– Odkąd pamiętam to zawsze pisałam. Od chwili, kiedy poznałam litery i zaczęłam je składać w słowa, to już wtedy pisałam. Zawsze miałam taką umiejętność tworzenia, dlatego też pisałam od dziecka, ale było to tworzenie na poziomie infantylnym. Później zaczęłam interesować się poezją na poważnie i to pisanie było coraz bardziej doskonałe – wspomina Bożena Gniazdowska.
„Wiersze
scenariusze z codzienności,
listy niewysłane,
schowane,
wymięte złudzeniami,
kolory życia,
szczęścia i niedosytu,
moje”Bożena Gniazdowska
Prawdziwą przygodę z poezją zaczęła jednak w ostrowieckim Klubie Literackim „ASPEKT”. Jak podkreśla w jej poezji zawsze najważniejszy jest człowiek.
– Uważam, że człowiek jest wartością najwyższą, ale opisuję także w mojej poezji piękno naszej ziemi świętokrzyskiej, przywołuję wspomnienia, zapisuję rzeczywistość, piszę również o mojej rodzinie, o moich dzieciach. Piszę także dla nich – mówi ostrowiecka poetka.
Nie pamięta swojego pierwszego wiersza, bo zawsze pisała ich bardzo dużo, a zazwyczaj, jak to w przypadku poetów bywa, swoje miejsce znajdowały w szufladzie.
– Pierwszego wiersza naprawdę nie pamiętam, było ich dużo. To były wiersze na poziomie lat szkolnych, więc one na pewno nie miały jakiejś wartości, takiej bardzo poetyckiej. Do takich wierszy nie przywiązywałabym uwagi, ale w moim pierwszym tomiku „W hołdzie Kaliope” są wiersze, które powstały na przełomie mojego życia, tych kilkudziesięciu lat – wspomina.
Jak przyznaje znalazły się tam głównie wiersze wspomnieniowe.
– Wracam do miejsc, gdzie się wychowywałam, gdzie spędziłam dzieciństwo, wracam myślami do Dębowej Woli, do moich rodziców. To są bardzo bliskie dla mnie wspomnienia, które są głęboko w moim sercu – potwierdza Bożena Gniazdowska.
Przez jej tomiki poezji można poznać jej duszę. Pierwszy z tomików, który wydała w 2016 roku – „W hołdzie Kaliope” jest jej biografią artystyczną. Tam rozliczyła się ze swoją przeszłości, bardzo ciężką i przykrą. Bardzo jej to pomogło. Drugi tomik z 2017 roku – „Strofami dosięgnąć Parnasu” jest już bardziej optymistyczny.
– Tam jest już więcej radości, taka zwykła radość codzienna, która mnie spotkała. Wiersze są zdecydowanie milsze w odbiorze – tłumaczy Bożena Gniazdowska.
Jak zapewnia, we wrześniu planuje wydanie kolejnego tomiku, na razie nie ma jednak pomysłu na jego tytuł, wciąż się zastanawia. Najprawdopodobniej o ponowną współpracę nad jego zilustrowaniem poprosi Tadeusza Kurka, ostrowieckiego artystę, który swoimi rysunkami ubogacił poprzednie tomiki.
– Jestem bardzo wdzięczna i bardzo sobie cenię tę współpracę. Tomiki moje jakby nabrały dzięki niemu jeszcze większej wartości. Myślę, że w trzecim tomiku będzie podobnie – mówi poetka.
„Wiersze są moją twarzą!”
Wszystkie wiersze są jej bardzo bliskie, bo są jej historią, jej twarzą. Dlatego tak ciężko wybrać te, które zajmują szczególne miejsce w jej sercu. Wskazuje na te których główną bohaterką jest wspomnienie matki i rodzinnego domu. W drugim tomiku znalazł się wiersz o upadającym drzewie.
– Jak już powiedziałam w każdym wierszu widzę człowieka. Tak samo w tym wierszu o drzewie, które umiera, które pada, ale jeszcze się podnosi, jeszcze wstaje, łapie się kurczowo życia, ale niestety roni ostatnią łzę i umiera. Ten wiersz, odzwierciedla prawdę o starym człowieku. Dużo w mojej poezji jest refleksji nad przemijaniem, nad starością. Jest też taki specjalny dla mnie wiersz o starych matkach, które zostają w dzisiejszych czasach same. Brakuje im opieki dzieci. Bardzo mnie to przeraża, sama tego nie doświadczyłam. Nie miałam takich odczuć wobec mojej matki, którą bardzo kochałam i byłam z nią do ostatniego dnia – tłumaczy ostrowczanka.
Gros wierszy poświęciła także swoim dzieciom, które zajmują szczególne miejsce w jej sercu. Dla nich również pisze poezję.
– Nie mogę też być permanentnie poetką, bo to grozi grafomanią. Zawsze czytam lepszych od siebie, bo to uczy. Poezja nie jest funkcją wyuczalną, przychodzi kiedy chce i kiedy ma na to ochotę, i odchodzi, kiedy chce. Nie każdy kto pisze wiersze, może być poetą. Poezja jest kontrolą mojego umysłu, mojego intelektu, pewnego rodzaju grą językową, natchnieniem i formą autoterapii. Ona ma wzbudzać uczucia, prowadzić do oczyszczenia. Pisząc wiersze, należy pisać je ładnie i dobrze, bo trzeba zawsze mieć coś do powiedzenia. Poezja musi być jak muzyka, musi ładnie brzmieć – wylicza Bożena Gniazdowska.
Inspiracji szuka także w twórczości innych…
W twórczości ostrowieckiej poetki nie brakuje inspiracji innymi artystami. Związana jest z grupą literacką Polskiego Związku Literatów w Kielcach, pod przewodnictwem Stanisława Nyczaja.
– To jest człowiek o niezwykłej kulturze osobistej i nie ukrywam, że jest moim mentorem, a także moim wielkim przyjacielem. Uwielbiam jego poezję. W niej jest tyle ciepła, empatii, że z dzisiejszych, współczesnych twórców jest dla mnie po prostu wzorem – zdradza nam ostrowczanka.
Bożena Gniazdowska nie obawia się, że przez swoje wiersze poniekąd obnaża się przed czytelnikami. Uważa, że jest to wpisane w życie każdego poety.
– Poezja wychodzi z serca i ja tym sercem piszę. Wszystko to, co nas boli i raduje, jest naszymi odczuciami i my to przekazujemy. Rzeczywiście, piszący jest ekshibicjonistą. To jest już przypisane tej naszej pasji – stwierdza poetka.
Tomiki ze swoimi wierszami – rozdaje. Nie czerpie z nich korzyści materialnych. Uważa, że zbiór wierszy, którym obdaruje czytelnika, szybciej i łatwiej do niego trafi. Zdarzają się jej także wyrazy sympatii ze strony ostrowczan, którzy często rozpoznają ja na ulicy i dzielą się z nią swoimi spostrzeżeniami na temat jej twórczości.
– Dzisiaj nie ma poezji w telewizji. Nie ma poezji w radiu. Brakuje nam tej poezji. Nie mówiąc o kwartalnikach literackich, które z zasady zajmują się poezją. Tej poezji nam bardzo brakuje. Jeśli ktoś przeczyta moje wiersze i wzbudzą one w nim jakieś refleksje, to jest mi bardzo miło. Niejednokrotnie ktoś mi mówi: „twoje wiersze są pisane sercem, przemawiają do mnie”. Nie umiem pisać wierszy niezrozumiałych. Piszę dla każdego – mówi Bożena Gniazdowska.
Początkującym poetą doradziłaby, żeby nie szli w ilość, tylko – jakość. Wiersze muszą być dobre, a poeci muszą odpowiadać za to, co piszą, dbać o poprawność językową, bawić się tym językiem. – Musimy wiedzieć, co chcemy przez nasze wiersze przekazać. Każdy wiersz musi coś znaczyć – tłumaczy poetka.
Poezja jest dla niej formą edukacji, poeta nie może pozostawać ciągle na tym samym poziomie. Zawsze trzeba piąć się do góry. Każdy kolejny wiersz musi być lepszy od poprzedniego.
Poezja rodzi się w jej głowie w określonych momentach.
– I wtedy wyjmuje się kartkę papieru i trzeba zapisać te myśli. One później gdzieś ulecą, nie ma ich. Trudno do nich wrócić. Niekiedy, gdy noce są bezsenne coś przychodzi do głowy. Trzeba wtedy natychmiast je zapisać, bo rano już nic nie pamiętamy – zdradza Bożena Gniazdowska.
Jak przyznaje zarys wiersza rodzi się bardzo szybko, całe opracowanie trwa jednak bardzo długo, nawet kilka tygodni. Zauważa, że współcześnie jest bardzo dużo piszących, chociaż brakuje dziś w środkach masowego przekazu właśnie poezji – bardzo dużo ludzi pisze, jednak nie każdy jest poetą, Nie wszystko co jest napisane jest też wierszem. Żeby pisać dobrze, trzeba się ciągle uczyć pisania, jeździć na spotkania poetyckie z krytykami, uczestniczyć w warsztatach poetyckich, czy literackich, trzeba być bardzo otwartym na krytykę.
– Potrzebna jest samodyscyplina. Nie należy się zachwycać swoją poezją, trzeba zawsze mieć do niej dystans, bo tylko wtedy wychodzi dobry wiersz – mówi poetka i przyznaje, że kilka razy sama usłyszała krytyczną opinię na temat swojej poezji. Krytyka pomaga jej udoskonalać warsztat. Nigdy się na nią nie obraża.
– Nie mogę spocząć na tym, co napisałam, ciągle muszę udoskonalać moją poezję. Dlatego poddaje się krytyce i nigdy się jej nie boję – dodaje.
Przez te kilkanaście lat brała udział w niezliczonych konkursach literackich i poetyckich. Bardzo ważne są dla niej dwa konkursy.
– Po kolejnym wygranym konkursie poetyckim zostałam zaproszona na takie warsztaty dwutygodniowe do Opola, do Muzeum Piosenki Polskiej w Opolu, które prowadził wybitny reżyser, recytator, wykładowca teatralny pan Andrzej Głowacki. Po tych warsztatach, które ukończyłam otrzymała certyfikat pisania tekstów literackich i tekstów piosenki poetyckiej. Certyfikat umożliwia mi przekazywanie tej zdobyte wiedzy. Te warsztaty bardzo dużo wniosły w moje życie. To była intensywna praca, bardzo twórcza – wspomina ostrowiecka poetka.
Każdego roku wyjeżdża kilkakrotnie na różne plenery literackie.
Nie jest tylko poetką, jest również recytatorka, to druga jej pasja, która ściśle łączy się z tą poprzednią.
– Recytacja to jest artystyczny przekaz słowa to jakby teatr jednego aktora – podsumowuje Bożena Gniazdowska. – Nie byłabym recytatorką gdyby nie pomoc pani Elżbiety Baran, instruktorki z Miejskiego Centrum Kultury, bo to jej ciepło, empatia, dobre nastawienie do recytatora, konsekwencja i niesamowita cierpliwość, prowadzi do wspólnego sukcesu – dodaje.
Zapewnia też, że przygotowuje się do pierwszego konkursu w tym roku z literaturą ukraińską w roli głównej, jst to konkurs międzynarodowy. W tym roku odbędzie się w Lublinie.
Wśród wielu zdobytych nagród i wyróżnień jedna jest dla niej najważniejsza to w 2015 roku zdobyła pierwsze miejsce i statuetkę „Świętokrzyskiego Scyzoryka” w kategorii Literatura-Poezja w Kielcach.