Na kampusie Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, wśród nowoczesnych budynków naukowych, funkcjonuje pasieka edukacyjna. Opiekują się nią naukowcy z Instytutu Nauk o Środowisku. – W każdym z pięciu uli mieszka około 70 tysięcy pszczół. Rój to organizm zbiorowy – doskonale zorganizowany, pełen komunikacji, pracy zespołowej i precyzyjnych zadań – wyjaśnia prof. Izabela Wierzbowska, dyrektorka instytutu i pasjonatka pszczelarstwa.
UJ nie tylko bada i chroni pszczoły, ale również edukuje – w przyszłym roku od semestru letniego rusza kurs „Biologia owadów społecznych”, w ramach którego studenci będą poznawać m.in. anatomię pszczoły miodnej i podstawy gospodarki pasiecznej – także w praktyce, w uniwersyteckiej pasiece. W dłuższej perspektywie miejsce to ma też służyć edukacji mieszkańców Krakowa.
Życie pszczół to nieustanny cykl pracy i przystosowania do zmieniających się warunków. Gdy zbliża się zima, pszczoły formują tzw. kłąb zimowy i dzięki szybkim ruchom skrzydeł utrzymują wewnątrz ula temperaturę 35 stopni Celsjusza – konieczną do przetrwania i opieki nad czerwiem. – Ale do tego potrzebują pożywienia. Ich miód to nie „słodycz dla ludzi”, lecz paliwo na trudny czas. Jeśli go zabieramy, musimy im dostarczyć odpowiedni pokarm zastępczy – tłumaczy prof. Wierzbowska. Jest to syrop cukrowy lub tak zwany inwert. Do przetrwania sezonu potrzebują co najmniej 8 kilogramów pokarmu. Niekiedy to jednak nie wystarcza – pszczoły nie zdążą zgromadzić zapasów lub zostaną ich pozbawione przez rabunki innych owadów. Problemem są także gwałtowne zmiany temperatur, stosowanie pestycydów, a także nadmierne koszenie łąk pozbawiające je dostępu do nektaru. – Rój działa jak zgrana drużyna. Pszczoły informują się nawzajem o źródłach pokarmu za pomocą specyficznego tańca – opowiada prof. Wierzbowska.
Naukowcy z UJ badają także potrzeby dzikich pszczół. Dr Michał Filipiak i dr Zuzanna Filipiak analizują wartość odżywczą pyłku roślinnego. Okazuje się, że rośliny powszechnie uznawane za „pszczołolubne” – jak lawenda, mak czy rzepak – wytwarzają pyłek ubogi w składniki niezbędne do rozwoju larw. – Pszczoły, jak wszystkie zwierzęta nie potrafią syntetyzować pierwiastków – są zależne od tego, co znajdą w pokarmie – wyjaśnia prof. Wierzbowska. Dlatego w ogrodzie przyjaznym zapylaczom powinny rosnąć rodzime gatunki, takie jak: chaber bławatek, koniczyna łąkowa, lucerna siewna, mniszek lekarski, gorczyca biała, facelia błękitna, nostrzyk biały i żółty oraz żmijowiec zwyczajny.
Efektem pracy pszczół jest oczywiście miód – cenny produkt o działaniu przeciwbakteryjnym i wzmacniającym. Ale pszczoły dostarczają nam też wosku, propolisu, mleczka pszczelego i pierzgi, czyli fermentowanego pyłku bogatego w białko, enzymy i witaminy. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się również apiterapie – inhalacje powietrzem z ula, wspierające odporność i układ oddechowy. – Nie zapominajmy o dzikich pszczołach. W Polsce mamy ich kilkaset gatunków, często zapylających rośliny wcześniej niż pszczoły miodne. Musimy zadbać o ich siedliska i równowagę w środowisku – apeluje prof. Wierzbowska.
Na podstawie informacji prasowej UJ w Krakowie
Naleśnikowy zawrót głowy w Maruszowie!
































