
– Ktoś, kto porywa się na adopcję musi być jednak świadomy, że raz do roku tego pieska, czy kotka będzie musiał później samodzielnie zaszczepić – przypomina Ewelina Cieślikowska.
Dodaje, że wielokrotnie zastanawiała się co kieruje ludźmi, którzy pozbywają się zwierząt. jednak wciąż pozostaje ono bez odpowiedzi.
– Nie wiem co nimi kieruje. Dla mnie jest to po prostu bestialstwo. Ludzie kupują zwierzęta dzieciom na prezenty. Taki zwierzak jednak urośnie, może już nie jest tak ładny i puchaty, jak wtedy, gdy był mały. Wydaje mi się, że źle robią. Za chwilę wypatrzą innego rasowego pieska, znudzi się dziecku i co wtedy? Dla mnie jest to nie w porządku. Zwierzę to nie zabawka. Warto pamiętać, że zwierzęta są wierne aż do końca – podkreśla.
Jako przykład podaje historię jednego z mieszkańców gminy Ćmielów, który zatruł się czadem. Przy jego kolanach stał pies. Wierny do końca. Niestety ani mężczyzny, ani psa nie udało się uratować.
– Takie adoptowane zwierzęta na pewno są wdzięczne. Potrafią oddać innym całą swoją miłość, pomimo że wielokrotnie trafiały do nas zwierzęta bardzo wystraszone, dzikie. W momencie kiedy człowiek codziennie do nich podchodzi, daje jeść, sprząta im w boksie, okazuje serce i odrobinę zainteresowania, one się otwierają. Mieliśmy kiedyś taką suczkę, która nikomu nie ufała. Dopiero po dwóch miesiącach można było do niej podejść. Dziś mieszka już pod Gorzowem Wielkopolskim. Została adoptowana, choć początkowo myślałam, że się nie uda. Okazuje się, że wystarczy chcieć i być systematycznym w tym, co się robi – podkreśla.
Są takie zwierzątka, które szczególnie utkwiły jej w pamięci, jak kotka Mania, która pojechała w okolice Ostrowca Św.
– A drugi zwierzak, to moja kotka Zezik. Wychowywałam ją od drugiego tygodnia życia. Dzień w dzień wraz z swoją siostrą przez dwa miesiące jeździła ze mną do pracy. Karmiłam je, ogrzewałam, zastępowałam kocią mamę. Jej siostra też poszła do adopcji. To były 2 tygodniowe kocięta, które ktoś porzucił za garażami na Gawrońcu w Ćmielowie. Myślałam, że nie uda się ich uratować. Dziś Zezik ma już ponad rok i waży ponad 4 kg. Była też suczka, Kropka, z którą bardzo się zżyłam. Też ma już swój prawdziwy dom – wspomina Ewelina Cieślikowska.
Dodaje, że w ciągu roku są okresy, podczas których obserwuje się zwiększoną liczbę porzucanych przez ludzi zwierząt.
– To jest sezon wakacyjny. Ludzie jeżdżą na wczasy, a taki piesek czy kotek jest dla nich obciążeniem. Wyrzucają zwierzęta, które dają dzieciom z okazji różnych uroczystości: urodzin, świąt, na Mikołajki. Pozbywają się ich gdy urosną. Ciężki okres jest też wiosną, wtedy mamy dużo małych kociaków. Znajdujemy zwierzęta skrajnie wyczerpane, starsze, schorowane, z widocznymi guzami, wtedy trzeba szybko interweniować – podkreśla.
Sezon zimowy jest bardzo trudnym czasem dla psów i kotów.
– Nasza gmina jest gminą miejsko-wiejską. Gdy przyjeżdżam do pracy przez centralny Ćmielów, widzę zwierzęta pozostawione bez opieki. Ludzie starsi nauczeni są jeszcze, że otwiera się na noc furtkę i puszcza takiego pieska, żeby sobie pobiegał. W ubiegłym roku mieliśmy taki wypadek komunikacyjny w pobliżu domu kultury w Ćmielowie. Wtedy udało się uratować pieska, okazało się, że szukała go właścicielka, jednak nie zawsze kończy się tak dobrze. Sama mieszkam na Piaskach Brzóstowskich, dookoła jest las, wielokrotnie zdarzało się, że ludzie podjeżdżają przez las blisko pierwszych zabudowań i wypuszczają psy i koty – mówi.
W ubiegłym roku w ćmielowskiej „przechowalni” znajdowało się bardzo dużo bezdomnych zwierząt.
– Mamy na szczęście wiele umów adopcyjnych. Nawiązałam współpracę na szeroką skalę w różnych powiatach, województwach. Robimy ogłoszenia na różnych platformach ogłoszeniowych. Każdy, kto chce adoptować naszego podopiecznego musi przejść procedurę adopcyjną. Gdy zwierzęta trafiają już do nowych domów, proszę, aby od czasu do czasu ich nowi właściciele przesyłali mi ich zdjęcia. Największą satysfakcją jest dla mnie widok zadowolonego czworonoga – wyjaśnia Ewelina Cieślikowska.
Przypomina, że okres zimowy to też trudny czas dla zwierząt z Gminnej Przechowalni.
– Potrzebne są wyścielenia do bud. Stare poduszki, koce, kołdry. To wszystko się zużywa, a my nie mamy pralni, Jeżeli komuś takie rzeczy zalegają na strychu lub w piwnicy i chciałby nam je podarować, to zapraszamy do naszego zakładu na ulicę Kolejową 43 w Ćmielowie. Jeśli ktoś nie ma możliwości, żeby do nas podjechać, wystarczy telefon (15 86 12 143 lub 600 362 120) a podjedziemy. Przyda się też karma, zwłaszcza mokra – apeluje Ewelina Cieślikowska.