Spacery historyczne realizowane przez Monikę Bryłę-Mazurkiewicz, prezes Centrum Krajoznawczo-Historycznego im. profesora Mieczysława Radwana przyciągają mnóstwo miłośników historii regionalnej. Uczestnicy są tak zdeterminowani, że nie przeszkadza im nawet deszcz i chłód, o czym można było się przekonać w ubiegłym tygodniu, podczas sobotniego spaceru po cmentarzu przy ulicy Denkowskiej! Tym razem już w dużo łaskawszej aurze na zwiedzanie nekropolii w Szewnie zdecydowała się spora grupa mieszkańców Ostrowca Św., Szewny, jak i powiatu ostrowieckiego. A cmentarz przy parafii w Szewnie skrywa mnóstwo tajemnic.
– My sami nie wiemy jak dużo jest tych tajemnic, w tej chwili myślę np. o kaplicy Łabędzkich, do której też uda się nam dzisiaj zajrzeć. Tuż obok drogi na Gromadzice, wkomponowana w mur kościoła mamy z kolei kaplicę postawioną przez księdza Ignacego Grynfelda, księdza proboszcza, który brał udział w Powstaniu Styczniowym. Na naszym szewieńskim cmentarzu obiektów zabytkowych jest ok 200. Każdy ma swoją kartotekę. Trzeba sobie uświadomić, że nasz cmentarz to jest jedna z najstarszych nekropolii. Kryje w sobie całą historię tych terenów, tych ziem, tych ludzi, którzy tutaj żyli, pracowali, zasłużyli się dla społeczeństwa. Trzeba tę pamięć przedłużać, bo naród, który traci pamięć, traci także swoją tożsamość – przypomina ksiądz Jan Butryn, proboszcz parafii Świętego Mikołaja w Szewnie.
Spacer rozpoczął się od krótkiego rysu historycznego cmentarza, który przedstawiła Monika Bryła-Mazurkiewicz. Cmentarz zbudowany jest na kształcie prostokąta. Jest zlokalizowany w centrum wsi, u zbiegu dwóch dróg: jednej prowadzącej do Ostrowca Św., drugiej do Gromadzic.
– Szewieńska nekropolia jest jedną ze starszych w regionie (z 1798 r. pochodzi również cmentarz w Denkowie, zaś cmentarz w Ostrowcu przy ul. Denkowskiej z końca XVIII w.). Została założona w 1798 r., w związku z zarządzeniem wydanym przez Austriaków w 1795 r. zakazującym pochówków na cmentarzach kościelnych. Najstarszym obiektem, który pozwala datować czas jej powstania jest wysoki piękny kamienny krzyż, opleciony winną latoroślą. Stoi on na cokole, o przekroju prostokąta zwieńczonym gzymsem, na zachodniej płaszczyźnie opatrzonym datą „ANO 1798”. Na złączeniu jego ramion widnieje owal z sercem w środku. Krzyż jest zorientowany na kościół. Znajduje się na prawo od wejścia głównego na teren cmentarza. Został on postawiony – jak to było w zwyczaju – przy jego zakładaniu. Krzyż ten nie tylko pozwala ustalić rok założenia nekropolii, ale i określić jej najstarszą część, a ta znajdowała się niemal naprzeciwko kościoła – tłumaczyła Monika Bryła-Mazurkiewicz.
W przeciągu ponad 200 lat istnienia szewieński cmentarz był kilka razy powiększany.
W pierwszym okresie istnienia był stosunkowo nieduży i okolony drewnianym płotem. Rozpościerał się na powierzchni 60 prętów kwadratowych, był obwiedziony drewnianym parkanem. W latach trzydziestych XIX-wieku z tego pierwotnego ogrodzenia zostały jedynie szczątki.
Za czasów probostwa ks. Ignacego Grynfelda, a więc w okresie pomiędzy rokiem 1838, a 1883, cmentarz został powiększony i zyskał nowe ogrodzenie. W 1887 r. szewieńska nekropolia liczyła ok cztery morgi . Z trzech stron była otoczona murem, a z czwartej strony tj. „od strony drogi”, czyli od zachodu posiadała ogrodzenie na wysokiej podmurówce wykonane z żelaznych przęseł umieszczonych w murowanych słupach. Z tej strony znajdowała się żelazna brama zamykana na kłódkę. „Ogrodzenie to staraniem śp. ks. Gryndelda zrobione, wygląda pięknie i niemało świetności miejscu temu dodaje” zapisano w inwentarzu. Z czasów ks. Grynfelda pochodzi także kaplica przedpogrzebowa.
Na początku XX w. ponownie cmentarz zwiększył swą powierzchnię. Ks. Teofil Banaszkiewicz, proboszcz szewieński w latach 1902-1907, nabył 3 morgi ziemi za 3175 rubli srebrnych na poszerzenie nekropolii, a następnie ją obmurował. W 1933 r. szewieńska nekropolia liczyła dalej 6 mórg. Od strony wschodniej i południowej była ogrodzona murem, a od północnej i zachodniej ogrodzeniem z metalowych przęseł umieszczonych w kamiennych słupkach, na wysokiej podmurówce. W 1949 roku cmentarz okala mur i płot kamienno-metalowy, posiada trzy żelazne bramy, a w jego rogu, przy skrzyżowaniu dróg – figurę Matki Bożej.
– W latach następnych wzrost liczby mieszkańców parafii Szewna spowodował, że cmentarz został powiększony. W jego obręb włączono tereny, położone po stronie południowej, nieco poniżej dotychczasowej nekropolii. Nowego znaczenia nabrało określenie „stara” i „nowa” część cmentarza – wyjaśnia Monika Bryła-Mazurkiewicz i przypomina, że nekropolia szewieńska posiadała także cmentarz wojenny.
W jego obrębie znajdowały się mogiły z lat 1914-15; niezachowane do chwili obecnej. Były one zlokalizowane w południowo-wschodniej części cmentarza pod murem i obejmowały kilkadziesiąt mogił. Obecnie teren został zajęty pod nowe pochówki.
Spoczywało tu 70 żołnierzy armii rosyjskiej, 50 austro-węgierskiej i 2 niemieckiej. Na teren cmentarza wojennego w Szewnie przeniesiono także po I wojnie światowej 7 ciał zmarłych żołnierzy austriackich, których groby były rozrzucone w rejonie Ostrowca. Według danych w 1926 r. na cmentarzu w Szewnie były 74 groby z I Wojny Światowej. Znajdowały się także 2 groby polskich oficerów i pomnik z powstania 1863-64 (w opłakanym stanie). Nikt niestety nie sprawował opieki nad grobami.
Bóg widzi, czas ucieka, śmierć goni, wieczność czeka…
Uczestnicy sobotniego spaceru mieli także rzadką okazje na zwiedzenie kaplicy przedpogrzebowej pw. Męczeństwa św. Szczepana. Znajduje się ona w murze okalającym cmentarz, naprzeciw placu przed kościołem, przy drodze prowadzącej w stronę Gromadzic. Frontem zwrócona jest na zachód, tj. do drogi i wybrukowanego placu przed świątynią.
– Projekt kaplicy wykonał architekt Laskowski. Została ona wybudowana „od fundamentów” w 1877 r. staraniem ks. Grynfelda i poświęcona św. Julianowi biskupowi i Walentemu Męczennikowi. W 1878 r. w liście do Konsystorza pisał on, że „za łaską i pomocą Bożą w zeszłym roku z dobrowolnych ofiar parafian i obcych – wzniesiona została kaplica na froncie grzebalnego cmentarza (który z trzech stron obmurowano a od frontu kratą żelazną ogrodzono w zeszłym roku kosztem parafii)” – wyjaśniała Monika Bryła-Mazurkiewicz. Początkowo kaplica wzniesiona została ku czci św. Juliana biskupa i Walentego Męczennika. Pod kaplicą urządzono niewielki grobowiec dla proboszczów szewieńskich, który już na początku XX w. był zapełniony; stąd duchownych szewieńskich chowano na cmentarzu. W kaplicy spoczywają: ks. Grynfeld i ks. Kijanka.
– Kaplica jest obiektem murowanym, niepodpiwniczonym, jednokondygnacyjnym, wzniesionym na planie prostokąta zbliżonego do kwadratu, o prostopadłościennej bryle, nakrytym dwuspadowym dachem. Wybudowano ją z cegły i otynkowano. Grubość jej murów wynosi około 80 cm. Po wojnie została ona z zewnątrz odnowiona. W inwentarzu z 1949 r. zapisano „przy cmentarzu grzebalnym jest kaplica świeżo odnowiona zewnątrz”. W 2003 r. obiekt został odnowiony wewnątrz. Budowla pierwotnie była pokryta gontem. W okresie probostwa ks. Gąsiorowskiego stary gont wymieniono na nowy. Po wojnie gont zastąpiono dachówką. Obecnie kaplica jest pokryta blachą, położoną w 1991 r. Pod kaplicą znajduje się krypta grobowa, w której spoczywają zwłoki proboszczów szewieńskich – tłumaczyła prezes Centrum.
Pod gzymsem umieszczony jest napis: „Bóg widzi ,czas ucieka, śmierć goni, wieczność czeka”. Na elewacji tylnej znajduje się wnęka, do której przylega pomnik nagrobny. Ów pomnik stanowi figura Matki Bożej z rękoma złożonymi na piersiach posadowiona na rozbudowanym, kilkustopniowym postumencie. Na ścianie kaplicy umieszczone są w czterech rzędach epitafia poświęcone proboszczom szewieńskim. Kaplica jest obiektem jednoprzestrzennym. Posiada kamienną posadzkę. Ściany pokrywa tynk i boazeria, położona w 2003 r. Obecnie nie zachowało się w niej nic z dawnego wyposażenia. Inwentarze kościoła parafialnego wymieniają, że posiadała ona drewniany ołtarz i piękny obraz św. Juliana malowany na płótnie.
Kiedy gaśnie pamięć ludzka dalej mówią kamienie
Najstarszym obiektem szewieńskiego cmentarza jest krzyż z 1798 roku, opleciony winoroślą, symbolem Jezusa Chrystusa.
– Nasi starsi bracia w wierze – Żydzi, wykorzystują ten symbol jako symbol Narodu Wybranego. Jezus był też jego częścią. Bardzo często motyw winorośli jest też wykorzystywany na nagrobkach Żydów, na macewach, ale również przy zdobnictwie synagogi – mówiła Monika Bryła-Mazurkiewicz.
Sam krzyż był początkowo symbolem mistycznym, miał pilnować, żeby… zmarły nie wyszedł z grobu. Potem nabrał także innego znaczenia. Na cmentarz prowadzi brama, ma ona znaczenie symboliczne, stanowi bowiem przejście do innego wymiaru, wkraczamy nią bowiem do miasta umarłych.
W najstarszej części cmentarza znajduje się także żeliwny, niestety już zdewastowany, pomnik Marianny z Wojciechowskich Pietrzykowskiej (zm. 1846) i jej matki Zuzanny z Lenartowiczów Wojciechowskiej (zm. 1836) .
Zuzanna z Lenartowiczów Wojciechowska zmarła 28 grudnia 1836 r. o godz. 12.00 w dworze w Gromadzicach w wieku 56 lat, pozostawiwszy owdowiałego męża Szymona Wojciechowskiego – wójta gminy Gromadzice i 5 synów: Ignacego, Dominika, Wincentego, Kacpra, Józefa i 4 córki: Juliannę, Wiktorię, Mariannę i Józefę. Marianna z Wojciechowskich Pietrzykowska zmarła natomiast 29 marca 1846 r. o godz. 4.00 w Klimkiewiczowie w domu pod numerem 3, w wieku 31 lat, pozostawiając męża Michała.
Na uwagę zasługuje także pomnik Kazimierza Majewskiego. Klasycystyczny, na postumencie roztrzaskanej kolumny, symbolizującej przerwane życie. Kazimierz Majewski był podpułkownik Wojsk Polskich; w 1836 r. w Goźlicach poślubił Aleksandrę Krakowską.
– W jego akcie zgonu napisano „…we wsi Miłków zmarł Kazimierz Majewski lat czterdzieści mający, major byłych Wojsk Polskich teraz zaś jako posesor w Miłkowie zamieszkały zastawiwszy po sobie owdowiałą żonę Aleksandrę z Krakowskich lat dwadzieścia siedem mającą…”. Na postumencie znalazł się napis „Przechodniu! Zmów wieczny odpoczynek. Co leży w tem grobie, I pomnij co dziś jemu, Może jutro tobie. D.O.M. Kazimierzowi Majewskiemu podpułkownikowi Wojsk Polskich zmarłemu dnia 1 Listopada 1838 r. żył lat 40. Aleksandra z Krakowskich Majewska pomnik ten najlepszemu mężowi, w pamięć nieprzeżytego ze straty jego w smutku wystawiła 1839 roku” – czytała inskrypcję Monika Bryła-Mazurkiewicz.
W najstarszej części cmentarza znajduje się także pomnik Teobalda Wyszkowskiego – wójta gminy Szewna i Ostrowiec, wykonany z piaskowca w formie rzymskiego sarkofagu, orientowany na zachód. Na postumencie znajduje się cokół ze spadkami przy krawędzi; wyżej stopień, przy krawędzi ozdobiony roślinnym ornamentem; na nim prostopadłościenny korpus w rzucie. W licu zachodnim oprofilowana płycina, w niej brak tablicy inskrypcyjnej.
– Teobald Wyszkowski urodził się ok. 1806 r. Kształcił się w szkole ojców pijarów w Radomiu. Za postępy w nauce, pilność i moralne postępowanie otrzymywał nagrody i publiczne pochwały, o czym donosiły „Gazeta Polska”, „Gazeta Korespondenta Warszawskiego i zagranicznego”, „Monitor Warszawski”. Od co najmniej 1842 r. był wójtem gminy Ostrowiec. W 1855 r. występował jako wójt gminy Szewna. W 1858 r. wzmiankowana była kancelaria wójta gminy Szewna, mieszcząca w Częstocicach. W 1861 r. występował jako wójt gminy Szewna i Ostrowiec. Był on zaangażowany w założenie szkoły w Szewnie, uruchomionej na mocy reformy carskiej o szkolnictwie elementarnym z 1864 r. Jako wójt był opiekunem szkoły.
Dyrektor szkół radomskiej dyrekcji naukowej w piśmie do gubernatora z 8 sierpnia 1866 r. informował, że we wsi Szewna gmina Częstocice istnieje szkoła elementarna powstała dzięki włościanom 31 października 1865 r. Teobald Wyszkowski zmarł w 1870 r. w Częstocicach. Akt zgonu sporządził ks. Ignacy Grynfeld. Owdowił Karolinę z Rusieckich. Mieszkał w Częstocicach w domu pod numerem 30 – przypominała prezes Centrum.
Na szewieńskim cmentarzu znaleźć można także trzy niemieckie groby z inskrypcjami w języku niemieckim, jak chociażby grób Wilhelma Krauss-a.
– Wilhelm Krauss ur. się w Bayern (Bawaria) 5 października 1811 r., zmarł 27 lub 28 kwietnia 1867 r. W akcie zgonu zapisano: „Działo się to we wsi Szewna dnia dwudziestego dziewiątego kwietnia tysiąc osiemset sześćdziesiątego siódmego roku o godzinie dziesiątej przed południem stawili się Józef Fulianty stróż lat czterdzieści i Wincenty Sykulski wyrobnik lat trzydzieści osiem mający obadwa w Częstocicach przy cukrowni mieszkający i oświadczyli nam że w Częstocicach w domu pod numerem osiemnastym w dniu dwudziestym ósmym bieżącego miesiąca i roku o godzinie jedenastej w nocy umarł Wilhelm Krauze cukier mayster lat pięćdziesiąt pięć mający zostawiwszy po sobie owdowiałą małżonkę niewiadomego imienia w Berlinie zamieszkałą…” – tłumaczyła Monika Bryła-Mazurkiewicz.
Z marmuru kararyjskiego, tego w którym rzeźbił Michał Anioł, wykonany został grób Leony Krysińskiej zmarłej w 1869 r.
Leonia z Brzezińskich Krysińska była żoną Michała Krysińskiego – pełnomocnika dóbr ostrowieckich. Zmarła w Klimkiewiczowie, w domu pod numerem pierwszym, 22 lutego 1859 r. o godz. 11.00, w wieku 51 lat.
Wśród szewieńskich grobów znaleźć można także mogiłę Mieczysława Mittelstaedta, czołowego polskiego lekkoatlety, zawodnika KSZO, zmarłego w 1944 r.
Według Wikipedii w 1937 r. przez redakcję Przeglądu Sportowego określany był jako drugi w Polsce biegacz na 800 m. W 1938 r. w biegu na 400 metrów uzyskał wynik 49,6 s, co lokowało go w Polsce w grupie kilku zawodników tej klasy, a rok wcześniej na dystansie 800 metrów, uzyskał 1.54,8. W regionie kieleckim jego wynik został poprawiony dopiero w roku 1970. W 1938 r. reprezentant Polski w meczu z Francją (nie wystąpił z powodu choroby), z Rumunią (rezerwowy) i Węgrami (mecz odwołany). Kandydat do reprezentacji na niezrealizowane z powodu wojny Igrzyska Olimpijskie w Tokio (1940 r.). Zmarł w 1944 r. najprawdopodobniej z powodu gruźlicy.
Spacerując po szewieńskim cmentarzu nie można ominąć także pomnika wykonanego z kamienia piaskowcowego, usytuowanego w kwaterze w kształcie nieregularnego czworoboku wyłożonego dwoma nachodzącymi na siebie płytami granitowymi.
– Całość położona na krawędzi skarpy przy dawnej granicy cmentarza, przy wschodniej ścianie rodzinnej kaplicy Łabęckich. Pomnik właściwy skonstruowany z bloków piaskowca w formie krzyża. Ramiona tworzą datę „1863”. Na skrzyżowaniu w płaskorzeźbie znajduje się godło: orzeł w koronie, który w pazurach trzyma miecz i krzyż. Na wyższej płycie marmurowej odczytać można inskrypcje w mosiężnym liternictwie, centralnie na obrzeżu płyty „Żołnierzom Polskim z Powstania Styczniowego” – tłumaczyła Monika Bryła-Mazurkiewicz.
Pomnik wykonany został według projektu artysty rzeźbiarza Tadeusza Maja z inicjatywy Oddziału PTTK w Ostrowcu Św. Został odsłonięty 20 stycznia 2002 r. Uroczystość rozpoczęła Msza św. odprawiona w kościele szewieńskim przez proboszcza, ks. Stanisława Kolasę w intencji Ojczyzny.
Tuż przy pomniku, tajemnic, a także historii napisanych przez życie, strzeże murowana kaplica, mylnie nazywana dotychczas Kaplicą Wielopolskich. Także data powstania kaplicy była dotychczas mylnie podawana. Nie powstała ona bowiem w 1840 roku. Podczas sobotniego spaceru udało się zajrzeć i zwiedzić jej wnętrze, które zamknięte było od lat. Chętni mogli także odwiedzić krypty, znajdujące się pod podłogą kaplicy. Spoczywają tam zmarli z rodziny Łabęckich, Niepokojczyckich, Nowosielskich i Rohr-ów. W ołtarzu kaplicy znajduje się przepięknie wykonany ołtarz z obrazem bliżej nieokreślonej świętej.
Swoją formą zachwyca także grób Rodziny Papiewskich. Nazwisko to występuje także w formie „Papieskich”.
Dzieci zmarły w 1859. Agnieszka Papiewska była córką Ignacego i Klotyldy z Sikorskich, małżonków Papiewskich administratorów bankowych dóbr ostrowieckich, zmarła 24 kwietnia 1859 r. w Klimkiewiczowie o godz. 11.00 w wieku 3 lat (brakuje aktów zgonu jej braci: Józefa i Ignacego), Józef – zmarł 1 sierpnia 1857, Ignacy – 16 maja 1859.
– Władysław Zapałowski w „Pamiętnikach z roku 1863-1870” pisząc o szpitalu w Klimkiewiczowie wspomniał Papiewskiego: „… po niefortunnej bitwie pod Bodzechowem zabitych wówczas pochowano kilkunastu w Denkowie, a do Klimkiewiczowa zwieziono rannych. Zarządzający fabrykami bankowymi pan Papiewski ofiarował kilka sal na otworzenie szpitala” – przypominała prezes Centrum.
Warto wspomnieć także o pomniku Mariana Cisowskiego, Jana Kocjana i Jerzego Żaka.
Nagrobek trzech żołnierzy Armii Krajowej poległych podczas akcji porwania komisarza niemieckiego Bruna Motschalla: Mariana Cisowskiego ps. „Cichy” – lat 20, Jana Kocjana ps. „Śpioch” – lat 31 i Jerzego Żaka ps. „Smok” – lat 23.
– Akcja miała miejsce 26 sierpnia 1943 roku, iedy Niemcy aresztowali przypadkowo członka AK Marcelego Godlewskiego ps. „Poker”. Postanowiono przygotować plan jego odbicia. Ostatecznie zdecydowano się porwać komisarza miasta Bruno Motschalla, aby wymienić go na „Pokera”. Śledzono rozkład dnia Motschalla. Ustalono, że codziennie jedzie z ul. Głogowskiego na obiad do hotelu fabrycznego przy ul. Sandomierskiej. Skradziony wcześniej w Bodzechowie samochód osobowy i ustawiono go przy ul. Kościuszki. Dwie łączniczki miały dać znać o zbliżaniu się bryczki z komisarzem. Kiedy wjechała w ul. Sandomierską została zatrzymana przez żołnierzy AK Zygmunta Nowakowskiego ps. „Ładny”, Czesława Szymańskiego ps. „Wiaruchna” i Jerzego Żaka ps. „Smok”. W akcji brał udział jeszcze Marian Cisowski ps. „Cichy”. Motschalla umieszczono w samochodzie kierowanym przez Jana Kocjana ps. „Śpioch”, zaś sekretarkę Zigę, której obecności się nie spodziewano, wypuszczono (to ona zawiadomiła Niemców, którzy szybko podjęli pościg). Samochód z porwanym komisarzem skierował się w kierunku Częstocic. Tu po przejechaniu mostku na Modle skręcono w stronę Chmielowa. Nieoczekiwanie złamał się resor i samochód stracił prędkość. Widać było jadący z tyłu w wąwozie pościg niemiecki. Zostawiono Motschalla w samochodzie i postanowiono dobiec do odległego o 500-600 metrów lasu. W walce zginęli: „Cichy”, „Śpioch” i „Smok”. Tylko „Mścicielowi” i „Ładnemu” udało się zbiec. Zabici zostali pochowani w okolicy miejsca śmierci. Później w nocy ojciec Jerzego Żaka – Roch Żak i Wacław Domagała ekshumowali zwłoki i przewieźli na cmentarz w Szewnie i w obecności miejscowego księdza pochowali w zbiorowej mogile – podsumowała Monika Bryła-Mazurkiewicz.
Cmentarz w Szewnie jest swego rodzaju kroniką miasta i powiatu ostrowieckiego. Tutaj spoczywają m.in.: rodzina Życkich, rodzina Rybkowskich i Kotkowskich, rodzina Radwanów, rodzina Rzepeckich, rodzina Lenkszewiczów, rodzina Szczechurów, rodziny Krajewskich – znanych producentów oranżady, a także ksiądz Marcin Popiel.
– Uważam, że to bardzo ważne pamiętać o naszej przeszłości. Na spacerze po naszym szewieńskim cmentarzu mogliśmy poznać ludzi kultury, sportu, lokalnych patriotów, osób, które oddały życie za naszą Ojczyznę, a których mogiły właśnie tutaj się znajdują. Moim zdaniem jest to bardzo ważne, aby o nich pamiętać. Wiedzieć, że takie osoby żyły wśród nas. Takie wydarzenia powinny być promowane, a intensywność spacerków większa. Uczestniczyłem już w spacerze oragnziowanym przez panią Monikę, podczas, którego zwiedzaliśmy kościół w Szewnie, a także cmentarz przy ulicy Denkowskiej – podsumowuje Krzysztof Łupina, który także pasjonuje się historią regionu. Dodaje, że najbardziej interesujące było dla niego wejście do krypt dotychczas zamkniętej kaplicy. Dotychczas zastanawiał się co się w nich znajduje i kto w nich spoczywa.
Galeria fot. Łukasz Grudniewski/Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info