Uczniowie Staszica potrafią się dzielić! Gry planszowe, zabawki i słodycze trafiły do „Naszego Domu” w Denkowie! [ZDJĘCIA]

Monika Bożym, opiekun samorządu uczniowskiego w Liceum Ogólnokształcącym nr I im. Stanisława Staszica, a także nauczyciel szkoły przyznaje, że spontaniczność uczniów potrafi ich zaskoczyć.

– Jeżeli ogłaszamy taką akcję u nas, odzew jest natychmiastowy. Bardzo się cieszymy, że mamy taką młodzież, że możemy z nią pracować i możemy właściwie propagować takie akcje. Hasło tego wydarzenia było jedno: Dziel się tym, co masz! Uważam, że to co zrobili uczniowie naszego liceum i jakie dary przekazali dzieciakom, jest godne naśladowania i chcielibyśmy także, aby inni poszli naszym śladem i pomagali, jeżeli tylko mogą – mówi Monika Borzym.

Dzięki hojności i zaangażowaniu uczniów i pracowników „Staszica” do podopiecznych „Naszego Domu” w Denkowie trafiło mnóstwo nowych książek, gier planszowych, gier edukacyjnych, zabawek dla najmłodszych, przyrządów szkolnych, jak i słodyczy.

– Czas zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia to okres gdy młodzież „Staszica” pomaga wielu instytucjom, czy osobom. W tym roku wpadliśmy na pomysł, aby wesprzeć także dom dziecka w Denkowie, prowadzony przez Siostry. Inicjatywa spotkała się z dużym aplauzem ze strony młodzieży. Udało się zebrać dużo podarków i prezentów. Ten przedświąteczny okres, kiedy jeszcze intensywniej należy dzielić się dobrem z innymi to czas, kiedy uczniowie „Staszica” chętnie biorą udział w wielu akcjach. Cieszymy się, że wśród młodzieży jest dużo empatii, wyczucia sytuacji, świadomości, że kiedy coś mamy, warto podzielić się tym dobrem z innymi. Bo właśnie może tego innym brakuje – wyjaśnia Dariusz Kaszuba, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego Nr I imienia Stanisława Staszica w Ostrowcu Świętokrzyskim. Przypomina także, że wszystkie akcje, w jakich uczestniczy młodzież organizowane są w ramach szkolnego wolontariatu. Wszystko dzięki zaangażowaniu samorządu uczniowskiego rozwijającego się pod opieką nauczycieli.

Dariusz Kaszuba zapewnia także, że na bieżąco będzie śledzić potrzeby podopiecznych „Naszego Domu” i włączać się w pomoc na tyle, na ile będzie to możliwe.

O tym, że warto się dzielić przypomina Martyna Kot, uczennica klasy 2c Liceum Ogólnokształcącego nr I imienia Stanisława Staszica i przewodnicząca szkoły.

– Pokazujemy, że warto się dzielić, warto pomagać i dla nas jest to czysta przyjemność, że mogliśmy komuś pomóc i wywołać drobny uśmiech na twarzach dzieciaków. Zwłaszcza, że osoby, które się w to zaangażowały, a było ich dość sporo, bardzo lubią małe dzieci, lubią pomagać. Nie jest to dla nas wielki wysiłek, a wiemy, że kogoś możemy uszczęśliwić – tłumaczy Martyna Kot. Przyznaje także, że młodzieży do udziału w akcji specjalnie nie trzeba było zachęcać.

– Bardzo dużo uczniów i nauczycieli, po tym, jak ogłosiliśmy, że organizujemy taką zbiórkę się do nas zgłosiło. Było chętnych do tego, żeby coś przynieść, żeby pomóc przy pakowaniu, żeby przyjechać. Nie było z tym dużego problemu. Zbiórka trwała niecałe dwa tygodnie. Wpadliśmy na nią z dnia na dzień. Nie chcieliśmy zwlekać i jak najszybciej wywołać uśmiech na twarzach dzieci – dodaje. Przypomina, że jako społeczność szkolna pomagają także w organizowaniu „Szlachetnej paczki”, zbiórce na różne fundacje, na wydatki związane na leczenie czy operacje potrzebujących osób. Prowadzą także inne akcje, w które mogą włączać się mieszkańcy Ostrowca Św.

– Muszę przyznać, że na terenie naszej szkoły jest mnóstwo akcji charytatywnych. Każda klasa ma własne inicjatywy i próbuje na wszelkie możliwe sposoby i innym pomagać. Mamy akcję pomocy zwierzętom, tutaj dominują klasy trzecie, ale nie tylko. Mamy młodzież zaangażowaną w pomoc osobom z hospicjów – są wolontariuszami. Inni zbierają żywność. Prowadzimy kiermasze, które pomagają na zebranie funduszy i pomoc uczniom potrzebującym z naszego Liceum. Czasy są różne natomiast to, że młodzież ma dobre serce i chce w tym uczestniczyć to jest dla nas bezcenne i nie możemy tego zmarnować – przypomina Monika Borzym.

W Niepublicznej Placówce Opiekuńczo-Wychowawczą „Nasz Dom” w Denkowie przebywa aktualnie 30 dzieci. Prezenty na pewno się przydadzą i ucieszą małych i tych starszych wychowanków. Tym bardziej, że przedstawiciele szkoły – Liceum „Staszica” ustalili z siostrą dyrektor Elzbietą Kot co jest najbardziej potrzebne dzieciom.

– Zaopatrzyli nas w gry edukacyjne. To jest bardzo ważne, bo wiele naszych dzieci potrzebuje takiej symulacji, niektóre dzieci mają opóźnienia szkolne, więc nauka w formie zabawy jest łatwiejsza do przełknięcia. Dlatego bardzo cieszymy się z tych gier i zabawek edukacyjnych. Jesteśmy bardzo wdzięczni za tę pomoc. Szczególnie czas świąteczny jest takim czasem, gdy wiele osób pamięta o tych, którzy bardziej potrzebują pomocy. Jest to bardzo piękne. Jeszcze piękniejsze jest to, że mamy niektórych przyjaciół, którzy pamiętają o nas przez cały rok. Nie tylko „przy okazji” , ale którzy starają się nas wspomóc czy to przez wolontariat, czy pomoc materialną od czasu do czasu. Najpiękniejsze jest to, gdy ktoś potrafi podzielić się swoim sercem, czasem – mówi Siostra Elżbieta Kot, dyrektor Niepublicznej Placówce Opiekuńczo-Wychowawczą „Nasz Dom” w Denkowie.

Przypomina, że prowadzonym przez nią domu organizowane są dwa spotkania wigilijne. Pierwsze przed świętami, na które zapraszają przyjaciół domu, rodziny przebywających w placówce dzieci, wolontariuszy, czy byłych wychowanków z rodzinami.

– Taka Wigilia wyprawiana jest na około 100 osób. Wtedy dzieci przedstawiają krótki program artystyczny, razem dzielimy się opłatkiem, zasiadamy też do wieczerzy, wszystkim staramy się pokazać, także rodzinom naszych dzieci, jak może wyglądać Wigilia. I jak powinny wyglądać święta właśnie w rodzinnej atmosferze, ze wspólnym dzieleniem się opłatkiem, modlitwą, z siedzeniem przy wspólnym stole i rozmowami. Wiele dzieci niestety nie ma gdzie wyjechać. Nie jadą do swoich rodzin. Te dzieci mają drugą Wigilię. Zostają z Siostrami, bo nasi wychowawcy mają swoje rodziny, więc staramy się żeby każdy mógł spędzić te święta w gronie rodzinnym. Jest to tradycyjna polska Wigilia. Dzielimy się opłatkiem, rozmawiamy, są też prezenty pod choinką. Staramy się, aby ten czas był jak najbardziej przyjemny – tłumaczy Siostra Elżbieta Kot.

Podopiecznym Domu życzy, aby mogli przede wszystkim powrócić do kochającej rodziny, do rodziny, która raz na zawsze uporządkowała swoje trudne sprawy, dla tych, którzy nie mają takiej możliwości, aby mogły znaleźć nową kochającą rodzinę. A jeśli to jest niemożliwe, aby w przyszłości same założyły dobre, szczęśliwe rodziny.

– Do placówki zawsze można przynieść takie rzeczy jak chemia, środki czystości. Na inne potrzeby lepiej się umówić. Osoby dorosłe zapraszamy do wolontariatu, jeśli ktoś byłby chętny, dysponował czasem i miał oczywiście predyspozycje do pracy z dziećmi. Nasze dzieci są po różnych przejściach, ale potrzebują dużo miłości – dodaje Siostra Elżbieta Kot.

fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info