Znajdź nas na

SPORT

Marcin Wróbel: Nagle z tego dobrego stałem się tym złym, kozłem ofiarnym! Piłkarze murem za trenerem!

6 miejsce w III Lidze, zdobycie Okręgowego Pucharu Polski z drużyną, którą stworzył z młodych zawodników, w większości wychowanków KSZO1929 Ostrowiec Świętokrzyski, to wszystko nie wystarczyło jednak Zarządowi Klubu, który rozwiązał z Marcinem Wróblem, trenerem KSZO1029 Ostrowiec Św. – umowę. Decyzja niezrozumiała przez kibiców Klubu, jak i samych piłkarzy wzbudziła spore kontrowersje. Kto i dlaczego podjął taką decyzję?

fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

– Dziwi decyzja zarządu, z całym szacunkiem, jestem wychowankiem tego Klubu i powinienem dostać więcej czasu. Z racji tego, że dużo zdrowia straciłem i byłem z Klubem „na dobre i na złe”, a potraktowano mnie niesympatycznie i trzeba też jasno o takich rzeczach mówić, bo nagle z tego dobrego stałem się tym złym, kozłem ofiarnym – tak decyzję o jakiej dowiedział się wczoraj po meczu z Wisłą Sandomierz komentuje Marcin Wróbel, trener KSZO1929.

Nie ukrywa, że czuje duże rozczarowanie. Wierzył bowiem w drużynę, którą stworzył. Wierzył, że ta „zła karta” musi się kiedyś odwrócić od zespołu. Żałuje, że nie może już pracować z drużyną, w której zostawił kawał swojego serca, podczas gdy jeszcze półtora miesiąca temu był noszony pod niebiosa. Zespół Marcina Wróbla zdobył Okręgowy Puchar Polski, zakończyli z dobrym wynikiem w lidze, a tu nagle pomijając, pierwszą kolejkę z Avią Świdnik, gdzie zagrali dobry mecz, wygrywając 3:1 przyszła chwila słabszego momentu, a co za tym idzie tak kontrowersyjnej decyzji Zarządu.

– Takie życie trenera. Szkoda bardzo, trzeba się jednak z tym pogodzić, życie toczy się dalej – mówi trener.

Przyznaje, że na siebie i drużynę zawsze patrzył krytycznym okiem. Było trochę ubytków w drużynie, a piłkarze, którzy byli kluczowi dla zespołu – odeszli. Z zespołem pożegnali się też wartościowi zawodnicy, którzy na tę drużynę mieli duży wpływ.

– Przyszło dużo zawodników dobrych, ale śledząc ich grę, to ani Tomek Chałas nie miał dużo minut gry w Zniczu Pruszków, ani Tomek Persona z Olimpii Elbląg, tak samo był odsunięty od zespołu – pół roku nie grał w piłkę. To też trzeba czasu i cierpliwości, żeby Ci zawodnicy mogli osiągnąć szczytową formę. Zarząd tej cierpliwości nie miał. Nie wiem czym to było spowodowane, że nie przeanalizowali tego. Z mojej perspektywy, z perspektywy trenera mówiłem o takich sytuacjach, że niektórzy zawodnicy jeszcze potrzebują czasu, żeby swoje umiejętności pokazać. Jednak zgonili wszystko na mnie, że to jest moja wina. Szkoda, że takie sytuacje zaistniały – wyjaśnia trener.

Poinformował także, że osoba, będąca członkiem Zarządu, której nie chce wskazywać imiennie, nie pojawiła się podczas wręczania mu wypowiedzenia. Trener podkreśla, że to tym bardziej przykre, że wspólnie tworzyli tę drużynę.

– Takie niesympatyczne warunki odejścia. Na szczęście mam inne priorytety w życiu, mam rodzinę, mam się czym zająć, jak chociażby grupami młodzieżowymi – dodaje.

fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Model drużyny jaki zastosował w zeszłym sezonie świetnie się sprawdził. Ten sam model miał zostać wprowadzony w tym sezonie, o czym wszyscy wiedzieli, nie tylko zarząd, ale i kibice.

– Ale o tym już nie było mowy. O tym już zapomnieli. Jak rozpoczynałem pracę z Klubem, to mimo, że sytuacja była kiepska, proszono mnie żebym pomógł. To była jasna sprawa, oczywiście komu nie pomóc, jak nie swojemu macierzystemu klubowi i teraz można powiedzieć lekką ręką mnie się pozbyli. Życie uczy pokory i różnych sytuacji i teraz po przepracowaniu tych miesięcy w Klubie może też bym inne decyzje podejmował personalne. Nie ukrywam, że to było czternaście miesięcy bardzo miło spędzonych w Klubie z tą drużyną i śmiem twierdzić, że kogo by się pan nie spytał z zawodników o mnie, nie powie na mnie złego słowa. Dostaje telefony od zawodników, że „nie wyjdą na trening, że idą do zarządu bo to nie do pomyślenia żeby robili sobie taki folwark bo to my jesteśmy drużyną, to my jesteśmy zespołem, a nie oni i nie będą decydować o takich sytuacjach”. Miłe i ciepłe słowa, ale ta sytuacja jest nie do odwrócenia, ja też mam swój honor. Szkoda, że w dalszym ciągu ludzie nie szanują swoich wychowanków należycie, to jest ból od zarania dziejów, a myślałem że te czasy się zmieniają – podsumowuje Marcin Wróbel.

Przypomina, że przychodzą momenty, że trzeba tej formy szukać. Sport taki już jest. Nie ma takich sytuacji, że przez cały sezon ma się tę formę mega optymalną. Przypomina, że to, że na samym początku rozgrywek przydarzył się spadek, to o niczym jeszcze nie świadczy. Do końca pozostało bowiem 30 kolek.

– To nie jest jedyny Klub, który tak postępuje z trenerami. Musi chyba jeszcze wiele czasu upłynąć, żeby ludzie zaczęli podejmować racjonalne decyzje. Ja potrzebuje przynajmniej tygodnia, żeby skleić dobrą Jedenastkę na mecz, a oni tak szybko podejmują takie decyzje, nie zwracając uwagi na to, co się osiągnęło wcześniej – dodaje trener.

Marcin Wróbel wierzył, że KSZO zasługuje na drugą ligę.

– Zgadza się i nawet z takim budżetem udało się naprawdę coś fajnego zrobić. Tylko, że zawsze znajdą się ludzie, którzy będą chcieli szybko, to zepsuć. Nie ukrywam, że szkoda mi, że żałuję, że tak to wszystko wyszło. Życie toczy się dalej nie tylko wokół piłki – podsumowuje.

Czym kierował się zarząd klubu podejmując taką bądź co bądź kontrowersyjną decyzję? Kto pociąga za sznurki w KSZO1929 Ostrowiec Św.? O to na pewno zapytamy prezesa klubu. Do tematu wrócimy.

1 Comment

1 Comment

  1. Wasyl

    29 sierpnia, 2019 at 15:51

    Bardzo dobry trener, młody, z pomysłem. W poprzednim sezonie dał nadzieje kibicom.
    Komuś przeszkadzało, że chciał wyprowadzić drużynę z dołka?

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this