Wciąż dramatycznie wygląda sytuacja kadrowa w ostrowieckim szpitalu.
– Sytuacja nadal jest bardzo trudna, a w zasadzie nawet trudniejsza niż tydzień temu. To, że szpital istnieje, działają te newralgiczne i strategiczne oddziały i SOR, to tylko dzięki temu, że zostały zamknięte, nie wiemy jeszcze na jak długi okres: oddział urologii i laryngologii, po to, żeby personel tych oddziałów, przesunąć do pracy na innych, strategicznych oddziałach. Pozwoliło to na bieżąco zaspokoić najpilniejsze potrzeby – tłumaczył Adam Karolik, dyrektor do spraw lecznictwa w Zespole Opieki Zdrowotnej w Ostrowcu Św.
Z powodu braku kadry, a także jej kompletowania, od dziś (czwartek, 29 października) pacjenci będa przyjmowani na oddział pulmonologii. Tam przygotowanych jest 17 miejsc spełniających wymogi łóżek covidowych. Jak podkreśla Adam Karolik jest tam śluza z możliwością przebierania się, a także kąpieli dla personelu, znajdują się tam także sale dedykowane ze stanowiskami do tlenoterapii.
– W tym tygodniu chcemy przy oddziale pulmonologii uruchomić odcinek covidowy, gdzie będą leczeni pacjenci, którzy w tej chwili przetrzymywani są na byłym oddziale pierwszym wewnętrznym. Pierwszy wewnętrzny nie działa, ale lokujemy tam pacjentów, którzy znajdują się pod kuratelą oddziału pulmonologicznego, a częściowo także oddziału kardiologicznego.Oddziały generalnie są obłożone pacjentami dość mocno, w szczególności oddział kardiologiczny. Dane z wczoraj: na 34 łóżkach mieliśmy 43 pacjentów, w tym częściowo zarażonych covidem – dodał Andrzej Gruza, dyrektor naczelny Zespołu Opieki Zdrowotnej w Ostrowcu Św.
Adam Karolik wyjaśnia, że miejsca dla pacjentów z dodatnim wynikiem w kierunku koronawirusa na oddziale pulmonologii powstały w ciągu tygodnia.
– Ekipy techniczne pracowały do 12 w nocy każdego dnia, żeby tą infrastrukturę konieczną stworzyć. Miejsca przeznaczone będą dla pacjentów, którzy mają potwierdzony wynik na obecność koronawirusa. Takich pacjentów na wczoraj (28 października) było 22, 24 kolejnych jest ze wstępnymi dodatnimi wynikami – mówił Adam Karolik, dodając, że 17 przygotowanych łóżek wystarczy pod warunkiem, że jednoimienne szpitale w województwie świętokrzyskim zaczną przejmować zakażonych pacjentów.
– Jeśli tak się nie stanie, jeśli nie będziemy mogli ewakuować tych pacjentów do szpitali jednoimiennych, to te 17 łóżek wystarczy nawet na mniej niż jeden dzień. Dziś mamy już tyle pacjentów w szpitalu dla których nie mamy miejsc na tych 17 łóżkach. Tak dramatyczna jest sytuacja – podkreślał dyrektor do spraw lecznictwa.
Przyznał, że sytuacja wciąż jest rozwojowa.
– Naszym problemem nie jest brak miejsc dlatego, że w tej chwili są oddziały, które są puste. Łóżka w szpitalu są, tylko zmagamy się z makabrycznym brakiem personelu do obsługi tych łóżek. Brak 102 pielęgniarek w szpitalu 28 osób innych zawodów pomocniczych i 17 lekarzy, to bardzo duży procent. Nadal brakuje nam lekarzy internistów, a także innych specjalności – wylicza.
Od najbliższego poniedziałku do pracy powinni wrócić trzej lekarze interniści, których z pracy na kilkanaście dni wykluczył covid. Jak podkreśla Adam Karolik, być może wtedy uda się jeden z zamkniętych oddziałów wewnętrznych – uruchomić.
– Ale żeby go uruchomić najpierw musimy opróżnić go z pacjentów covid dodatnich – dodaje. Sytuacja jest o tyle ciężka, że ze stacji dializ korzysta trzech pacjentów z dodatnim wynikiem w kierunku koronawirusa.
– Oni powinni leżeć w szpitalu jednoimiennym,powinni być dializowani w Starachowicach. Niestety żadnego z tych pacjentów nam do szpitala nie przyjęto, natomiast są wielokrotne próby, kierowania do naszego szpitala pacjentów nawet ze szpitala w Kielcach, pacjentów dodatnich, tak jakbyśmy my byli szpitalem jednoimiennym. Zamiast odsyłać pacjentów to mamy propozycję ich przyjmowania. Sytuacja jest rozwojowa na tyle, że my w planie strategicznym mamy zamykanie kolejnych oddziałów, nie powiem jakich, żeby nie wzbudzać emocji wśród załogi, ale to może okazać się konieczne. Z mojej perspektywy, w mojej wizji nasz szpital za tydzień, za dwa tygodnie, będzie pracował w ten sposób, że będzie to jeden wielki szpital z chorymi i garstką lekarzy i pielęgniarek, którzy będa się nimi zajmować. Nie będzie oddziałów ortopedii, urologii, ginekologii, chirurgii i innych to będzie szpital, gdzie w takiej mierze, w jakiej będziemy mogli, będziemy ludziom do końca pomagać. Nie mamy znikąd wsparcia, nie mamy pomocy – wyjaśnia Adam Karolik.
Krytycznie odnosi się do zachowania części lekarzy pracujących w Podstawowej Opiece Zdrowotnej.
– Tak jak tydzień temu państwu mówiłem nadal bardzo dobrze się mają przychodnie POZ-u. Walczą bardzo usilnie z COVIDEM. Ja mam taką propozycję. Uważam, że przychodnie POZ-u powinny przejść na pracę zdalną. Wtedy taki lekarz mógłby w kapciach i piżamie przyjmować pacjentów zdalnie. Przecież taki lekarz, jak jedzie z domu do przychodni, to ryzykuje zakażenie. Proponuję Ministrowi Zdrowia i NFZ-owi wprowadzenie pracy zdalnej dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej – mówił Adam Karolik.
Dodał, że problemem dla szpitala i jego funkcjonowania jest brak odpowiednich przepisów, które umożliwiałyby swobodną pracę, a także swobodne podejmowanie decyzji.
– Większośc przepisów samoczynnie wygasła, przepisy o specustawie covidowej wygasły 5 września. One były powołane na początku epidemii na 180 dni. Ich nikt nie odwoływał, one po prostu samoczynnie wygasły. Nikt ich nie przedłużył, ponieważ rząd i Sejm był zajęty innymi ważnymi sprawami, choćby futerkami, choćby LGBT, choćby nowelizacją ustawy regulującej warunki dopuszczalności, a w zasadzie teraz już nie dopuszczalności przerywania ciąży. To są rzeczy tak bardzo ważne, że epidemię zepchnęły na plan boczny – mówił Adam Karolik, że szpital oczekuje pewnych uregulowań prawnych, które umożliwiłyby dyrektorom szpitali swobodne dysponowanie personelem medycznym, ponieważ wciąż, podejmując określone czynności dyrektorzy wchodzą w kolizję z prawem – ocenia Adam Karolik.
Razem z Andrzejem Gruzą dodają, że władza centralna nie dała im skutecznych narzędzi do walki z koronawirusem
– Oprócz stania na bakier z przepisami dotyczącymi wykonywania zawodów medycznych i działalności samodzielnych publicznych i nie tylko zakładów opieki zdrowotnej, stoimy na bakier także z przepisami prawa pracy. Wczoraj żalił mi się lekarz, który w ciągu miesiąca przepracował 500 godzin, przy normie pracy około 160 godzin. Pracował za trzech praktycznie nie wychodząc ze szpitala, dniem i nocą. Jak długo tak można – pyta Andrzej Gruza.
Krytycznie odnosi się także do planów budowy specjalnych szpitali na obiektach sportowych, czy halach wystawienniczych.
– W Kielcach szykuje się taka inicjatywa, wojewoda nas o tym informuje. Proszę zwrócić uwagę, że tam musi pracować personel medyczny. Skąd go brać? Sytuacja kadrowa w naszym szpitalu została naświetlona, a co będzie jeśli trzeba będzie zatrudnić 500 pracowników fachowych w takiej hali wystawienniczej, żeby zająć się pacjentami chorymi na koronawirusa. A jak wiadomo, pan dyrektor wyraźnie powiedział mamy cztery oddziały puste praktycznie i chętnie byśmy przyjęli pacjentów, gdyby nie to, że nie ma ich kto leczyć, czy nie ma kto się nimi opiekować. Jaka będzie sytuacja szpitali powiatowych, a także wojewódzkich na terenie województwa świętokrzyskiego, jeżeli otworzy się taki dodatkowy moloch, który wchłonie ogromną ilość kadry pielęgniarskiej i lekarskiej. To przyjdzie nam te szpitale zamykać i co, zostaniemy z jednym wielkim szpitalem w centrum Kielc? Czy o to tutaj chodzi – pyta Andrzej Gruza.
Adam Karolik wyraził wdzięczność tym lekarzom POZ-u, którzy pracują w ostrowieckim szpitalu, często ponad siły. Jako przykład podał Mariannę Giez-Kurek, która pracuje w POZ na terenie województwa mazowieckiego, w gminie Sienno.
– Gdyby nie jej pomoc, nie wiem co bym zrobił. To osoba, która na dyżurach dodatkowych przepracowuje u nas miesięcznie ponad 350 godzin – mówił Adam Karolik. Zachęcał także innych lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej do pomocy w pracy.
– Nie czekajcie aż wojewoda da wam nakaz pracy na stadionie narodowym albo na hali Targów Kielce. Bo gdybym ja był wojewodą to taki nakaz pracy już dawno bym wam wysłał panowie doktorzy. Zapraszam do nas – apeluje Adam Karolik. Dodał, że jedyne rezerwy jakie istnieją aktualnie, to lekarze POZ-u.
– Jako obywatel jestem przeciwny wprowadzeniu stanu wyjątkowego, ale jako członek zarządu szpitala, apeluję do władz, wprowadzić stan wyjątkowy – podkreślał Adam karolik.
Andrzej Gruza mówi o błędach systemowych, które ciężko rozwiązać z poziomu szpitali powiatowych, poziomu samorządów. Wciąż brakuje kadry medycznej i pielęgniarskiej, a większość pracowników szpitali w Polsce jest często w wieku emerytalnym.
– Otwórzmy wreszcie granice dla lekarzy spoza Unii Europejskiej – apeluje Andrzej Gruza.
Dodając, że Niemcy ściągają lekarzy z Polski od wielu lat, a polska służba zdrowia mogłaby korzystać z lekarzy ze Wschodu, z Indii, czy Wietnamu.
Ostrowieckiemu szpitalowi potrzebne są ręce do pracy.
– Jeżeli któraś z osób chciałaby się włączyć w prace, a tak pomoc jest nam bardzo potrzebna i nieodzowna.Takie osoby mogłyby wykonywać pewne czynności pielęgnacyjne, chociażby karmienie ciężko chorych. To są osoby, którymi gdyby nie zajmowały się pielęgniarki, to mogłyby zająć się takimi czynnościami, do których potrzebny jest dyplom pielęgniarski. Jeżeli takie osoby byłyby chętne do pomocy, bez względu na ich wykształcenie, to jak najbardziej zapraszamy do współpracy. Tak samo zapraszamy osoby inne, które chciałyby pracować na etacie. Poniewaz my możemy zatrudnić i chętnie zatrudnimy osoby bezrobotne, szukające pracy, chociażby na etacie opiekun medyczny. Oferujemy miejsca pracy nie tylko wolontariackie, ale także na umowę o pracę – podsumowuje Adam Karolik.
.