Zakończyła się procedura wyboru wykonawcy lądowiska dla helikopterów na dachu ostrowieckiego szpitala. W przetargu ogłoszonym przez Zespół Opieki Zdrowotnej w Ostrowcu Św. złożono dwie oferty: pierwsza z nich, to oferta spółki Heli-Factor z Warszawy, która opiewała na kwotę 4 708 157,10 zł, natomiast druga – spółka Climamedic z Michałowic zaproponowała kwotę niemal dwukrotnie wyższą, bo aż 8 606 715,90 zł.
W ramach inwestycji objętej umową planowana jest rozbudowa istniejącego budynku głównego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Ostrowcu Świętokrzyskim o lądowisko na dachu skrzydła „C” wraz funkcjami towarzyszącymi: nadbudową istniejącej klatki schodowej, nadbudową istniejącej windy szpitalnej, budową nowego podnośnika śrubowego, rozbudową instalacji wodociągowej o zestaw hydroforowy dla lądowiska, budową pomieszczenia na sprzęt gaśniczy, a także rozbudową instalacji wewnętrznych.
Wybudowana zostanie niezależna konstrukcja płyty lądowiska, podparta na słupach żelbetowych i ścianach nośnych. Wykonane też zostaną nowe instalacje sanitarne, wentylacji mechanicznej, wod-kan, C.O., elektryczne (w tym nowoczesny system oświetlenia nawigacyjnego i naprowadzania w technologii LED) oraz instalacje teletechniczne monitoringu i sterowania. W zakresie powierzonym Heli Factor jest również uzyskanie decyzji o wpisaniu lądowiska do ewidencji lądowisk w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego oraz opracowanie instrukcji operacyjnej.
Przewidywany termin zakończenia całej inwestycji to koniec listopada 2021
– Lądowisko będzie nowoczesne, będzie mogło przyjmować helikoptery również w porze nocnej – wyjaśnia Adam Karolik, dyrektor do spraw medycznych ostrowieckiego szpitala.
Jest to wymóg konieczny do tego, aby utrzymać szpitalny oddział ratownictwa, a nie tylko i wyłącznie izbą przyjęć.
– Praktycznie rzecz biorąc 1 grudnia powinien wylądować tu pierwszy helikopter, jeśli taka będzie potrzeba. Koszt całej inwestycji jest olbrzymi. To jest koszt rzędu 4,7 mln zł. W całości ta inwestycja w tym momencie jest finansowana przez Starostwo Powiatowe. jest to kolejny dowód na to, jak Starostwo Powiatowe dba o szpital. Szpital jest, można powiedzieć, „oczkiem w głowie” dla starosty i całego zespołu Starostwa Powiatowego w Ostrowcu Świętokrzyskim i my za to serdecznie dziękujemy. Jest to kolejne wsparcie w bardzo dużej kwocie ze strony starostwa – mówił podczas konferencji Adam Karolik.
Dodaje, że patrząc na statystyki lądowań helikopterów nie było wiele, ale jak zauważa, wynika to właśnie z braku lodowiska.
– Niewielka liczba lądowań nie świadczy o braku takiego zapotrzebowania. Te lądowania mogły się odbywać i zwykle odbywały się na Pułankach, czasami na stadionie KSZO, czy w innych miejscach, gdzieś na łąkach. Wiązało się z tym ustalanie transportu sanitarnego pogotowia ratunkowego. Take lądowania nie mogły mieć miejsca w złych warunkach atmosferycznych, loty mogły odbywać się tylko w dzień, przy pełnym oświetleniu – tłumaczy dyrektor.
Pierwsze prace rozbiórkowe powinny ruszyć już na początku marca.
– W lutym, choćby ze względu na pokrywę śnieżną było to po prostu niemożliwe. Jeżeli chodzi o zakłócenie pracy szpitala, oczywiście takowe zakłócenie będzie. Będzie się to wiązało z przebudową towarowego szybu windowego, który obsługuje tę część budynku szpitala – dodaje Adam Karolik.
Szyb będzie wyłączony z pracy na około 2 miesiące. Utrudni to pracę, zwłaszcza personelu szpitala.
– Będą też utrudnienia na trzecim piętrze, a dokładnie na oddziale chirurgii, nie na bloku operacyjnym, tylko na oddziale chirurgii, ponieważ to lądowisko dokładnie będzie ulokowane w tym miejscu, gdzie w tej chwili znajduje się sala pooperacyjna na oddziale chirurgii i część z tych robót, zwłaszcza roboty rozbiórkowe, które będą wiązały się z olbrzymim hałasem niewątpliwie na ten okres czasu, około dwóch, trzech tygodni, sale będą musiały być wyłączone z użytkowania. Natomiast później poziom uciążliwości będzie mniejszy, a praca oddziału chirurgii wróci do normy – zapewnia.
Zauważa, że decyzja o budowie lądowiska na dachu szpitala jest jego zdaniem dobrym rozwiązaniem.
– Można było robić to w dwojaki sposób. Można to było robić na dachu szpitala, można to było robić poza szpitalem. Poza szpitalem trzeba by było robić wycinkę drzew, zbudować drogę dojazdową od ulicy Sienkiewicza. Poza tym każde lądowisko, które oddalone jest od budynku szpitala, stwarza konieczność zabezpieczenia transportu pacjenta, nawet jeżeli to jest 50 metrów od budynku szpitala. Pacjenta nie można wieść na jakimś wózku, czy na krzesełku, tylko pacjent musi być przewożony karetką pogotowia. Czyli nawet mając ten transport w obrębie naszego placu szpitalnego, musielibyśmy każdorazowo być uzależnieni od pogotowia ratunkowego, wzywać karetkę transportową. To może nie jest problem, ale czasami na tę karetkę trzeba po prostu czekać. Z kolei lądowisko na dachu pozwala na to, że nie musimy w ogóle korzystać z transportu kołowego, żeby do takiego lądowiska dojechać. Są plusy i minusy, ja w tej decyzji nie brałem udziału. Ta decyzja, jaki to będzie projekt, zapadła jeszcze przed tym, zanim zaczęłam pracować w dyrekcji. Uważam, że ta decyzja jest decyzją dobrą, ponieważ być może mimo tych przejściowych kłopotów, które będą niewątpliwie w pracy szpitala, to w przyszłości obsługa tego lądowiska będzie łatwiejsza, a przecież to jest inwestycja na wiele lat, a nie na na miesiąc, czy dwa. Patrząc z perspektywy wieloletniej, wybór lądowiska na dachu jest lepszą opcją – podsumowuje.