– W naszej gminie, jak „grzyby po deszczu” powstają Koła Gospodyń Wiejskich, z czego się bardzo cieszymy. Takie nowe koło powstało w Janiku, a także KGW Kunowianie, wcześniej funkcjonował bowiem tylko zespół ludowy. Co ciekawe na swoim koncie ma już swoje pierwsze sukcesy i nagrody. Pandemia koronawirusa i związane z nią obostrzenia pokazały, jak bardzo tęsknimy za sobą, jak nam jest potrzebny drugi człowiek, z którym możemy porozmawiać, podzielić się troskami, problemami, ale i radościami. Pomimo że jarmark dopiero się zaczął, frekwencja jest naprawdę spora. Mieszkańcy i przyjezdni goście podpatrują jakie trendy, jeśli chodzi o ozdoby świąteczne, dominują w tym roku. Nie brakuje potraw, które znajdą się na naszych wigilijnych stołach. Jesteśmy „wierni tradycji, otwarci na nowoczesność”. Nasz region jest bardzo związany z tradycją chrześcijańską. Trzeba ją przekazywać z pokolenia na pokolenie – mówi Lech Łodej, burmistrz miasta i gminy w Kunowie.
Dodaje, że cieszy się, że w poszczególnych kołach w organizację jarmarku włączyły się też dzieci i młodzież. Wyjaśnia, że to nadzieja gminy, że będzie miał, kto przejąć pałeczkę po swoich poprzednikach.
– Gdy pójdziemy na emerytury, przejmą pałeczkę młodzi, którzy będą pielęgnować nasze tradycje. Bez niej, nie można budować przyszłości. Nie wstydźmy się naszej polskości – podkreśla burmistrz.
Dodaje, że Stowarzyszenia z gminy Kunów mogą liczyć na pomoc Urzędu Miasta i Gminy w Kunowie.
– Pomagamy w miarę możliwości naszego budżetu, który ma się coraz lepiej. Przybywa inicjatyw, niedawno 6 Stowarzyszeń podjęło się organizacji Mikołajek. Poprosili o wsparcie. Przekazaliśmy po 1500 zł. Chętnie wspieramy tych, którzy działają. Namawiamy też Stowarzyszenia i Koła Gospodyń Wiejskich do pisania różnego rodzaju projektów. Jako gmina gwarantujemy wkład własny. Mieszkańcy poszczególnych sołectw wiedzą najlepiej, co jest im potrzebne – mówi Lech Łodej.
Sam wsparł wystawców, kupując świąteczne ozdoby.
– Wszystkim mieszkańcom gminy Kunów życzę przede wszystkim dużo zdrowia, wytchnienia, spokoju, radości przy świątecznym stole, wzajemnego szacunku i zrozumienia, odpoczynku od codziennego zgiełku – życzy Lech Łodej.
Na niedzielny jarmark Koło Gospodyń Wiejskich z Nietuliska Małego przygotowało prawdziwe małe arcydzieła.
– Mamy „łapacz snów” wykonany przez Bożenkę, mamy bombki wykonane przez Basię, aniołeczki. W tym roku nastawiłyśmy się na słodkości: mamy tradycyjne pierniczki, mamy makowiec, sernik, uszka wigilijne, pierogi i paszteciki – wylicza Teresa Łucka, prezes KGW w Nietulisku Małym.
Podkreśla, że przygotowania do kiermaszu trwały kilka dni. Najkrócej przygotowanie wigilijnych potraw, najdłużej wykonywanie rękodzieła.
– Takie bombeczki, jakie dziś sprzedajemy, wykonane na szydełku, robi się przez kilka dni, pod warunkiem, że się ma czas. To bardzo ważne, żeby się spotykać w tym przedświątecznym czasie. Choć dziś te czasy są wyjątkowo trudne nam udało się wygospodarować choć po kilka godzin na spotkania w naszej remizie – mówi Teresa Łucka.
Dodaje, że na wigilijnym stole każdej gospodyni z Nietuliska Małego znajdzie się coś innego, każda rodzina ma bowiem swoje własne tradycje, choć są i te potrawy, które je łączą.
– Musi być makówka, zupa grzybowa, kluski z makiem, pierogi, paszteciki, uszka, śledzie, karp, paluchy z makiem i kapusta z grochem. No i karp. Bez karpia nie ma Wigilii. W każdym domu jest inaczej. Inne mamy też tradycje wigilijne. Jest taki zwyczaj, żeby się nie kłócić w Wigilię, bo jak się pokłócimy, to cały rok będzie kłótnia, ważne żeby była zgoda, inni kładą pieniążki pod talerze na wigilijnej wieczerzy, ma to zapewnić pomyślność, macza się też opłatek w miodzie, żeby osłodzić sobie choć odrobinę nadchodzący rok – tłumaczą Teresa Łucka, Bożena Kieczka, Barbara Woźniak i Krystyna Mularska z KGW w Nietulisku Małym.
Na kunowskim jarmarku furorę robiły też krasnoludki przygotowane przez Stowarzyszenie na rzecz rozwoju wsi Chocimów.
– Nasza mała pięcioletnia Weroniczka pomaga babci i mamie robić te krasnoludki. Każdy z nich ma magiczną moc. Pomagają w domach. A Weroniczka ma specjalne zadanie, nadaje im imiona – mówi Barbara Domagała, radna Rady Miejskiej w Kunowie, a także prezes Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Chocimów. Przypomina, że w ubiegłym roku jarmarku nie udało się zorganizować ze względu na pandemię.
– Cieszymy się, że w tym roku możemy się spotkać. Właśnie o to chodzi w życiu, aby być razem, nie tylko od święta. Chodzimy, rozmawiamy, podpatrujemy co udało się nam zrobić w tym roku, jakie ozdoby będą „królować” na naszych wigilijnych, świątecznych stołach. Mamy lokalne produkty: pierogi świąteczne, chocimowską kaszę, ciasta, które piekły nasze gospodynie. Jednak najważniejsze jest spotkanie, nie da się żyć w zamknięciu, bez drugiego człowieka – wyjaśnia Barbara Domagała.
Tłumaczy, że w Chocimowie na wigilijnym stole musi się znaleźć barszcz z kaszą gryczaną i grzybami. U niektórych osób musi być też barszcz czerwony z uszkami.
– Ta tradycja się przeplata, co wieś to co innego. W tym roku mamy kaszę, na którą przepis „przywieźliśmy” spod Kielc. Kasza jaglana ze śliwką. Obowiązkowo musimy zostawić wolne miejsce przy stole. Zdarzało się, że taki samotny wędrowiec nas odwiedzał. U mnie kilka lat temu była wielka niespodzianka. Przyjechała do nas siostra cioteczna. Nie może też zabraknąć łamania się opłatkiem i śpiewania kolęd. To powinniśmy przekazywać przyszłym pokoleniom – podkreśla Barbara Domagała, z okazji zbliżających się świąt wszystkim mieszkańcom gminy Kunów życzy radosnych, spokojnych świąt, a przede wszystkim zdrowia, aby znaleźli czas dla swoich rodzin.
Drugi raz w Bożonarodzeniowym Jarmarku Kunowskim uczestniczyło Koło Gospodyń Wiejskich z Dołów Biskupich. Przygotowane przez nie ozdoby robiły wrażenie na odwiedzających. Były drewniane anioły, choinki, świąteczne wianuszki, szydełkowe anioły, a także choinka z gałązek i sznurka.
– Naszą dumą jest ta zawieszona choinka. W tym roku nastawiliśmy się na ekologię. Wszystkie ozdoby wykonaliśmy z tego, co dała nam przyroda. Spotykałyśmy się na dwugodzinnych warsztatach trzy razy w tygodniu. Ozdoby wykonywaliśmy też w domu. To bardzo ważne, żebyśmy się spotykali. Bardzo nam tego brakowało – mówi Maria Pająk, radna Rady Miejskiej w Kunowie i prezes KGW w Dołach Biskupich.
Podkreśla, że na wigilijnym stole nie może zabraknąć pierogów, kompotu z suszu, który w Dołach Biskupich nazywany jest wodą jabłkową, paluchów z makiem i kapusty z grochem.
Galeria foto: Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info