Mateusz Czeremcha, radny Rady Miasta Ostrowca Świętokrzyskiego z Klubu Prawa i Sprawiedliwości m.in. poprzez swoje media społecznościowe zachęcał do „szturmu modlitewnego w obronie dzieci”, a także podpisania petycji sprzeciwiającej się wprowadzeniu do szkół nowego przedmiotu – edukacji zdrowotnej”.
– Wiele osób, wiele środowisk zwraca uwagę na fakt próby ograniczania władzy rodzicielskiej, czyli wkraczania w proces wychowania dzieci młodzieży przez państwo. Z całą pewnością to rodzice ponoszą ciężar i obowiązek wychowania dzieci. Rodzice powinni mieć wpływ na to w jakich zajęciach, kształtujących światopogląd, ich dzieci uczestniczą – mówi Mateusz Czeremcha.
Dodaje, że wiele kontrowersji budzi nowy przedmiot – edukacja zdrowotna, który zgodnie z propozycją Ministerstwa Edukacji do szkół miałby „wejść” już w przyszłym roku szkolnym.
– Oprócz wielu dobrych kwestii i zagadnień, które powinny się znaleźć, moim zdaniem, w programie nauczania dzieci, czyli świadomość zdrowotna, to niestety z tego co pani minister edukacji zapowiada i z tego, co pojawia się w przestrzeni publicznej, będą tam również rzeczy, moim zdaniem, dla dzieci szkodliwe. Są to głównie zagadnienia dotyczące edukacji seksualnej, która w pewnym zakresie powinna mieć miejsce w szkole, natomiast profil tej edukacji seksualnej powinien być zgodny ze światopoglądem rodziców. To rodzice powinni mieć wpływ jaki charakter tej edukacji seksualnej będzie przedstawiany ich dzieciom – tłumaczy Mateusz Czeremcha.
Zaznacza, że w obecnych czasach rodzice potrafią rozmawiać z dziećmi na tematy seksualności.
– Wielu rodziców z dziećmi na te tematy rozmawia. Dzieci są poinformowane na temat tego jak należy budować relacje między dziewczętami i chłopcami, na temat oczywistych granic w kontaktach między dziećmi, a dorosłymi. W tym przypadku to rodzice powinni decydować o tym w jakim zakresie ta edukacja seksualna się odbywa – wyjaśnia radny.
Podkreśla, że kiedyś nie było takich przedmiotów, później wprowadzono wychowanie do życia w rodzinie. Przedmiot ten wciąż jest obecny w polskich szkołach ale jest nieobowiązkowy.
– Ja rozumiem, że już sama nazwa przedmiotu się niektórym środowiskom nie podoba, ale w ramach tego przedmiotu również odbywała się edukacja seksualna – przypomina Mateusz Czeremcha.
Wyjaśnia, że w wielu wspólnotach katolickich odbywały się modlitwy w obronie dzieci.
– Rodzice mają dwie możliwości protestować przeciwko planom rządu albo pokładać ufność w Bogu i sile modlitwy. W moim środowisku jest wiele osób, które są zaniepokojone planami rządu. Zdaniem wielu rodziców zmiany w edukacji są bardzo niekorzystne. Zaczęło się od likwidacji prac domowych. Poziom nauczania, na co zwracają uwagę również nauczyciele, znacznie się obniżył. Zaprzestanie prac domowych powoduje, że to rodzice są obciążeni dodatkowych obowiązkiem motywowania ich do nauki, sama nauka w szkole jest już bowiem niewystarczająca – podsumowuje.
Dodaje, że być może już wkrótce będzie więcej takich protestów przeciwko planom rządu.