– Zaraz po spotkaniu, jakie odbyło się 13 września w Miłkowskiej Karczmie, wysłaliśmy pismo do Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Kielcach z prośbą o przeprowadzenie kontroli w Zakładzie Unieszkodliwiania Odpadów „Janik” Sp. z.o.o. w zakresie emisji odorów do otoczenia – wyjaśnia Lech Łodej, burmistrz miasta i gminy Kunów.
W skierowanym do WIOŚ-u piśmie, burmistrz tłumaczy, że do Urzędu Miasta i Gminy w Kunowie wpływają liczne skargi od mieszkańców Miłkowskiej Karczmy, dotyczące pojawiania się nieprzyjemnych zapachów, pochodzących ze składowiska odpadów. Źródłem tych zapachów mogą być błędy w technologii stosowanej w instalacji do mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów komunalnych, rodzaj odpadów przyjmowanych do składowania lub sposób ich składowania. Przypomina także, że miejscowość Miłkowska Karczma położona jest na wschód od ZUO „Janik”, co przy przewadze wiatrów zachodnich może powodować nasilenie nieprzyjemnych zapachów w tej miejscowości.
– Nie uczestniczyłem w spotkaniu mieszkańców, zorganizowanym w Miłkowskiej Karczmie w miniony poniedziałek, ponieważ uważam, że powinniśmy poczekać na wyniki kontroli Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Kielcach. Teraz tak naprawdę niczego nie zdziałamy. My, jako gmina nie mamy do tego odpowiednich instrumentów, pomocy musimy szukać u organów, które są do takich kontroli powołane – tłumaczy Lech Łodej, dodając, że problem mieszkańców zna i nie zamierza pozostawiać ich bez pomocy.
Dodaje także, że sygnały o tym, że w Miłkowskiej Karczmie czuć fetor z wysypiska, zaczęły docierać do Urzędu Miasta i Gminy w Kunowie już rok temu. Także podczas zebrań w sołectwie, mieszkańcy coraz częściej zaczęli zgłaszać ten problem burmistrzowi.
– Na przestrzeni tego roku informowałem o fakcie nieprzyjemnego zapachu i skarg mieszkańców na bieżąco władze ZUO „Janik”. Fetor nasilił się szczególnie w miesiącach letnich, o czym też rozmawialiśmy na wrześniowym zebraniu. Po wysłuchaniu stron, a wypowiadali się zarówno panowie z ZUO „Janik”, jak i mieszkańcy, postanowiłem interweniować w WIOŚ-u. Chciałem też rozwiać wszelkie wątpliwości, jestem bezwzględnie po stronie mieszkańców. Według informacji, jakie padły na pierwszym spotkaniu okazało się, że nieprzyjemny zapach można jedynie ograniczyć, a nie wyeliminować. Takie rozwiązanie mieszkańców nie satysfakcjonuje i nie ma się co im dziwić – dodaje burmistrz.
Prosi także, aby poczekać na wyniki kontroli, ubolewając, że wciąż nie ma ustawy odorowej, która pomogłaby rozwiązać ten problem. Istnieje także realna obawa, że na nieprzyjemnym zapachu ucierpieć może także gmina, ponieważ malowniczo położona Miłkowska Karczma była kiedyś enklawą dla wszystkich szukających spokoju i zmęczonym życiem w mieście. Dziś nieprzyjemny zapach może odstraszać potencjalnych nabywców działek pod budowę domów.