Są zmotywowani, a chęci do działania im nie brakuje. Bez względu na warunki atmosferyczne i porę dnia pracują przy przydrożnej kapliczce w Nietulisku Małym, by przywrócić to co zniszczył czas i pogoda. Mowa o grupie mieszkańców, którzy zebrali się, aby ratować kapliczkę z figurą Matki Bożej Niepokalanej z 1872 roku, którą postawił Jacenty Fudalej (1841-1919), kamieniarz, który urodził się i mieszkał w Nietulisku Małym. Wraz z żoną Anną z Kowalskich mieli 6 dzieci.
– Ja tu mieszkam jedenaście lat, gdy co roku chodziłam na „Majówki” słyszałam tylko, że trzeba odnowić tę figurkę. ale na rozmowach się kończyło, nie było chętnych. W tym roku jednak zmobilizowała mnie Jola, także mieszkanka Nietuliska Małego. Było jeszcze zimno, pojechaliśmy do naszego rzeźbiarza pana Władzia z Dołów Biskupich, który zna się na rzeczy i tak się zaczęło. Do pomocy wciągnęliśmy też naszą radną Teresę Łucką, a ona swoją córkę Magdalenę. Nie obyło się bez pomocy mężczyzn, oni byli od tej cięższej roboty – wspomina Bożena Kieczka.
Do końca nie jest znana historia kapliczki. Wiadomo natomiast, że postawił ją potomek jednej z mieszkanek Nietuliska Małego – Genowefy Borskiej. Wybudowana w 1872 roku kapliczka stała też w innym niż aktualnie miejscu, kilka domów dalej, w pobliżu drewnianego mostu. Tam też uszkodził ją spływający z dachu jednego z pomieszczeń gospodarczych – deszcz. Dopiero w latach 70-tych przeniesiona została na miejsce, w którym stoi do dziś. Podczas przewożenia jej wozem, zaprzężonym w konie, figurka pękła na pół. Miejsce uszkodzenia widać do dzisiaj. Rzeźba nie była też konserwowana. Przez te wszystkie lata nakładano na nią kolejne warstwy farby olejnej, która pod wpływem upływającego czasu po prostu się łuszczyła.
– Wzięliśmy za to fachowo, ponieważ co roku w naszej miejscowości odprawiamy „Majówki”. Przychodzą kobiety z całej wsi, gospodynie. Powiedziała Matka Boża, że musi mieć ładną figurkę, a nie takiego dziada. Wspólnymi siłami wzięliśmy się więc za odnawianie figurki. O pomoc poprosiliśmy fachowca, bo chcemy to zrobić tak jak powinno być zrobione, dla naszych potomnych – mówi Jolanta Smulczyńska, jedna z inicjatorek odnowienia kapliczki.
Także Teresa Łucka, radna Rady Miejskiej w Konowie podkreśla, że był to ostatni dzwonek dla ratowania tej kapliczki.
– Ktoś się musiał wziąć za tę figurkę. Co roku patrzyliśmy na jej pogarszający się wygląd. To była chyba ostatnia szansa, żeby ją ratować. Trzeba uszanować to, że ta figurka to nie jest odlew z fabryki, a efekt pracy ludzkich rąk. Ten kamień jest niesamowicie wdzięczny w obróbce. Docieramy też do historii. Nie mogłyśmy się doczekać kiedy zabierzemy się do pracy. Gdy nam powiedzieli, że najpierw trzeba fundamenty postawić, a dopiero później możemy zabrać się za renowację figurki, to tak przyspieszyłyśmy z pracami, że już tego samego dnia zdzierałyśmy warstwy farby olejnej z figurki – wspomina Teresa Łucka.
Blisko 150-letnia figurka wykonana jest z karczowskiego wapienia. Praca przy niej wymaga olbrzymiej cierpliwości i precyzji. Doskonale wie o tym Magdalena Szcześniak, która od 40 lat mieszka w Nietulisku Małym.
– Widziałam, jak moja mama męczy się aby kapliczka odzyskała dawny blask, chciałam pomóc, tym bardziej, że kapliczka znajduje się na mojej działce. Pracy było sporo. Trzy dni skrobałam buzię z farby. Milimetr po milimetrze skrobałam farbę z buzi. Było wiele niespodzianek. Pod którąś z warstw były np. namalowane czarne brwi. Strasznie to wyglądało. Dotarliśmy do kilku kolorów twarzy. Była już biała, beżowa, później znowu biała. Wystarczył jeden fałszywy ruch i albo odleciałby nos, albo usta. To jest bardzo kruchy kamień – podkreśla Magdalena Szcześniak.
Dzięki wspólnej pracy udało się odzyskać pierwotny wygląd figurki. Z tyłu rzeźby widać, że kamień, z którego jest wykonana ma odcień różu. Z tyłu i po bokach postumentu, na którym stoi figurka nie ma też żadnych napisów, Bardzo dużo elementów zostało zacementowanych. Pierwszy kamień, stanowiący podstawę dla figury, jest natomiast w odcieniu żółci.
– Przed nami dokończenie czyszczenia i gruntowanie. Będziemy też odczytywać i odkrywać napis, jaki znajduje się z przodu postumentu, na którym stoi figura.Najpierw znowu milimetr po milimetrze musimy odkryć literki, później odbić je metodą kalki. Udało się nam odczytać już pierwszą część napisu. Brzmi ona: „O Maryjo bez zmazy poczęta módl się z nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. Podejrzewam, że na dole są intencje napisane pismem odręcznym. Nie udało się nam ich jednak póki co odczytać – wyjaśnia Magdalena Szcześniak.
W renowacje figurki zaangażował się też Władysław Gałka, mieszkaniec Dołów Biskupich, który od lat zajmuje się rzeźbą w drewnie i kamieniu. Na swoim koncie ma już kilka odrestaurowanych figurek jak Święty Jan Nepomucen w Dołach Biskupich, któremu brakowało… głowy.
Podkreśla, że figurka Matki Bożej Niepokalanie Poczętej była w bardzo złym stanie. Sukienka z jednej strony była zniszczona, a cała powierzchnia pokryta farbą po prostu się łuszczyła.
– Pomagam tu przy renowacji figury, ponieważ poprosili mnie o to mieszkańcy. Zobowiązałem się i pracujemy już od tygodnia. Efekty już widać. Największą trudnością była powłoka farby olejnej, która była niezwykle trudna do zdjęcia. Były miejsca, gdzie powłoka odchodziła, porobiły się wgłębienia, były miejsce gdzie powłoka była tak mocno zespolona z kamieniem, że trudno było ją usunąć. Pokonaliśmy już ten problem. Ta figura Matki Boskiej jest już prawie gotowa, świeci blaskiem, buzie ma delikatną, pięknie wyrzeźbioną – wyjaśnia Włodzimierz Gałka.
Przyznaje, że to przyjemne uczucie, gdy odkrywa się historię.
– Gdy już widzimy dłoń, buzię, włosy, te detale, które kiedyś ktoś wyrzeźbił. Trudno wtedy odejść od roboty, bo chciałoby się jeszcze więcej wydobyć z tego kamienia. Tak naprawdę dotykamy historii – podsumowuje rzeźbiarz.
Na terenie Nietuliska Małego jest w sumie siedem obiektów małej architektury sakralnej: krzyży, figurek, kapliczek. Żywa jest też tradycja odprawiania „Majówek”.
– W naszej wsi zawsze odprawiało się majówki w dwóch miejscach. Tutaj i na drugim końcu wsi. W tym roku śpiewamy tylko tutaj. Kiedyś i młodzieży było więcej. Kapliczki ozdobione były brzózkami. Chłopcy robili ławki, dziewczyny dbały o kwiaty, wiły z jedliny wianek, którym ozdabiały Maryję – wspomina Jolanta Smulczyńska.
A Bożena Kieczka dodaje, że tego typu nabożeństwa, które wrosły w polską tradycję to szansa na zacieśnienie więzi międzyludzkich.
– Po „Majówce” jest czas na rozmowę, wymianę doświadczeń, wspólny powrót do domu. Wieś wtedy żyje – podsumowuje Bożena Kieczka.
Galeria fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info
Darek
30 maja, 2020 at 21:16
Kapliczkę postawił Jacenty Fudalej 1841-1919, który był kamieniarzem, urodził się i mieszkał w Nietulisku Małym. Wraz z żoną Anną z Kowalskich mieli 6 dzieci.