Spod ich rąk wychodzą prawdziwe cuda!

Kiermasz Wielkanocny powraca do Ćmielowa. Niestety pandemia i związane z nią obostrzenia sprawiły, że przez ostatnie dwa lata nie mógł się odbywać. Już w najbliższą sobotę (9 kwietnia) od godziny 10.00 na placu przy ćmielowskim domu kultury będzie można zakupić unikatowe ozdoby wielkanocne, przygotowane przez mieszkańców gminy Ćmielów, zrzeszonych w kołach  stowarzyszeniach, ale także od prywatnych wystawców. Swoje stoisko będą miały także panie, które w domu kultury spotykają się w ramach zajęć plastycznych. Nie próżnowały, a ozdoby, które wyszły spod ich zwinnych dłoni to prawdziwe arcydzieła. 

– Przygotowujemy rzeczy na Kiermasz Wielkanocny: palmy, koszyczki na szydełku, stroiki wielkanocne, broszki wielkanocne, koszulki na pisanki. Naprawdę dużo tych małych ozdób udało się nam już zrobić. Dwa lata temu, przez pandemię nie mogłyśmy się spotykać, ani  wystawiać przygotowanych przez nas rzeczy. Jednak nie próżnowałyśmy, ten czas izolacji poświęciłyśmy na przygotowanie ozdób, wierząc, że pandemia wreszcie się kończy, a my wrócimy na kolejnym Kiermaszu Wielkanocnym – mówi Bożena Szczygieł, instruktor plastyki w Domu Kultury imienia Witolda Gombrowicza w Ćmielowie.

Dodaje, że najdłużej robi się koszyczki wielkanocne, które wykonywane są na szydełku.

– Zresztą wszystkie rzeczy robione na szydełku wymagają czasu i precyzji. Jak np. osłonki na pisanki. To takie różnokolorowe ubranka, które mogą być ozdobą w naszych koszyczkach ze święconką. Do środka wsadzamy pisankę, która na pewno będzie się nam zupełnie inaczej prezentować. Są to takie ozdoby, które zostaną z nami na lata – wyjaśnia Bożena Szczygieł.

Panie wykonały już mnóstwo małych szydełkowych kurczaczków, są i gąski, kwiaty, brożki, a nawet wykonany na szydełku i zrobiony z korka od szampana – wazon na kwiaty. Nie brakuje też palm wielkanocnych, do których panie stworzyły mnóstwo drobnych kwiatków z bibuły i krepiny. 

– Te rzeczy cieszą się popularnością, choć u nas w Polsce nie ma jeszcze takich tradycji, żeby ludzie kupowali duże ilości ręcznie wykonywanych ozdób. Podczas kiermaszu oglądają, pytają w jaki sposób udało się nam daną rzecz wykonać. Najlepiej sprzedają się zawsze koszyczki i serwetki – wyjaśnia Bożena Szczygieł. 

Koszyczki wykonane na szydełku ozdobione są szydełkowymi kwiatami, a następnie krochmalone w… roztworze wody z cukrem.  

– Krochmali się je w roztworze wody z cukrem, albo krochmalu z wikolem. Według mnie lepszy jest cukier. Jest sztywniejszy i można go wyprać. Wygląda to tak, że gotuje się syrop  w proporcjach  szklanka wody na szklankę cukru. Moczy się koszyczek  i formuje, a następnie pozostawia do wyschnięcia.  Dlaczego w cukrze? Dlatego, że można go wykorzystać na następny rok. W cukrze nie żółknie i łatwo go odtworzyć, gdyby któryś z elementów się zepsuł. Jest wówczas bardziej plastyczny – wyjaśnia Bożena Góra. Dodaje, że jeden koszyczek robi się około dwóch dni. 

Na kiermaszu kupić będzie można także brożki wykonane na szydełku do sukienek wiosennych, czy letnich. Są różnokolorowe, a niektóre mają wycieniowane płatki, dzięki użyciu różnokolorowych kordonków. Jedna taka brożka to dwie godziny pracy.  

– Należę do takiej grupy na FB, która zajmuje się szydełkowaniem. Niestety nie wszyscy doceniają rękodzieło. Co innego za granicą. Tam jest popyt i poszanowanie takich rzeczy. Takie przedmioty, które wykonujemy wymagają czasu, trzeba mieć zmysł plastyczny i cierpliwość – podkreśla Bożena Góra. 

Pani Celina Uchańska swoją przygodę z rękodziełem zaczynała, gdy miała pięć lat, czyli… 80 lat temu. W jej dłoniach kolorowe nici zamieniają się w zajączki, kurczaczki i inne małe arcydzieła.

–  To były czasy okupacji niemieckiej. Wełny nie było, szydełek nie było, nie było drutów. Mieszkaliśmy w Ćmielowie. Niemcy zbombardowali dworzec kolejowy. Mojego tatę przenieśli do innej pracy, do huty do martenów i na Krzemionki. To były podłe czasy. Wojna, nie było dojazdu. Tata nie miał roweru. Przenieśliśmy się więc do Rudy Kościelnej, tam tata miał do pracy tylko 3 kilometry. Był taki duży staw, a przy nim dom. Tam mieszkała moja babcia. Zrywałam powoje, obrywałam liście i z tych długich wiotkich pędów wykonywałam różne rzeczy. Raz uplotłam paseczek, przyglądał mi się oficer niemiecki, który przyglądał mi się, jak ja to zrobiłam. Wykonałam nawet klamerkę. Wziął mnie za rękę i przyprowadził do mamy i pyta się jej ile ja mam lat. Mama pokazała mu, że mam pięć lat. Dał mi dwie czekolady, ale mama obawiała się, że są może zatrute. On tak brzydko się odezwał wtedy, ale rozpakował jedną z czekolad, odłamał kawałek i zjadł. Mama wzięła wtedy te czekolady od niego, a on zabrał sobie pasek, który zrobiłam – wspomina Celina Uchańska. 

Na szydełku potrafi zrobić wszystko. Swojej prawnuczce wykonuje sweterki, ostatnio unikatowy, z wizerunkiem laleczki LOL Surprise.  Robi też poduszki, które systematycznie rozdaje znajomym. Jest także autorką sukni ślubnej, którą wykonała na drutach, a która w latach 60-tych pojechała do Austrii i… ubranek dla czworonogów, również wykonanych na drutach.

Szydełkowe żonkile, które wyglądają jak zerwane w ogrodzie wykonała Alicja Głąb.

– Na kiermasz zrobiłam stroiki wielkanocne, serwetki, a także różnego rodzaju ozdoby, jak ta z kurczaczkami w środku. Wykonana jest z trzech elementów, uformowana na jajku styropianowym. Później sklejam każdą z części i dodaje różnego rodzaju ozdoby. Wykonałam także żonkile na szydełku, które będą tworzyły taki nietypowy bukiet. Mam mnóstwo takich rzeczy, które sama wykonuję. Obdarowuję nimi rodzinę i znajomych. Mam na to czas i lubię to robić. Na siłę nie da się tego robić, trzeba mieć pasję.  Teraz na emeryturze mam czas na takie przyjemności – mówi Alicja Głąb.

Inna z pań, przygotowała koszyczki na szydełku. 

– Robiłam osłonki na pisanki. Można ubrać pisankę, przed jedzeniem rozebrać, a następnie schować taki „strój” na kolejny rok. Na stole jest dzięki temu kolorowo. Bardzo lubię robić na szydełku, choć tej sztuki nauczyłam się dopiero, gdy przyszłam na warsztaty do domu kultury w Ćmielowie. Od dawna robiłam na drutach, więc jakieś podstawy miałam. Zaczynałam od prostych rzeczy. Wykonuję też kwiaty z bibuły. Rękodzieło sprawia mi przyjemność, dzięki niemu się wyciszam. W domu wykonuję też sukieneczki dla wnusi – wyjaśnia Barbara Kolasa.

Galeria foto: Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info