Choć mijająca kampania wyborcza w gminie Kunów nie była „czysta” (w mediach społecznościowych pojawiały się szkalujące i często wyrwane z kontekstu informacje na temat Lecha Łodeja i jego współpracowników), a do skrzynek pocztowych mieszkańców roznoszone były „ulotki“ jak zaznacza Lech Łodej – „paszkwile” na jego temat, najnowsze dane Państwowej Komisji Wyborczej pokazują, że to właśnie Lech Łodej zdobył po raz trzeci największe poparcie w gminie Kunów. Swój głos oddało na niego 2043 mieszkańców, co stanowi (50,91 proc.).
– Bardzo dziękuję za każdy oddany na mnie głos. Nie jest łatwo wygrać trzykrotnie, a mnie się ta „sztuka” udała. Bardzo mnie to cieszy. Na pewno w pamięci najbardziej będę miał te pierwsze wybory, gdy w mediach ogłoszono moją porażkę, a po zliczeniu wszystkich głosów okazało się, że wygrałem różnicą 53 głosów. Poprzednie kadencja to była z kolei moja zdecydowana wygrana. Wówczas w przestrzeni publicznej dało się słyszeć, że nic nie będzie zrobione, jednak swoimi czynami, decyzjami, podejmowanymi inwestycjami udowodniłem, że to pomówienia. Nasza gmina prężnie się rozwija, powstają kolejne kilometry dróg, infrastruktura służąca mieszkańcom jak budynek Klubu Malucha, Środowiskowy Dom Samopomocy, remontowane są remizy, szkoły. To wszystko z myślą o mieszkańcach – podkreśla Lech Łodej.
Zaznacza, że cieszy się, iż jego praca na rzecz rozwoju gminy po raz trzeci została zauważona i doceniona. Dodaje, że chciałby, aby nie zmieniono przepisów dotyczących kadencyjności organów jednostek samorządu terytorialnego.
– Chcę w czasie tych 5 lat dokończyć dzieła. Wykonać Dom Pomocy Społecznej w Miłkowskiej Karczmie i wyremontować siedzibę Gminnego Centrum Kultury. Marzę, żeby nie zmieniono przepisów. Cieszę się, że dane mi jest tych kolejnych pięć lat na dokończenie dzieła, które rozpocząłem. To praca moja i moich pracowników. Ważnym sygnałem jest dla mnie również to, że w radzie mamy większość. Z mojego Komitetu mandat zaufania otrzymało bowiem osiem osób – wyjaśnia Lech Łodej.
Dziękuje również wszystkim tym, którzy wzięli udział w wyborach.
– Tych, którzy nie oddali na mnie głosu, swoją pracą, będę przekonywał, że jednak warto mi zaufać – podsumowuje.