Sytuacja w ostrowieckim szpitalu zmienia się bardzo dynamicznie. Jak poinformował dziś Adam Karolik zakażenie koronawirusem potwierdzono u jednego pacjenta oddziału neurologicznego, który przebywa w izolatce OIOM-u, a także dwóch osób z personelu neurologii.
– Sytuacja w szpitalu jest dynamiczna, jest to sytuacja zmienna. Oddział wewnętrzny pierwszy jest oddziałem zamkniętym, nie przyjmujemy na ten oddział pacjentów. Mamy niemal wszystkie wyniki, oczekujemy tylko na jeden wynik, od pacjenta oddziału wewnętrznego pierwszego. Ten oddział jeszcze dziś w godzinach wieczornych zostanie opuszczony przez wszystkich pacjentów i przez personel. W sumie jest to 28 pacjentów, z czego 22 wpisanych zostało do domu, pozostałe osoby, dzięki uprzejmości i współpracy ze szpitalem jednoimiennym w Starachowicach zostaną przetransportowane na dalszą obserwację. To są wszystko pacjenci „ujemni” – podkreślał Adam Karolik.
Na oddziale wewnętrznym pierwszym pojawił się jeden wynik dodatni, u osoby, która jest pracownikiem tego oddziału. Jednak osoba zakażona pozostawała cały czas w domu. Nie znajdowala sie na terenie szpitala, więc, jak podkreśla Adam Karolik, jest to pozaszpitalne ognisko zakażenia. Wszystkie próbki pobrane od pozostałego personelu, jak i pacjentów oddziału są ujemne.
– Spodziewamy się, że ta ostatnia próbka, na która oczekujemy, z mojej wiedzy też wszystko na to wskazuje, będzie próbką ujemną. Jednym słowem po raz kolejny mamy do czynienia z sytuacją, kiedy zakażenie nastąpiło poza murami szpitala, także szpital pod tym względem spełnił wszystkie wymagania, wszystkie procedury były dopełnione – dodaje Adam Karolik.
Zamknięcie oddziału jest natomiast wynikiem dostosowania się do rygorystycznych przepisów sanitarnych i epidemiologicznych. Oddział będzie gotowy do pracy w ciągu dwóch dni po jego dezynfekcji i sprzątaniu. Po raz kolejny pojawia się problem braku personelu, gotowego do podjęcia pracy. Ten, będzie mógł wrócić do pracy dopiero po siedmiodniowej kwarantannie, zakończonej prawidłowym (ujemnym) wynikiem testów.
– Jestem bardzo dumny ze wszystkich pracowników mojego szpitala, a zwłaszcza tych pracowników, których dotknął ten problem zamknięcia oddziału i izolacji razem z pacjentami. Niepewności kiedy się wyjdzie do domu, to są sytuacje, które są bardzo trudne – podkreśla Adam Karolik.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja na oddziale neurologii.
– Tam mieliśmy dwa testy dodatnie, u pacjentów z oddziału, jeden – też dodatni u osoby, która jest pracownikiem oddziału. Ten oddział tez jest oddziałem zamkniętym – dodaje dyrektor ds. lecznictwa.
Pozostaje tam 21 pacjentów, z czego 2 osoby z wynikiem dodatnim, przetransportowane zostały do szpitala jednoimiennego w Starachowicach. Nie ma nikogo kto miałby wynik dodatni. Personel oddziału stanowi 11 osób.
– Oczekujemy jeszcze na jeden wynik. Można się jednak spodziewać, że będzie on ujemny – wyjaśnia Adam Karolik.
Oddział neurologii jest specyficzną częścią szpitala. To właśnie tam hospitalizacji podlegają osoby ciężko chore.
– Tak jak do tej pory udało nam się, że pacjentów z oddziału wewnętrznego II rozdysponowaliśmy do domów lub szpitali ościennych, tak w przypadku oddziału neurologii będzie to niemożliwe. Sieć oddziałów neurologicznych jest rzadka, najbliższy znajduje się w Sandomierzu, Skarżysku-Kamiennej, Kielcach, czy Radomiu. Takiej ilości pacjentów ciężko chorych żaden szpital nie jest w stanie przejąć. Z tą sytuacją musimy niestety poradzić sobie na miejscu – tłumaczy dyrektor ds. lecznictwa.
Oddział ten został zamknięty wraz z personelem i pacjentami, aż do wyjaśnienia sytuacji po siedmiu dniach.
Pojawiło się natomiast zielone światełko w tunelu. Do pracy już jutro z rana (niedziela, 10 maja) powróci oddział chirurgii. Potrzeba co najmniej 2 lekarzy i 4 ,5 pielęgniarek, aby oddział mógł funkcjonować.
– W tej chwili na kwarantannie jest co najmniej 120 osób, w tym najwięcej pielęgniarek, bo około 100, lekarzy około 20. Sytuacja zmienia się dynamicznie – dodaje Adam Karolik.
Część lekarzy wraca z kwarantanny, inni ją zaczynają. 120 osób wyłączonych z pracy to 20 procent personelu całego szpitala. Pojawiają się problemy z ułożeniem grafiku pracy, są też problemy z przesunięciem między oddziałami poszczególnych pracowników.
Spośród wszystkich wyników dodatnich wśród personelu i pacjentów nadal zaledwie jedna osoba demonstrowała objawy kliniczne choroby. Pozostałe osoby są bez objawów klinicznych.
– Niektórzy pacjenci są ciężko chorzy, ale nie chorują na COVID. Nie mamy żadnych przypadków klinicznych COVID-u – zapewnia dyrektor ds. lecznictwa.
Wzrost zachorowań tłumaczy długim weekendem majowym, obawia się też konsekwencji zdejmowania kolejnych obostrzeń, jak uwolnienie handlu w galeriach.
Dziś pojawiła się też informacja o jednej zakażonej osobie na Oddziale Intensywnej Terapii. To pacjent przeniesiony z oddziału neurologii, u której stwierdzono dodatni test w kierunku koronawirusa. Nie ma objawów choroby. Został już przetransportowany do szpitala w Starachowicach.
– Jeżeli chodzi o Oddział Internowanej Terapii, jest to oddział, którego architektura, jego funkcjonowanie, jest całkowicie odmienne od innych oddziałów szpitalnych. Pacjent leżał na oddzielonej izolatce, nie miał żadnego kontaktu z innymi pacjentami. Pacjentem zajmował się wydzielony personel medyczny w odpowiednich zabezpieczeniach – zapewnia Adam Karolik.
Do kwarantanny skierowanych zostało 6 pielęgniarek i 1 lekrza z tego oddziału.
Nieczynny pozostaje oddział wewnętrzny II. Przypomnijmy, że to tam znajdowało się ognisko zakażenia wewnątrz oddziału. Testów pozytywnych było kilkanaście. Pacjenci rozdysponowani zostali do domów i do szpitala w Starachowicach, cztery osoby znajdują się w pomieszczeniach izolacyjnych w obrębie SOR-u. Są to pacjenci, którzy ze społecznych powodów pozostają na ciągłej obserwacji.
Wszyscy pacjenci, którzy opuścili oddziały szpitala, na których pojawiło się zakażenie przed kwarantanną znajdują się pod kontrolą sanepidu.