Przez blisko trzy godziny, w sobotę 14 listopada, 12 mieszkańców Woli Grójeckiej, sprzątało sołectwo.
– Chodziło o zaangażowanie mieszkańców we wspólny cel, aby na zasadzie „pro publico bono” dokonać różnych prac porządkowych przed zimą, a przy okazji zwiększyć estetykę miejscowości. Chodziło także o to, aby zwiększyć bezpieczeństwo mieszkańców, czy osób nas odwiedzających – wyjaśnia Łukasz Hadyna, sołtys Woli Grójeckiej.
Dodaje, że wieś znajduje się w specyficznym ukształtowaniu terenu, znajduje się w dolinie, a do sołectwa prowadzi praktycznie tylko jedna utwardzona droga asfaltowa, która przebiega przez wąwóz.
– I właśnie ten wąwóz często zarasta nam roślinnością, a skutki tego widzimy właśnie jesienią i zimą. Systematycznie, z mniejszą lub większą częstotliwością sprzątamy naszą wieś, często samodzielnie, nie tylko licząc na pomoc pracowników gminy. Część zakrzaczeń wchodzi w działki prywatne dodaje sołtys.
Wyjaśnia, że nie musiał przekonywać zbyt długo mieszkańców, aby wsparli go w tym działaniu.
– Zawsze potrzebny jest impuls. Jeżeli pojawi się ta iskra, to chęci są przeogromne. Każdy zdaje sobie z tego sprawę. Bardzo chętnie przychodzi pomóc, bo pomaga nie tylko sobie, ale także innym. Tak też było w minioną sobotę – tłumaczy.
Mieszkańcy podzielili się na dwie grupy. Jedna – zajmowała się porządkami w okolicy placu zabaw, druga w miejscu wjazdu do wsi. I to tam odbywała się główna część prac porządkowych, polegająca na podcięciu zakrzaczeń, gałęzi drzew, wykaszaniu traw i roślinności. Mieszkańcy posprzątali także otoczenie pomnika upamiętniającego oddział żołnierzy AK „Tarzana”. Przy kapliczkach i przydrożnych krzyżach pojawiły się też chryzantemy, podarowane przez Koło Gospodyń Wiejskich „Piaskowe Babki” w Piaskach Brzóstowskich i KGW „Brzóstowskie Czarodziejki” z Brzóstowej.
– Okazało się, że nasze sobotnie prace to połączenie przyjemnego z pożytecznym. Z jednej strony udało się nam osiągnąć zamierzony efekt wizualny, z drugiej – zintegrować mieszkańców. Jako dziecko pamiętam, że na wsi były prowadzone prace społeczne. Sołtysem był wówczas Stanisław Bucior. Jak przez mgłę pamiętam, że wieś nie miała wówczas drogi asfaltowej tylko bruk. Pamiętam jak mieszkańcy na wiosnę sprzątali, zamiatali, później pojawiła się kwestia budowy drogi asfaltowej i to nie było tak jak w mieście. Ludzie przyszli sami i oczyszczalni pobocza, żeby ten asfalt wyglądał, jak wygląda. Mieszkańcy byli świadomi tego, że robi się coś dla nich, dla ich dobra. Każdy w tych pracach uczestniczył. Zapadła mi też w pamięć atmosfera tamtej integracji społecznej. To jest właśnie ten drugi, a być może nawet ważniejszy aspekt. Możliwość spotkania, rozmowy, a to jest bezcenne – podsumowuje i zapewnia, że to nie ostatnia inicjatywa ze strony mieszkańców Woli Grójeckiej.