W dzisiejszych czasach także i pszczoły łatwego życia nie mają, jak nie środki ochrony roślin, które je zabijają, to ludzie, którzy za nic mają los tych małych, pożytecznych owadów. Komenda Powiatowa Policji w Ostrowcu Św. wszczęła dochodzenie w sprawie zniszczenia uli z 4 na 5 lipca w gminie Bałtów.
– Policjanci ustalają okoliczności tego zdarzenia, a także dążą do ustalenia sprawców. Z 4 na 5 lipca nieznany sprawca poprzez wywrócenie i połamanie konstrukcji dokonał uszkodzenia 156 uli wraz z rodzinami pszczelimi, w wyniku czego straty oszacowano na kwotę ponad 190 tysięcy złotych. W sprawie jest czterech pokrzywdzonych – wyjaśnia Ewelina Wrzesień, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Ostrowcu Św.
Część pszczół uciekła z uli, próbowano je wyłapać. Ule zostały porozrzucane, niektóre korpusy porozbijane. Przecięto także pasy transportowe, którymi zabezpieczone były ule. Straty są olbrzymie.
– Jedna rodzina pszczela to około 60 tysięcy pszczół, a tych rodzin w tych czterech pasiekach było od 40 do 60 tysięcy w każdej. To są to już miliony. Takie barbarzyństwo należy piętnować. Zginęło także dużo pszczelich matek – podkreśla Józef Misiura i dodaje, że sprawca miał świadomość, jakiego dzieła zniszczenia dokonuje.
Dodaje, że dla pszczelarzy to prawdziwa tragedia, a także olbrzymie straty materialne.
– To było barbarzyństwo. Nie częściowe uszkodzenie mienia, a dewastacja. Patrząc na to co zostało z uli, ktoś zrobił to w sposób zorganizowany i świadomy. Zapomniał jednak o tym, że gdy wymrą pszczoły zginie także życie na naszej planecie – dodaje prezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Ziemi Ostrowieckiej i dodaje, że ma nadzieję, iż sprawcy zostaną schwytani.
Przypomina, że aby wypracować kilogram miodu pszczoły muszą wykonać miliony lotów. To żywe laboratorium, wyznacznik czystego środowiska, które ktoś przez swoją głupotę zniszczył.
Odbudowa pszczelich rodzin potrwa do zimy.