W sumie 1008 butelek wody mineralnej „Buskowianka” trafiło do dwóch Domów Pomocy Społecznej w Ostrowcu Św.
– Oprócz wody przekazałem też maseczki jednorazowe i płyn dezynfekujący. Jedna paleta z wodą trafiła do Domu Pomocy Społecznej na osiedlu Słonecznym, druga do DPS-u przy ulicy Grabowieckiej. Kolejny transport wody pojedzie do Hospicjum w Kałkowie. Pomimo, że nie jest to nasz powiat warto wychodzić z pomocą do wszystkich. Trzeba dbać o zdrowie nasze, naszych pracowników, naszych mieszkańców. Jestem radnym z tego tytułu, te pieniądze, które dostaję jako dietę, w większości przeznaczam na pomoc dla naszych mieszkańców – wyjaśnia Dariusz Wierzbiński, starszy Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców w Ostrowcu Św.
Przekazanie darów było też okazją do rozmowy na temat kondycji ostrowieckich DPS-ów w czasie epidemii koronawirusa. Zarówno w DPS-ie przy ulicy Grabowieckiej, jak i tym na osiedlu Słonecznym wypracowano wiele procedur, które chronią zarówno mieszkańców, jak i pracowników. Wciąż brakuje jednak rozwiązań systemowych, które wypracowane byłyby na poziomie ustawodawczym.
– W tym momencie każda pomoc się przyda. Mamy ogromne wydatki związane z zakupem środków ochrony osobistej dla personelu, ze środkami dezynfekcyjnymi, dlatego też dla nas każda pomoc się liczy. Nasz DPS wsparty został kwotą 20 tysięcy złotych przez Zarząd Powiatu Ostrowieckiego na zakup środków dezynfekcyjnych, środków ochrony osobistej, a także wywóz odpadów medycznych, bo ilość tych odpadów u nas cały czas wzrasta. Sytuacja w DPS-ach jest bardzo trudna dlatego, że brakuje pewnych uwarunkowań prawnych, które mogłyby nas wspomóc i mogłyby nas wesprzeć. Te rozwiązania, które proponuje teraz rząd, czyli rozwiązania mówiące o pomiarze temperatury mieszkańców, mówiące o zakazie odwiedzin, czyli wejścia osób z zewnątrz, ale też wyjścia mieszkańców na zewnątrz, wprowadziliśmy w połowie marca. Ogromny problem mamy z osobami, które wracają ze szpitala. Nasz DPS obejmuje 180 osób, które są przewlekle, somatycznie chore. Bardzo często zdarza się, że trafiają do szpitala. Przebadanie takiej osoby jest niemal niemożliwe, bo po pierwsze – jeżeli nie ma objawów, to nie ma przesłanek do takiego badania, a gdyby Sanepid wydał decyzję, kazał by przebadać, to zgodnie z Ustawą o chorobach zakaźnych musiałby zamknąć cały oddział szpitalny – wyjaśnia Karolina Nowak, dyrektor Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Grabowieckiej w Ostrowcu Św.
Nietrudno wyobrazić sobie, jak wyglądałoby to w praktyce. Trzy osoby na różnych oddziałach, to zamknięcie trzech oddziałów i w efekcie paraliż pracy szpitala.
– Apelujemy do ustawodawców, do rządu, zwracaliśmy się do Polskiej Federacji Pomocy Społecznej i Pracowników Socjalnych, o interwencję w Ministerstwie, u Wojewody Świętokrzyskiego interweniowało Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie z prośbą, aby badać mieszkańców. My w tym momencie dla osób, które wracają ze szpitala, czy chociażby są dializowane i kilka razy w tygodniu do takiego szpitala muszą jechać, przygotowaliśmy izolatki. One są na zewnątrz. Tam personel, który opiekuje się taką osobą jest zaopatrzony w środki ochrony osobistej, każde wejście to jest założenie kombinezonu, maski ochronnej, googli, przyłbicy, obuwia ochronnego, fartucha jednorazowego i rękawiczek jednorazowych. Po wyjściu z pomieszczenia osoba zdejmuje okrycie wierzchnie, następnie opryskiwaczem jest w całości odkażana od stóp do głów i dopiero zdejmuje to okrycie wierzchnie. Nie jest to działanie na długą metę. Potrzeba nam rozwiązań prawnych, badań dla personelu i mieszkańców – apeluje Karolina Nowak.
Przypomina, że każdy z pracowników ma swoją rodzinę, przemieszcza się, robi zakupy.
– Szczególne podziękowania należą się naszemu personelowi, że są na straży i pracują. To jest ogromne poświęcenie, zwłaszcza, że środki, które zarabiają pracownicy nie są duże, a oni też chcą chronić swoje dzieci, rodziny, osoby starsze, które mają w rodzinach. Dlatego też olbrzymi ukłon w ich stronę, a także prośba do rządu o pomoc i rozwiązania dla nas, bo to co mogliśmy zrobić, już zrobiliśmy, teraz ratują nas już tylko rozwiązania rządowe – dodaje Karolina Nowak.
W DPS-ie przy Grabowieckiej wprowadzono wiele restrykcji i procedur, które na celu mają ochronę mieszkańców i pracowników. Część z wprowadzonych obostrzeń mieszkańcom trudno zaakceptować. Korespondencja, która trafia do mieszkańców przechodzi 40-godzinną kwarantannę i dopiero trafia do adresatów. Personel DPS-u ma odpowiednie upoważnienie, aby taką korespondencję odbierać.
– Dla mieszkańców to jest bardzo trudny czas, kiedy nie może do nich przychodzić np. ksiądz. Wpuszczamy tylko personel, który pracuje w domu i wpuszczamy dostawców produktów, które są niezbędne do naszego funkcjonowania, czyli chociażby dostawców produktów spożywczych czy też pralnie – wyjaśnia dyrektor DPS-u przy ulicy Grabowieckiej.
Podkreśla, że w tej chwili najbardziej brakuje kombinezonów ochronnych, fartuchów, to są rzeczy, które się zużywają, a koszty ich zakupu są bardzo duże.
– Jeden kombinezon to koszt 50 zł, odkazić można go 10 razy – nie więcej. W momencie, gdyby coś się wydarzyło, tych strojów ochronnych potrzeba dużo, dużo więcej – dodaje.
Z izolacja i nowymi obostrzeniami trudno pogodzić się także mieszkańcom Domu Pomocy Społecznej na osiedlu Słonecznym.
– Jesteśmy DPS-em dla osób psychicznie chorych. Okresu wiosny jest taką porą, gdzie ta choroba się nasila. Mieszkańcy oczywiście reagują różnie, niektórzy są niespokojni, ale cały zespół pracuje nad tym, żeby zrozumieli, że działamy dla ich dobra, a im – nic nie grozi – wyjaśnia Ewa Orłowska, dyrektor Domu Pomocy Społecznej na Osiedlu Słonecznym.
Zarówno dla pracowników, jak i mieszkańców jest to olbrzymie wyzwanie. DPS na Osiedlu Słonecznym o nie dysponujemy przestrzenią, która nadawałaby się do spacerów, przestrzeni, ani ogrodem. W grę wchodzą tylko krótkie spacery pensjonariuszy w maseczkach, z opiekunami, w bardzo małych pięcioosobowych grupach.
W ten sposób personel stara się rekompensować ten trudny czas mieszkańcom.
A jest ich w tej chwili aż 151, czyli pełne obłożenie.
– Naszą rolą, całego zespołu opiekuńczo-medycznego, który jest najbardziej związany z mieszkańcami, jest dbać o to, żeby po prostu nie zdarzały się przypadki, które spowodują wizytę w szpitalu. Bowiem wiemy, jakie jest narażenie, kiedy wraca do nas pensjonariusz. Na ten moment nie mamy żadnych przypadków z podwyższoną temperaturą, czy zwiększoną liczbą oddechów, bo wykonujemy te pomiary zgodnie z zaleceniami. Abyśmy utrzymali ten stan jak najdłużej, a najlepiej byłoby, gdyby nas ten wirus ominął – dodaje Ewa Orłowska.
Wprowadzono też procedury, które „ułatwiają życie personelowi”, a u mieszkańców budują poczucie bezpieczeństwa. Na terenie DPS-u zorganizowany został mały sklepik, który zaopatrywany jest przez jedną z hurtowni. Towar jest dezynfekowany, przechodzi kwarantanną, a później mieszkańcy sami mogą dokonywać zakupów. Jest to także element terapii.
– Za każdą pomoc jesteśmy niezmiernie wdzięczni. Czy to są osoby indywidualne, czy firmy, prywatni przedsiębiorcy. To jest dla nas bardzo cenne. Otrzymaliśmy też spore zasoby ze Starostwa Powiatowego w Ostrowcu Św., a także sami staramy się sobie pomóc, żeby utrzymać na poziomie wszystkich mieszkańców, a przede wszystkim pomieszczenia w których przebywają. Woda i środki ochrony od pana Dariusza Wierzbińskiego na pewno się przydadzą – podsumowuje Ewa Orłowska.