Zastanawialiście się kiedyś, co zrobilibyście w sytuacji, gdyby pewnego dnia cały wasz świat runął, po tym jak usłyszelibyście wyrok – waszemu dziecku pozostało kilka miesięcy życia? Trudne do wyobrażenia, prawda? Chyba nikt nie chciałby zostać postawiony w obliczu takiej tragedii, bo dla rodzica nie ma nic gorszego, niż brak możliwości pomocy swojemu dziecku. Rodzice Oskarka Kubickiego z Chmielowa, to ludzie bardzo waleczni. Przepłakali wiele miesięcy nie mogąc pogodzić się z diagnozą, jaką postawili lekarze – glejakiem wielopostaciowym, który rozrastał się w głowie chłopca. Jednak nie mogli pozwolić na to, by chłopiec odchodził na ich oczach. Dzięki pomocy wielu ludzi dobrej woli wciąż wierzą, że ich synek będzie jeszcze biegał z rówieśnikami i razem z nimi usiądzie w szkolnej ławce.
– Oskarek przed chorobą był bardzo radosnym i aktywnym chłopcem, wszędzie go było pełno. Wierzymy, że gdy wyzdrowieje będzie znowu tak samo. Uwielbiał biegać, spędzać bardzo aktywnie czas z rówieśnikami. Do domu to wracał tylko wtedy, gdy chciało mu się spać. Kochał oglądać bajki „SpongeBob-a” i „Psi Patrol”. Choroba odwróciła nagle nasze życie. Mamy starszego syna i on też bardzo to przeżył. Wierzymy jednak, że doczekamy chwili, gdy usłyszymy, że Oskarek jest zdrowy, a choroba pozostanie tylko koszmarem, który zostawimy za sobą – mówi Krzysztof Kubicki, tato Oskarka.
Bieg dla Oskarka, zorganizowany przez Stowarzyszenia OstroBiec przyciągnął wczoraj tłumy. Rodzice z dziećmi, osoby starsze i młodsze, wszyscy wzięli udział w biegu po życie dla pięcioletniego chłopca.
– Jestem bardzo wzruszony, fajna impreza, piękny cel, szkoda tylko, że ta choroba dotknęła naszego syna, bo zdecydowanie bardziej wolałbym spotkać się tu dzisiaj z innego powodu, w innych okolicznościach. Zrobiono już dla Oskarka naprawdę bardzo dużo. Był chociażby koncert, gala boksu, odbyło się mnóstwo festynów – tłumaczy Krzysztof Kubicki.
Niestety jest progresja choroby, od trzech tygodni wiadomo, że guz w głowie Oskarka rośnie. Lekarze robią co mogą, aby zatrzymać jego wzrost i spowolnić chorobę, ponowić naświetlania. Gdy uda się ustabilizować stan chłopca, czeka go podróż do Stanów Zjednoczonych. W Polsce na tego typu schorzenie nie ma niestety ratunku.
– Lekarze dawali nam od sześciu do dziewięciu miesięcy życia. Tyle zostało naszemu dziecku. My się z tym nie godzimy. Walczymy dalej, aby pomóc mu tak, jak najlepiej potrafimy. Oskar ma za sobą całą armię ludzi, armię aniołów. Mieliśmy zbiórkę na biopsję w Zurychu, mówili nam, że może ona trwać miesiące, a udało się uzbierać odpowiednią kwotę w ciągu 7 dni. W tym momencie czekamy na sygnał ze Stanów Zjednoczonych. Sama podróż też mogłaby w tej chwili zaszkodzić Oskarkowi. Lekarze chcą spowolnić wzrost guza, gdy się to tylko uda i gdy otrzymamy informację od amerykańskich lekarzy, czy będą w stanie podjąć leczenie, bo dzieci z tym schorzeniem jest mnóstwo, wtedy uruchomimy wszystkie możliwości, aby polecieć na Florydę i ratować życie naszego syna – dodaje Krzysztof Kubicki.
Do końca nie wiadomo dlaczego to Oskar zachorował. Lekarze z Zurychu powiedzieli rodzicom chłopca, że to niestety… pech. Każdy ma w sobie komórki, które mogą się uaktywnić i tak niestety stało się w przypadku Oskarka.
– Zamiast do szkoły, 2 września, my jedziemy do Warszawy na chemię. Teraz mi jest łatwiej o tym mówić. Przepłakaliśmy już miesiące. Oskarek pytał się nas dlaczego płaczemy, dlaczego jest to zamieszanie wokół niego. Co mu mamy powiedzieć? Tłumaczymy, że leczymy jego oczko. Wierzymy, że Oskarek wygra. Nie ma innej opcji. Z taką armią ludzi musi wygrać – dodaje Krzysztof Kubicki.
A ludzi chętnych do biegu rzeczywiście było mnóstwo. Utożsamiają się z tragiczną sytuacją, w jakiej znalazła się rodzina chłopca.
– Moja mama biega na Gutwinie dowiedziała się, że będzie organizowany bieg w Chmielowie. Postanowiłam także wziąć w nim udział. Rodzice pobiegli na siedem kilometrów, ja pobiegłam na krótszym dystansie. Bardzo chciałam pomóc w jakiś sposób. Zdaje sobie sprawę, jak ciężka to jest sytuacja dla rodziców Oskarka – mówiła po biegu na dystansie trzech kilometrów pani Ilona, która wraz z mamą upiekła także ciasto na festyn, połączony z charytatywną licytacją fantów, po biegu.
Jak podkreśla Jerzy Murzyn, wójt gminy Bodzechów, w której mieszka Oskar z rodzicami, wczorajsza impreza połączyła polityków z przeciwnych obozów. Nie było kłótni, ucichły wszystkie spory, wszyscy uczestnicy biegli, jako jedna zgrana drużyna. Także wójt Bodzechowa wraz z Małgorzatą Sobieraj, sekretarzem gminy Bodzechów, przyłączyli się do biegu o życie Oskarka. Jak przyznaje Jerzy Murzyn sport zawsze był dla niego ważny, a gdy można przy tym komuś pomóc –warto to robić.
– Ta dzisiejsza inicjatywa jest piękna. Głównym celem jest pomoc Oskarkowi, ale przy okazji ludzie się spotykają, rozmawiają, radni, politycy, ludzie z różnych ugrupowań. Biegną, pomagają sobie. Widziałem jak poseł z Platformy Obywatelskiej pomógł wstać radnej z Prawa i Sprawiedliwości, a później radna wsparła posła. Piękna historia. Nie ma kamer, nie ma zgiełku, inny świat, inni ludzie. Jestem bardzo podbudowany tym widokiem. Chyba od tego trzeba zacząć, żeby być wobec siebie człowiekiem. Wiele razy pokazywaliśmy, że gdy mamy wspólny wyższy cel, potrafimy walczyć o jego realizację. Zapominamy o niesnaskach – podsumowuje Jerzy Murzyn, który zachęca do udziału w tego typu charytatywnych akcjach, tłumacząc, że nigdy nie wiadomo, kiedy sami będziemy potrzebowali pomocy, a dobro zawsze powraca.
Z takim właśnie napisem: Dobro zawsze powraca – koszulkę miała Emilia Łupina, radna powiatowa z PiS, reprezentująca Zespół Szkół Specjalnych przy ulicy Iłżeckiej 33 w Ostrowcu Świętokrzyskim.
– Uważam, że to wspaniała inicjatywa, że możemy właśnie w taki sposób pomóc Oskarkowi. Myślę, że wszystkie osoby, które tutaj są, łączy wspólny cel, żebyśmy pomogli. Możemy także promować ideę sportu. Dziś nie liczy się, kto pierwszy, a kto ostatni wbiegnie na metę. Ważne, abyśmy byli tu razem. Jest to świetna forma promocji zdrowia, promocji sportu. Żeby Oskar i jego rodzice wiedzieli, że nie są sami, że ich nie pozostawimy w tym nieszczęściu – mówiła tuż po biegu Emilia Łupina.
Świetną atmosferę, panująca podczas biegu podkreśla także Artur Gierada, Poseł na Sejm z Platformy Obywatelskiej.
– Wszyscy niezależnie od sympatii i antypatii, także tych politycznych wiedzieli, że biegną dla jednego bohatera i tym bohaterem jest Oskar. Miałem okazję poznać jego i jego rodziców. Oczywiście poza tą zbiórką pieniędzy dla niego, poza kwestiami finansowymi, duże znaczenie ma właśnie to co dzisiaj wszyscy czują i wyrażają. To bardzo mocne wsparcie dla tego małego chłopca. Wszyscy trzymamy za niego kciuki to dzisiaj jest dla nas najważniejsze – tłumaczy poseł.
Trasa do najłatwiejszych nie należała. Wiodła bowiem malowniczymi, ale wymagającymi górami i wąwozami Chmielowa. Dzień wcześniej padał deszcz więc momentami było ślisko.
– Zdarzały się trudne chwile na trasie, wczoraj popadało, więc trzeba było uważać, ale wszyscy się wspieraliśmy. Wystarczy spojrzeć jaka panuje atmosfera. Ludzie ze sobą rozmawiają, wszyscy pomimo zmęczenia są zadowoleni i oby więcej takich inicjatyw i aby ta inicjatywa przyniosła oczekiwany efekt – dodał Artur Gierada.
O tym, że warto i trzeba dawać innym coś od siebie przypominała także Grażyna Maj, radna miejska z PiS i wicedyrektor Zespołu Szkół Sportowych w Ostrowcu Świętokrzyskim.
– Wiele osób zaangażowało się w ten bieg. Poświęciło swój czas, a także włożyło swoje serca, aby pomóc dziecku. Każda inicjatywa z naszej strony, udział w takim wydarzeniu, to jest małe poświęcenie, taki mały kamyczek do tego, żeby wspierać tego typu inicjatywy. Nasza szkoła jest szkołą sportową, staramy się im od samego początku wpajać różne wartości, jedną z nich jest pomoc drugiemu człowiekowi. Taka bezinteresowna. Warto pomagać, bo człowiekowi rośnie serce, bo może gdzieś z tyłu głowy ma świadomość, że gdyby znalazł się w takiej samej sytuacji, to i inni będą dla niego robić takie rzeczy, ale przede wszystkim z empatii i dla pokazania, że nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze, że są inne rzeczy, bardziej wartościowe – podsumowuje Grażyna Maj.
Marlena Pięta, sekretarz Stowarzyszenia OstroBiec cieszy się z dużej frekwencji uczestników biegu, tym bardziej, że swoich sił próbowały dzieci, osoby dorosłe, a także całe rodziny. Równolegle do biegu odbywał się festyn z wieloma atrakcjami. Można było pomalować twarz w wymarzone wzory, otrzymać kolorowy balon ułożony np. w kształt zwierzęcia, kupić pyszne ciasto, czy posłuchać muzyki.
Oskarkowi można także pomóc poprzez Fundację „Bo w nas jest moc”!
https://pomagam.pl/fundacjadlaoskarka
Galeria foto: Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info