Wygląda na to, że sytuacja w ostrowieckim szpitalu o mału zaczyna się stabilizować. Jak podczas wczorajszej konferencji prasowej poinformował Adam Karolik, dyrektor do spraw lecznictwa, są pewne pozytywne trendy, po raz pierwszy od dłuższego czasu ilość pielęgniarek chorych, wyłączonych z pracy w naszym szpitalu spadła poniżej siedemdziesięciu. Aktualnie jest to 69 pielęgniarek.
– Ponieważ ten trend spadkowy utrzymuje się od pewnego czasu, mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu osiągniemy taki poziom w liczbie pielęgniarek zdolnych do pracy, że będziemy mogli stopniowo uruchamiać te oddziały, które są od półtora miesiąca oddziałami zamkniętymi – mówił Adam Karolik, dyrektor naczelny Zespołu Opieki Zdrowotnej.
Od poniedziałku (7 grudnia) zaplanowane jest otwarcie oddziału rehabilitacji poudarowej.
– Całej rehabilitacji na razie otwierać nie będziemy z różnych innych powodów, również z powodów epidemiologicznych. Pacjenci na rehabilitację trafiają z reguły na turnusy trzytygodniowe. Są to długie pobyty, zawsze jest możliwość, że taki pacjent w czasie pobytu w szpitalu mógłby się zarazić. Wtedy moglibyśmy mieć duże problemy natury nawet odszkodowawczej. Na pierwszy rzut otworzymy oddział rehabilitacji poudarowej. Chodzi o to, aby pacjenci po udarach, jak najszybciej wrócili do zdrowia – wyjaśnia.
Drugim odcinkiem, który być może w przyszłym tygodniu powróci do pracy, jest oddział urologii. Pierwotnie miał wznowić swoją działalność już 1 grudnia. jednak ze względu na brak personelu pielęgniarskiego, to się nie udało.
– Myślę, że w przyszłym tygodniu te wiadomości będą jeszcze lepsze. W społeczeństwie też obserwujemy stopniowe zmniejszanie się ilości zachorowań, chociaż to może być dosyć mylne, co prawda pan premier Morawiecki ogłosił już, że zaczynamy wygrywać z epidemią, jak się okazało to po prostu ilość testów wykonywanych w Polsce, nie wiedzieć czemu zmalała ponad dwukrotnie, w ciągu kolejnych dni. Czy to postawa obywateli, że nie chcą się testować, czy jakiś inny czynnik zadziałał. Nie umiem na to odpowiedzieć, niemniej jednak ilość testów wykonywanych w Polsce zdecydowanie spadła i ilość zakażeń spadła. Natomiast ilość zgonów niestety ciągle utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie – mówił Adam Karolik.
Jeśli chodzi o lekarzy sytuacja się unormowała. Niestety są też przykre wiadomości.
– Przeżyliśmy ten olbrzymi kryzys z brakiem lekarzy internistów, kiedy obydwa oddziały wewnętrzne z wyłączeniem stacji dializ, były oddziałami zamkniętymi. Niemniej jednak sytuacja z lekarzami w tej chwili jest stabilna, tzn. lekarzy nam zawsze brakowało, w pewnych specjalnościach te braki są. Niemniej jednak z tytułu epidemii w tej chwili nie notujemy jakiś braków kadrowych. Ci lekarze, którzy przechorowali wrócili do pracy, pracują bardzo intensywnie. Natomiast cały czas odczuwamy przede wszystkim braki lekarzy anestezjologów i lekarzy internistów. Ale te braki były są i jeszcze przez długi okres czasu będą – wyjaśniał dyrektor do spraw lecznictwa.
Z powodu koronawirusa zmarł jeden z lekarzy urologów.
– Chcę też powiedzieć z żalem pewną bardzo smutną informację, że straciliśmy naszego kolegę, lekarza, który przez wiele lat pracował w naszym szpitalu ostrowieckim. Niestety ta straszna choroba zabrała go i w poniedziałek rano zmarł – poinformował Adam Karolik.
W tej chwili w ostrowiecki szpitalu przebywa 64 pacjentów z potwierdzonym wynikiem testów na obecność koronawirusa. Kolejne 22 osoby, to pacjenci u których „testy kasetkowe” dały wynik ujemny, jednak objawy kliniczne wskazują, że COVID-19 może się u nich rozwijać. Aktualnie oczekują na wynik testu RT-PCR. W sumie jest to 86 osób.
– Stan zdrowia tych pacjentów jest różny, z reguły jest średni lub ciężki. Ci pacjenci, którzy są lekko chorzy odbywają leczenie w domu, siedmiu z tych pacjentów, korzysta z pomocy respiratora. Na pewno należy zaliczyć ich do stanu ciężkiego – wyjaśniał dyrektor.
Podkreślał, że jeśli pojawi się szczepionka na koronawirusa, to szczepieniami musi się zająć cała służba zdrowia. Do tego, żeby szczepić pacjentów dana instytucja musi posiadać pielęgniarki z uprawnieniami, czyli pielęgniarki z odbytym szkoleniem w kierunku wykonywania szczepień.
– My w szpitalu takie pielęgniarki mamy, ale zaledwie kilka. Nie robi się szczepień na oddziale chirurgii, czy interny. Jeżeli wykonuje się szczepienia, to w zasadzie tylko na oddziale neonatologii u noworodków. Nie jesteśmy w stanie zrobić szczepień w ilości tysięcy dla całego miasta – podsumował Adam Karolik.
Dodał także, że Andrzej Gruza, dyrektor naczelny ZOZ w Ostrowcu Św. czuje się lepiej i najprawdopodobniej od najbliższego poniedziałku wróci do pracy.