Przy ul. Sandomierskiej w Ostrowcu Św., na placu koło kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Ostrowcu Świętokrzyskim znajduje się pomnik Ofiar Zbrodni Katyńskiej, który przypomina o tej brutalnej zbrodni. 49 nazwisk zapisanych na tablicach przy obelisku z czerwonego piaskowca. Krzyże i płaskorzeźby Matki Boskiej Katyńskiej i Kozielskiej, godło Polski, orzeł wojskowy i policyjny oraz data 1940, rzucają się w oczy przechodniom i przejeżdzającym tamtędy kierowcom. Za każdym z nazwisk kryje się inna historia, za każdym stoi człowiek, który miał marzenia, plany, które legły w gruzach od jednego strzału w tył głowy.
Inicjatorem budowy pomnika był Społeczny Komitet Budowy Pomnika Katyńskiego.
– Gdy po raz pierwszy tematyka katyńska, tematyka zbrodni była poruszana, w czytelni biblioteki publicznej w Ostrowcu Św., znanych było jedynie 8 nazwisk. Poprzez kwerendy, poszukiwania, udało się nam ustalić listę ponad 40 nazwisk. W momencie, gdy pomnik był odsłaniany, stały przy nim cztery tablice, mówiące o społecznościach obozów ostaszkowskiego, kozielskiego, starobielskiego i tych, o których wiedzieliśmy, że wyruszyli na wojnę, znaleźli się na terytorium Związku Sowieckiego i tam zginęli. Po kilku kolejnych latach stanęła 5 tablica, gdy udało się nam zidentyfikować kolejne nazwiska. Z biegiem czasu ujawniane są archiwalia, dokumenty, a nazwisk osób, które zostały zamordowane na tej nieludzkiej ziemi, przybywa – tłumaczy Marek Wójcicki, przewodniczący Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Katyńskiego.
Przełom starego i nowego wieku był momentem, kiedy grupa osób, związana ze Społecznym Komitetem Budowy Pomnika Katyńskiego postanowiła wznieść trwały element upamiętniający rodaków pomordowanych w 1940 roku. Wiązało się to z poszukiwaniem miejsca, gdzie taki pomnik mógłby stanąć. Ostatecznie postawiono go przy ulicy Sandomierskiej (przed kościołem Najświętszego Serca Jezusowego w Ostrowcu Św.) Lokalizacja ta nie jest przypadkowa.
– Zwłaszcza funkcjonariusze Policji Państwowej, Komisariatu Policji w Ostrowcu Św. ewakuowali się na Wschód na początku września 1939 roku. Naszym zamierzeniem było to, aby przywołać słowa ówczesnego kierownika komisariatu, aspiranta Stanisława Bołtucia, który odchodząc do rodzin, do przyjaciół powiedział: „Nie martwcie się, my tutaj wrócimy”. Wiemy, że po 17 września zostali jeńcami wojennymi. Trafili w ręce najpierw żołnierzy Armii Czerwonej, następnie w ręce NKWD. Zostali osadzeni najpierw w obozach przejściowych, później w trzech obozach specjalnych: Ostaszków, Starobielsk i Kozielsk. W marcu 1940 roku zapadła decyzja, że trzeba ich zabić , bo są niebezpieczni dla imperium sowieckiego i ten czas egzekucji to jest właśnie wiosna 1940 roku – przypomina Marek Wójcicki.
Dodaje, że kształt pomnika również nie jest dziełem przypadku. To realizacja pomysłu pani Justyny i Tadeusza Karasińskich
– Pan Tadeusz postrzegał go jako las krzyży. Jako mały chłopiec, przechodząc obok cmentarzy, spoza muru z racji dziecięcego wzrostu, widział tylko krzyże. Tutaj przy Sandomierskiej też mają symbolizować to, że początkowo naszych rodaków tych krzyży pozbawiono. Od strony północnej z kolei mamy urnę, w której są przechowywane ziemie z tych trzech polskich cmentarzy wojennych: z Charkowa, Twer i Katynia – wyjaśnia.
Podkreśla, że po miesiącach interwencji, zarówno z jego strony, jak i radnych miejskich i powiatowych, miasto oświetliło pomnik, upamiętniający ofiary zbrodni katyńskiej.
Sytuację opisywaliśmy tutaj:
Co roku podczas kwietniowych uroczystości pod pomnikiem zjawiają się także przedstawiciele Stowarzyszenia Ostrowieccy Patrioci.
– 13 kwietnia 1943 roku Niemcy ogłosili, co stało się w Katyniu. Rozpoczęto pierwsze ekshumacje. W 1992 r., na polecenie Borysa Jelcyna, Lech Wałęsa otrzymał decyzję Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 r., z podpisem m.in. Stalina, która dotyczyła wymordowania, bez wzywania przed sąd, polskich jeńców – przypomina Michał Ślusarz, prezes Stowarzyszenia Ostrowieccy Patrioci z Ostrowca Św.
Ofiarą Zbrodni Katyńskiej, popełnionej przez Sowietów wiosną 1940 r., padło co najmniej 21 857 obywatelach polskich – oficerów, policjantów, a przede wszystkim przedstawicieli polskiej inteligencji Aż 11 proc. zamordowanych było związanych z przedwojennym województwem kieleckim. Konsekwencją sowieckiego ludobójstwa było kłamstwo katyńskie, zwane kłamstwem założycielskim Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Wywarło ono olbrzymi wpływ na najnowszą historię Polski.
Przemiany zapoczątkowane w Polsce w 1989 r. dały początek walce o prawdę. Pionierami odkłamywania historii byli najbliżsi ofiar zbrodni – najczęściej żony i dzieci zamordowanych.
– Zawsze w mojej rodzinie mówiło się, że brat mojego dziadka ze strony mojej mamy jest ofiarą Katynia. Tak naprawdę znaliśmy tylko jego imię i nazwisko – Władysław Ceglarski. Nic więcej. Po tym, gdy zacząłem interesować się historią i bardziej ją zgłębiać, a także rozpoczynając działania związane z naszym Stowarzyszeniem, zacząłem szukać informacji o bracie dziadka i odnalazłem go na białoruskiej liście katyńskiej. Dowiedziałem się, że był nauczycielem języka polskiego i oficerem rezerwy Wojska Polskiego w stopniu porucznika na obecnej Białorusi – wyjaśnia Michał Ślusarz i przypomina, że przez wiele lat nie wolno było mówić o tym, co wydarzyło się w Katyniu, a rodziny ofiar katynia nie były nigdzie mile widziane.
– Wciąż wydaje mi się, że robimy za mało, aby przywrócić pamięć o osobach zamordowanych w Katyniu. Zainteresowanie młodzieży historią – kuleje. Coraz trudniej w młodych ludziach obudzić patriotyzm. Jest też duża nagonka środowisk lewicowych, anarchistycznych, wyśmiewających polskie wartości, a nawołujących do tego, że wolno robić co się chce. Jednocześnie pamięć, tożsamość narodowa i ideały narodowe są niszczone. Dzieci i młodzież stoją na pomnikach, fotografują się na nich. Pokazują tym samym brak szacunku, ale to też kwestia tego, jakie wartości wynoszą z domu. To od rodziców zależy, jak wychowują swoje dzieci i na kogo je wychowają – podkreśla.
Monika Bryła-Mazurkiewicz, prezes Centrum Krajoznawczo-Historycznego w Ostrowcu Św. przypomina, że w Ostrowcu Świętokrzyskim i jego okolicach miejscami, gdzie czci się pamięć ofiar zbrodni katyńskiej są cmentarze i kościoły, co jest bardzo znamienne dla naszej historii i tradycji. Cmentarze i kościoły od zawsze były miejscami manifestacji patriotyzmu i pamięci narodowej.
– Najważniejsze, abyśmy o ofiarach zbrodni katyńskiej pamiętali, tylko tyle, albo aż tyle. Brak pamięci o nich to największe zwycięstwo Stalina. Dlatego tak ważna jest dbałość o miejsca upamiętniające ofiary zbrodni katyńskiej, nie tylko „od święta”, ale na co dzień. Awantury, kłótnie i spory wokół kwestii oświetlenia pomnika przy ul. Sandomierskiej, w których brały udział władze miasta, są mówiąc bardzo oględnie żenujące i bardzo źle świadczą o osobach zarządzających naszym miastem. Ofiary zbrodni katyńskiej były grzebane w masowych, bezimiennych dołach, bez udziału duchownego, bez obecności rodziny. Do dziś spoczywają w obcej, „nieludzkiej” ziemi. Winniśmy im pamięć i szacunek, i choćby te symboliczne groby czy tablice pamiątkowe, które są tak charakterystyczne dla naszej tragicznej historii – podsumowuje Monika Bryła-Mazurkiewicz.
W tegorocznych skromnych uroczystościach, zorganizowanych z zachowaniem zasad bezpieczeństwa i reżimu sanitarnego, wzięli udział przedstawiciele władz powiatu, miasta, radni z Klubu PiS, KWW Jarosława Górczyńskiego, a także radny niezrzeszony, osoby indywidualne, przedstawiciele Stowarzyszeń i rodziny ofiar zbrodni katyńskiej.