– Dwa lata temu, gdy nastała pandemia koronawirusa, nie było możliwości zorganizowania Dni Ćmielowa, zastanawialiśmy się co zrobić, aby mieszkańcy mogli świętować. Wspólnie z pracownikami domu kultury ustaliliśmy, że zrobimy wystawę zdjęć, opowiadających historię naszego miasta. Materiały pozyskaliśmy m.in. od pana Jacka Rutkiewicza. W ten sposób nawiązałam kontakt z panem Jackiem, aktualnie mieszkańcem Warszawy, ale sercem – ćmielowianinem. To człowiek, który mocno związany jest z naszym miastem i który o Ćmielowie nigdy nie zapomniał. Przy kilku naszych spotkaniach, zasugerował, że są mieszkańcy którzy chcieliby aby powstała Izba Pamięci, poświęcona naszemu miastu i gminie. Grupa miłośników Ćmielowa nazwała się Rocznikiem 57 – wspomina Wioletta Rogala-Mazur, dyrektor Domu Kultury imienia Witolda Gombrowicza w Ćmielowie.
Dodaje, że dzięki temu, iż udało się zgromadzić sporo eksponatów, kilka tygodni temu zapadła decyzja, że trzeba wyznaczyć pomieszczenie, w którym można by je wyeksponować. Wybór padł na salę po byłej projektorowni. Dom Kultury w Ćmielowie zainwestował ok. 5000 zł na zakup niezbędnych materiałów: paneli, farby, oświetlenia, a remont w „czynie społecznym” wykonali Andrzej Wójcikowski i Tomasz Łysoniewski.
Wioletta Rogala-Mazur wyjaśnia, że w Izbie Pamięci znajduje się wiele cennych eksponatów, jak porcelanowe szachy, czy inne produkty wykonane z tego materiału, wycinki ze starych gazet, dotyczące Ćmielowa i fabryki porcelany. Jednak do najcenniejszych należy rycina przekazana przez Jacka Rutkiewicza, który pół żartem, pół serio tłumaczy, że pomysł na utworzenie Izby Pamięci rozpoczął się od… zupy na gwoździu.
– Wystarczy gwóźdź, żeby zrobić wszystko na tym świecie. Wystarczy wbić go w ścianę, przywiązać sznureczek i uzupełniać go o kolejne rzeczy, które są nam potrzebne. W przypadku Ćmielowa mieliśmy kawałek ściany, potem pojawił się gwóźdź, a na żyłce mamy tę rycinę. Od jednego elementu dotarliśmy do tej pięknej sali. Pomysł na Izbę Pamięci tak naprawdę narodził się 25 lat temu. I to nie jest żart. Aby uzbierać jakąś ilość przedmiotów trzeba było na to dużo czasu i cierpliwości. Czasem raz na rok, czasem pięć razy w roku udało się zakupić coś ciekawego. Zbierałem je jednak zawsze z myślą, że będzie można pokazać je szerszej publiczności. Nigdy nie przyświecała mi myśl, aby coś sobie kupić i schować do szuflady. To nie miałoby sensu – mówi Jacek Rutkiewicz, jeden z pomysłodawców Izby Pamięci Ziemi Ćmielowskiej.
Wspomina także w jaki sposób w jego ręce trafiła unikatowa rycina, która w oryginale wykonana była w miedziorycie, a która przedstawia spotkanie króla Karola X Gustawa z księciem Siedmiogrodu – Jerzym Rakoczym, do którego doszło 12 kwietnia 1657 roku pod Ćmielowem. Twórcą ryciny jest Erik Dahlbergh.
– Kupiłem ją przypadkiem w antykwariacie. Gdy zobaczyłem ją na aukcji, a śledzę je cały czas, zwłaszcza te z dopiskiem Ćmielów, to od razu zareagowałem. Gdyby kupił ją ktoś w innej części Polski, nie miałaby dla niego większego znaczenia. Dla Ćmielowa ma to olbrzymie znaczenie. Przedstawia wojska szwedzkie, które „przetoczyły się”, przez nasze ćmielowskie tereny. Dziś to historia. Rycina pokazuje jak wyglądały te tereny aż po Ostrowiec Św. i Szewnę – wyjaśnia Jacek Rutkiewicz.
Podkreśla, że urodził się w Ćmielowie i choć mieszka w Warszawie swoje rodzinne miasto darzy olbrzymim sentymentem.
– Jako 15 latek wyjechałem z Ćmielowa. Nigdy nikomu nie powiedziałem, że jestem warszawiakiem, zawsze podkreślam, że jestem ćmielowiakiem. Stąd moje podejście do pamiątek i elementów, które tę ziemię upamiętniają. A ziemia ta obfituje w tego typu elementy historyczne. Poczynając od tego co działo się 150 milionów lat temu, aż do czasów współczesnych. To, co przekazałem, traktuję jako zachętę dla innych do tego, aby strumieniem płynęły do nas kolejne eksponaty. Mam nadzieję, że to miejsce stanie się takim pretekstem do rozmów o naszej przeszłości i do wspomnień – tłumaczy Jacek Rutkiewicz.
Otwarcie sali możliwe było dzięki remontowi, jaki bezpłatnie wykonali Andrzej Wójcikowski i Tomasz Łysoniewski.
– Myśli rodzą się z wiekiem. My już wchodzimy w taki wiek, że szukam sobie zajęcia. Naszym głównym hobby jest Ćmielów. Mamy taką nieformalną grupę, którą nazwaliśmy Rocznik 57. Robimy coś pod przykrywką tej nazwy i pomału udaje się nam trochę podziałać. Planów mamy bardzo dużo, ale życie je zweryfikuje. Remont tego pomieszczenia wymagał sporo pracy. Trzeba było odtworzyć ściany, założyć regipsy. Wystrój to zasługa Domu Kultury i jego pracowników, którzy też się w to zaangażowali – wyjaśnia. Podkreśla, że nie wstydzi się historii swojego miasta, a ją propaguje.
Joanna Suska, burmistrz Ćmielowa podkreśla, że samorządy są po to, aby wspierać tego typu inicjatywy oddolne.
– Jesteśmy od tego, aby pomagać, a nie przeszkadzać. Mam nadzieję, że w przyszłości nasza Izba będzie jeszcze większa. Mamy tu mnóstwo pamiątek, dzięki którym mogą powrócić wspomnienia o osobach, których już z nami nie ma Zachęcamy do tego, aby mieszkańcy dzielili się swoimi pamiątkami, aby nam je udostępniali lub wypożyczali To miejsce, które możemy zbudować wspólnie i dla przyszłych pokoleń – mówi Joanna Suska.
Podczas uroczystego otwarcia Izby niezwykłą pamiątkę przekazał Stanisław Fiolik. Jego mama – Zdzisława Fiolik pod koniec lat 50-tych w Ćmielowie organizowała dziecięcy zespół taneczny, zespoły młodzieżowe oraz zespoły teatralne: dziecięcy i młodzieżowy jak również zespół wokalno-recytatorski „Karolinki.” Nie tylko reżyserowała, ale także występowała w przedstawieniach, podobnie jak reszta rodziny pana Stanisława: siostra i ojciec.
– Trafiło się też, że w jednym ze spektakli udało mi się kreować główną rolę. Jest to dla mnie bardzo ważna pamiątka, jednak leżała w regale. Uświadomiłem sobie, że jest to także pamiątka dla kilkudziesięciu osób, które są na tych zdjęciach. Wydaje mi się, że powinniśmy właśnie takimi kategoriami myśleć. Historia Ćmielowa to nie tylko nasza osobista pamiątka, to własność Ćmielowa, własność nas wszystkich – mówił Stanisław Fiolik.
Izbę Pamięci za świetny pomysł na promocję Ćmielowa i gminy Ćmielów uważa Anna Bitner, sołtys Buszkowic.
– Uważam, że to bardzo dobry pomysł. Takie miejsce jest bardzo potrzebne. W przypadku moje miejscowości szczególnie dużo zdjęć ma ochotnicza straż pożarna. Wyeksponowane są w świetlicy wiejskiej. Myślę, że wszystkie te eksponaty budzą wspomnienia – podsumowuje Anna Bitner.
Galeria foto: Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info