– O tym konflikcie na Ukrainie nie za bardzo się mówi. Niestety w telewizji nie usłyszymy informacji, co dzieje się na wschodzie naszego kraju, docierają do nas strzępki informacji od znajomych, czy bliskich, którzy mieszkają na wschodzie kraju. Teraz, gdy do was jechaliśmy, dzwonili do nas nasi znajomi z informacją, że wojska rosyjskie są coraz bliżej. Teraz mówi się o Charkowie. Wierzymy, że teraz wszystko w rękach Pana Boga. Pokoju, tego najbardziej nam potrzeba, abyśmy zawsze na naszej wolnej ziemi mogli wąchać zapach naszych kwiatów – mówił nam 23 stycznia, Nadia, piosenkarka z Zespołu „Zbrucz”.
Dziś Ukraina jest na ustach całego świata, który podziwia waleczność naszych sąsiadów ze wschodu i spieszy im z pomocą humanitarną. O tym jak wygląda sytuacja w centralnej Ukrainie opowiedział nam wczoraj Wasyl Irmijczuk, kierownik lubianego i chętnie zapraszanego do Polski – Zespołu „Zbrucz”. Dodał, że muzycy biorą aktywny udział w walkach, wożą też pomoc humanitarną.
– Na zachodzie Ukrainy na razie jest spokojnie. Co dwie godziny w Tarnopolu wyją syreny, idziemy wówczas wszyscy do piwnicy, boimy się, żeby nie było bombardowania. Na razie ciężka wojna toczy się wokół Kijowa, Chersonia, Mariupola. Teraz najważniejsze, żebyśmy zabezpieczyli naszą elektrownię w Zaporożu – mówi Wasyl Irmijczuk.
Dodaje, że w internecie spotkać można nieprawdziwe informacje o wojnie. Prawdziwe jest to, że armia ukraińska walczy i stawia opór.
– Zatrzymuje to wszystko, zatrzymuje wojska rosyjskie. My jesteśmy wolontariuszami. Teraz jestem na przejściu w Medyce. Czekamy na busy z Chorzowa, zabieramy je i dalej jedziemy na Kijów, żeby tam dostarczać żywność. Najbardziej potrzeba nam tej żywności z długim terminem ważności, jak konserwy. Ale oprócz tego potrzebne są lekarstwa dla rannych żołnierzy, to co zatrzymuje ból. Nie wszyscy członkowie Zespołu Zbrucz przyjechali do Polski, szukać azylu. Trzy nasze artystki skorzystały z waszej polskiej gościnności, reszta walczy, albo działają jako sanitariusze. Pomagamy Ukrainie każdy, kto może. Żaden członek zespołu nie uciekł przed wojną – zapewnia Wasyl Irmijczuk
Dodaje, że wciąż mnóstwo jest Ukraińców, którzy chcą zapisać się do obrony terytorialnej.
– To jest duch ukraiński, miłość do ojczyzny. Coś niesamowitego. W Tarnopolu jest kolejka na jeden kilometr, żeby zapisać się do wojska. Nikt nie ucieka. My czekamy na pomoc od świata. Potrzebna nam bardzo pomoc militarna. Najwięcej ze wszystkich narodów pomagacie nam Wy, Polacy. Moim największym marzeniem jest spokój, tylko teraz podwójny. Nic nie chcemy. Podziwiamy naszego prezydenta. To potężny żołnierz. Wszyscy na niego patrzą. Motywuje do działania – podsumowuje Wasyl Irmijczuk i dodaje, że ma nadzieję, iż wkrótce z całym zespołem przyjedzie do Polski na kolejny koncert, ale już z wolnego kraju.