Nie milkną protesty w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, zaostrzającego prawo aborcyjne. Już nie marsze, a spacery przechodzą ulicami Ostrowca Św. Jak podkreślają uczestnicy wydarzeń przyświeca im jedna idea, walka o prawo kobiet do indywidualnego podejmowania decyzji w sprawie aborcji. Dodają także, że nikogo do aborcji nie namawiają, chcą tylko, aby ich córki i wnuczki mogły same podejmować decyzję, a nie wypełniać nakazy narzucone przez rząd.
– Jesteśmy przerażone tym, do czego doszło na ulicach Warszawy. Jesteśmy tym zniesmaczone. To co nas najbardziej denerwuje to to, że policja atakuje bezbronne kobiety. Atakują kobiety, które pokojowo protestują, nie wyrażają się w nieodpowiedni sposób, ponieważ odeszliśmy od haseł, które niektórzy uznali za zbyt wulgarne. A oni atakują i to w jaki sposób? Sprowadzają nas do czasów, kiedy był stan wojenny i traktowali ludzi jak gówno. I do tego po prostu nas sprowadzają. Tym co robią, chcą nas nastraszyć. My się nie boimy. Mamy swoje prawa, określone przez Konstytucję, która jest najwyższym ustawodawstwem – wyjaśnia Elżbieta.
Podkreśla, że są w stałym kontakcie z prawnikami w związku z tym, że już w ubiegłym tygodniu były legitymowane przez Policję i informowane o kierowaniu wniosków do sądu.
– Znamy swoje prawa, wiemy, że nawet jeżeli ktoś poda nas do sądu, to nie czujemy się zagrożone, bo wiemy, jakie mamy prawa. Mamy pomoc prawną, zaoferowali się adwokaci z województwa świętokrzyskiego z pomocą pro bono. Wiemy, że w razie potrzeby, taką pomoc otrzymamy. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Byłyśmy na spotkaniu, rozmawiałyśmy długo, rozmawiałyśmy na wszystkie konkretne szczegóły i wiemy co nam wolno, a czego, nie – tłumaczy Marta, inna z uczestniczek protestu.
Dodaje, że zdaje sobie sprawę, że policja dostała swoje rozkazy.
– My zdajemy sobie z tego, że tak wygląda aktualnie ta sytuacja, że muszą wykonywać swoje rozkazy, bo taka jest ich praca. Ręce obecnej władzy trafiły również w szeregi Policji. Najpierw sięgnęli po sędziów, po nasze prawa, teraz sięgają po policję, z której Jarosław Kaczyński chce sobie zrobić prywatną ochronę, prywatne „bojówki”. Nie rozumiemy tego, policjanci mają prawo odmówić wykonania rozkazów i mieli takie prawo w środę w Warszawie. Nie skorzystali z tego. Szkoda, że nie zachowali się tak, jak w środę 11 listopada, gdy Warszawa była demolowana – mówi Marta.
– Kiedy faktycznie było zagrożenie, bo oni w środę atakowali kobiety, a w Święto Niepodległości dali się lać kibolom i to jest ta różnica – dodaje Elżbieta.
Podkreślają, że mają na tyle sił, na ile będzie wymagała tego sytuacja.
– Margaret Thatcher kiedyś powiedziała, że jest cierpliwa, ale pod warunkiem, że wyjdzie na jej. My się tego trzymamy. My też jesteśmy cierpliwe. Jesteśmy pokojowo nastawione, natomiast będziemy się tutaj spotykać dopóki nasz głos, głos ulicy, nie zostanie wysłuchany. Kiedy w końcu przestanie być łamane prawo w tym kraju – zapewnia Marta.
Inna z uczestniczek wczorajszego spaceru, Jolanta została wylegitymowana przez jednego z funkcjonariuszy Policji, dodaje jednak, że nie wie z jakiego powodu, ponieważ przyszła na spacer, nie manifestację.
– Powiedział mi jakiś artykuł o nielegalnych zgromadzeniach. Nie wiem dlaczego. Nie znam się na prawie, a ja wyszłam tylko na spacer. Musiałam mu podać wszystkie swoje dane, łącznie z imionami rodziców, a także rodowym nazwiskiem matki, oprócz tego kazał mi zdjąć maseczkę, żeby móc mnie zidentyfikować. Próbowałam mu wytłumaczyć, że mamy stan epidemii, ale niestety nie docierało to do pana policjanta. Kazał mi ją zdjąć – wyjaśnia Jolanta.
Uważa, że każda kobieta ma prawo dokonywać wyborów. Zmuszanie jej do urodzenia dziecka, które będzie żyło tylko kilka godzin lub jego egzystencja będzie wegetacją jest nieludzkie zarówno dla matki, jak i dla dziecka.
– Nie mówimy o aborcji na życzenie, mówimy o tym, gdy dziecko jest nieuleczalnie chore. Matka ma świadomość, że dziecko może umrzeć po porodzie, że nie będzie mogła go wychować. Wiemy jak państwo pomaga rodzinom z niepełnosprawnymi dziećmi. Stoję za tymi kobietami. Mam córki, mam wnuczkę, chciałabym, żeby miały prawo wyboru, a nie musiały robić to, co nakazuje rząd. Nie namawiamy nikogo do aborcji. Kochamy dzieci, wszystkie jesteśmy matkami, babciami. Nigdy nie namawiałabym moich córek do aborcji, ale żadnej kobiecie nie życzę, aby jej dziecko zmarło po porodzie tylko dlatego, że ktoś ją do niego zmusił. Dziecko kocha się od poczęcia, w kobiecie wraz z ciążą rodzi się instynkt macierzyński. Nie wolno w ten sposób krzywdzić ani kobiety, ani tego małego człowieka, który i tak nie przeżyje. A potem zostaje ból i rana nie do wyleczenia i życie którego już nie ma – podsumowuje.
Uczestniczki spacerów tłumaczą, że nawet, gdybym miały chodzić tylko małą grupką osób, będą spacerować ulicami Ostrowca Św.
Foto. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info
