„Tradycja naszych dziejów jest warownym murem. To jest właśnie kolęda…” Mury bałtowskiej świątyni zabrzmiały dźwiękami kolęd! [FOTO]

– No, bo tradycją nazwać niczego nie możesz. I nie możesz uchwałą specjalną zarządzić, ani jej ustanowić. Kto inaczej sądzi, świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworzu! Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza! Tradycja naszych dziejów jest warownym murem. To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza, to jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni – słowa z finałowej sceny z filmu „Miś”, podczas niedzielnego (23 stycznia) koncertu kolęd w kościele pod wezwaniem Matki Bożej Bolesnej w Bałtowie przypomniał Ireneusz Gliński, wójt gminy Krasocin.

Piękne wnętrza bałtowskiej świątyni rozbrzmiały muzyką kolęd z różnych wieków i czasów. Utalentowanemu wójtowi z Krasocina w podróży muzycznej towarzyszyli Wiktor Kowalski, finalista muzycznego talent show – The Voice Of Poland oraz Iwona Dusza, nauczyciel biologii oraz radna gminy Krasocin. 

–  Według polskiej tradycji śpiewamy kolędy do 2 lutego, czyli do Święta Matki Bożej Gromnicznej. My wykorzystujemy ten czas maksymalnie, bo jest to wyjątkowy i piękny czas, staramy się kolędować jak najdłużej jest to możliwe, a dziś zaśpiewamy w tych niezwykłych wnętrzach bałtowskiej świątyni – mówi Wiktor Kowalski.

Dodaje, że w swoim rodzinnym domu kultywuje tradycję śpiewania kolęd. 

– W tym roku mam taką okazję, poprzez koncerty, które dajemy, aby jak najdłużej kolędować. Bardzo mnie to cieszy. Muszę przyznać, że tegoroczne święta odkryłem na nowo. To był dla mnie bardzo radosny czas, podczas którego spełniło się wiele moich planów i marzeń. Występ w Bałtowie też jest dla mnie powodem do radości, kościół, atmosfera, jaka tu panuje, są cudowne. Jest tu przepięknie i na pewno będę starał się zaśpiewać najlepiej, jak potrafię – tłumaczy Wiktor Kowalski.

Ireneusz Gliściński śpiewający i grający wójt z Krasocina to „spiritus movens” koncertów kolęd, jakie daje niezwykły tercet. 

– Jestem po szkole muzycznej, jestem instruktorem muzyki, a od 12 lat także wójtem, samorządowcem. Do tego muszę się pochwalić, że jestem grającym organistą na stałe w parafii w Krasocinie. Musiałem zrezygnować z grania na Mszy Świętej o 16.00, aby przyjechać do Bałtowa na koncert – mówi Ireneusz Gliściński. Dodaje, że pasja do muzyki w jego rodzinie przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. 

– W mojej rodzinie od strony ojca na siedmiu braci, czterech było organistami, jeden został księdzem. Muzyka jest w naszych genach. Kolejne pokolenie już się tak ochoczo niestety do tego nie garnie. Jestem, podobnie jak wasz bałtowski dinozaur, ostatnim organistą w rodzinie. Raczej nikt nie przejmie po mnie pałeczki – mówi Ireneusz Gliściński. Dodaje, że jego zdaniem w całym roku liturgicznym można znaleźć piękne utwory, czy to w Wielkim Poście, czy okresie, w którym świętujemy zmartwychwstanie Jezusa. 

– Kolędy to bardzo wdzięczny repertuar. Są wdzięczne, rodzinne, miłe. Myślę, że uda się nam tutaj wspólnie zachęcić publiczność do wspólnego śpiewania kolęd – podkreślał Ireneusz Gliściński, zdradzając, że do jego ulubionych kolęd, choć nie tak bardzo popularnych należą: „Nie było miejsca dla Ciebie” i „Zaśnij Dziecino”.

Iwona Dusza z kolei jest nauczycielem biologii w szkole podstawowej w Krasocinie, która przyznaje, że od małego uwielbiała śpiewać. 

– Na pierwszych rysunkach w szkole podstawowej, gdy poproszono nas, abyśmy namalowali kim chcemy zostać pamiętam siebie w pomarańczowej sukience z mikrofonem w ręce. To spełnienie mojego dziecięcego marzenia, a jego realizacja była możliwa dzięki panu wójtowi Krasocina, który był moim nauczycielem muzyki. Staramy się nieść ludziom radość z naszego śpiewania, na miarę naszych możliwości – mówi Iwona Dusza.

Podkreśla, że lubi śpiewać kolędy, bo dzięki nim może choć na chwilę powrócić wspomnieniami do dzieciństwa. 

– Święta Bożego Narodzenia, gdy jest się już dorosłym, zazwyczaj wspomina się z rozrzewnieniem. Zawsze lubiłam śpiewać kolędy, a taką szczególną dla mnie jest „Mizerna Cicha”. Najprzyjemniejsze jest to, gdy śpiewa z nami publiczność. Wtedy wiemy, że podoba im się to, co robimy – mówi podsumowuje Iwona Dusza.

Podczas godzinnego koncertu nie zabrakło tych najbardziej znanych, jak i nieco „zapomnianych” kolęd. Artyści przypomnieli także pastorałki, jak chociażby „Lulejże mi, lulej” którą w oryginałe wykonywała Ewa Bem.

Poziomem reprezentowanym przez wokalistów zachwycony jest Hubert Żądło, wójt gminy Bałtów, który w imieniu mieszkańców, artystom wręczył upominki.

– Koncert był wyjątkowy i wspaniały. Głosy wszystkich artystów, w szczególności Wiktora na pewno zapadną nam w pamięci. Publiczność dopisała. Mieszkańcy Bałtowa, a także całej naszej gminy chcą się delektować pięknej muzyki. Wnętrze naszej bałtowskiej świątyni jest wyjątkowe, jest to świetny klimat do takiego koncertowania. Serdecznie dziękuję księdzu kanonikowi Grzegorzowi Kucharskiemu za możliwość organizacji koncerty w tej pięknej świątyni – podsumowuje wójt.

Zachwycona koncertem jest Stanisława Ciecieląg, która także śpiewa w lokalnym zespole ludowym.

– Wójt Krasocina przepięknie poprowadził ten koncert, wprowadzając nas w klimat kolędowania. Było przepięknie, niech żałuje ten kto nie był. Warto kultywować tę tradycję kolędowania. Tydzień temu także kolędowaliśmy w naszym bałtowskim kościele. Zaprezentowały się zespoły  „Biesiada” i „Bałtowianie”. Cieszymy się, że dzięki zaproszeniu wójta Bałtowa mogliśmy posłuchać kolęd w tak pięknym wykonaniu – mówi Stanisława Ciecieląg.

O tym, że warto organizować takie koncerty mówi Małgorzata Kołodziej, mieszkanka gminy Bałtów. 

– Jestem pod wielkim wrażeniem, „ciarki po plecach chodziły”.  Różne koncerty odbywały się w tej świątyni, ale taki głosów nie słyszałam. Piękny głos pani Iwony, pana Wiktora i super konferansjer pan Ireneusz.  Mam nadzieję, że będzie więcej takich koncertów – podsumowuje Małgorzata Kołodziej. 

Galeria foto: Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info