Mieszkańcy Miłkowskiej Karczmy po ostatnim, wrześniowym spotkaniu z przedstawicielami ZUO „Janik” czują olbrzymi niesmak. Po pierwsze, co podkreślają, nikt nie rozwiał ich wątpliwości, ani też nie wytłumaczył skąd może brać się ten nieprzyjemny zapach, który czują. Po drugie, uważają, że zostali pozostawieni sami sobie z problemem. A wygląda na to, że ten narasta. Początkowo bowiem o smrodzie z wysypiska mówili bowiem tylko mieszkańcy Miłkowskiej Karczmy, teraz także ci z Wymysłowa, Janika, a nawet ostrowieckiej Kolonii Robotniczej skarżą się, że nieprzyjemny zapach zatruwa im życie. Boją się także, że rozbudowa wysypiska jeszcze bardziej utrudni im egzystencję. Nie po to, budowali się na terenach poza miastem, z dala od dużej aglomeracji, żeby dziś zamiast zapachu drzew wdychać opary z ZUO „Janik”.
– Zapach pojawił się rok temu, ale ten rok był wyjątkowo trudny. Najczęściej pojawia się wczesnym rankiem, albo wieczorami, tak w okolicach godzin 19.00, 20.00. Wtedy, kiedy latem człowiek chce posiedzieć na zewnątrz, albo chce otworzyć okna w domu. To nie jest tylko problem Miłkowskiej Karczmy, ale także Janika i Wymysłowa. To wszystko zależy od tego, z której strony wieje wiatr. Jeśli wieje od wysypiska w naszą stronę, to śmierdzi u nas, jeśli w drugą, to śmierdzi w Janiku. Mieszkam bliżej Ostrowca Św. i przykładowo u mnie śmierdzi, dzwonię do znajomych z drugiej części wsi, żeby zapytać, czy u nich jest podobnie, dowiaduję się często, że fetoru u nich nie ma. Nawet chcąc zaprosić pana z wysypiska, który deklarował, że jak będzie śmierdziało, to on przyjedzie, jest z tym problem, ponieważ smród pojawia się falami. Nie raz jest to kwestia pół godziny, czasami godziny i znika – wyjaśnia Marzena Mazur, która od 40 lat mieszka w Miłkowskiej Karczmie, jak przyznaje nigdy wcześniej nie miała takiego problemu z nieprzyjemnym zapachem. Wspomina także, że w maju wieczorem podjechała pod wysypisko. Smród był tak duży, że nie dało się tam dojechać.
Przyznaje, że boi się rozbudowy wysypiska. Nikt bowiem nie będzie w stanie zagwarantować mieszkańcom, że smród zniknie.
– Znajomi mieli studnie głębinową od 15, może 10 lat. W tamtym miesiącu przestali z niej korzystać. Mówią, że woda śmierdzi, także ta ciepła jakby stała dwa tygodnie. Nie można się w niej wykąpać, bo jak to zrobili dostali alergii. Przełączyli się na wodociąg. Jeszcze nie zbadali próbki, ale obawiają się, że to też może być efekt wysypiska. Kto nam zagwarantuje, że tak nie jest – pyta Marzena Mazur.
Podobne spostrzeżenia, co do nieprzyjemnego zapachu ma Anna Świercz z Janika.
– Smród jest i był. Na początku nie wiedziałam skąd on pochodzi. To był taki dziwny gazowy zapach, myśleliśmy, że on wydobywa się z instalacji gazowej, którą mamy przy domu. Cała sytuacja zaczęła się powtarzać. Instalacja szczelna, więc zaczęliśmy się zastanawiać co to za zapach. Koleżanka, która mieszka też w Karczmie Mikowskiej zaczęła nam mówić o tym smrodzie, że u niej też czuć. Podobnie było z moim kolegą z Kolonii Robotniczej, który swoje śmieci wywozi bezpośrednio na wysypisko. On też skarży się na nieprzyjemny fetor. Pan Marek podniósł ten temat, ale zasięg gazu wysypiskowego, wystarczy sprawdzić na pierwszej lepszej stronie internetowej, to do 8 km. Dotyczy to nie tylko nas w Janiku. Wszystko zależy od kierunku wiatru. O ile zapach możemy znieść, to o tyle nie wiemy co z jego toksycznością. Nie jest to ciągła emisja tego smrodu, ale mieliśmy taką jedną noc, że śmierdziało do tego stopnia, że nie dało się już spać – tłumaczyła Anna Świercz, która boi się, że to wszystko, co z wysypiska przynosi do nich wiatr, może mieć negatywny skutek na zdrowie wszystkich mieszkańców, który możliwy do zauważenia będzie dopiero po latach.
Podobnie jak jej sąsiedzi boi się dalszej ekspansji wysypiska, o której mieszkańcy dowiedziała się tak naprawdę podczas poprzedniego, wrześniowego spotkania. Twierdzi także, że o rozbudowie większość mieszkańców nie miała pojęcia. Nie wiedzieli też, że mają możliwość wniesienia swoich uwag, chociaż informacje o możliwości udziału społeczeństwa w podjęciu decyzji pojawiły na tablicach ogłoszeń Urzędu Gminy Kunów (od 21 kwietnia 2016 roku do 17 maja 2016 roku), na terenie Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów „Janik” (od 21 kwietnia 2016 do 18 maja 2016) oraz Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego w Kielcach ( od 22 kwietnia 2016 do 17 maja 2016). Były także dostępne na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach.
– Tak jak przeczytał tu pan Marek, że byliśmy informowani. Na stronie gminy pojawia się tysiące informacji. Tak naprawdę człowiek musiałby nie pracować, żeby to śledzić. To jest nierealne. Wiem, że to był miesiąc, ale myślę, że większość z nas się z tymi planami nie zapoznała. Teraz, gdy wiemy, że wysypisko ma być rozbudowywane na pewno będziemy to monitorować i wnosić sprzeciw. Nie chcemy być postawieni przed faktem dokonanym – zapewnia Anna Świercz.
Urząd Marszałkowski, odpowiadając na apel mieszkańców wystosował pismo do Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Kielcach z prośbą o kontrolę wysypiska.
– W trosce o zdrowie i komfort mieszkańców Miłkowskiej Karczmy uprzejmie proszę o podjęcie czynności kontrolnych zgodnie z posiadanymi kompetencjami i przekazanie informacji o podjętych działaniach w sprawie dotyczącej funkcjonowania instalacji komunalnych zarządzanych przez ZUO „Janik” Sp. zo.o. Prośba moja wynika z faktu, iż mieszkańcy Miłkowskiej Karczmy podnosili m.in., uciążliwości dotyczące uciążliwości zapachowych pochodzącego z instalacji do przetwarzania odpadów komunalnych zlokalizowanych w Janiku ul. Borowska 1, gm. Kunów. Mając na uwadze powyższe, proszę o informację o wynikach ustaleń kontrolnych – czytamy w piśmie, jakie od Edyty Marcinkowskiej, z-cy dyrektora Departamentu Rozwoju Obszarów Wiejskich i Środowiska Urzędy Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego otrzymał Marek Bilski.
– Podjęliśmy także decyzję, że wystosujemy informacje do wszystkich udziałowców ZUO „Janik”. Złożymy też wizytę u głównego udziałowca, którego reprezentuje prezydent Jarosław Górczyński – podsumowuje Marek Bilski. – Przykre jest to, że w dzisiejszym spotkaniu oprócz nas, mieszkańców, nie wzięli udziału ani przedstawiciele gminy Kunów, ani tym bardziej przedstawiciele ZUO „Janik”. Z informacji, jaką uzyskałem telefonicznie to prezes jest na urlopie, a jego zastępca sprawy nie zna i nie chce się w tym temacie wypowiadać – podsumował Marek Bilski.