– Dawno nie mieliśmy okazji wspólnie spotkać się w jednym miejscu, na jednym spotkaniu. Jednak wszyscy pamiętamy, że 11 marca przypada Dzień Sołtysa. Z okazji Dnia Sołtysa składam w imieniu Rady Miejskiej w Kunowie serdeczne życzenia pomyślności w życiu osobistym oraz sukcesów i wytrwałości w pracy na rzecz mieszkańców. Wyrażając uznanie dla państwa zaangażowania życzymy dobrej energii, przyjaznych ludzi dookoła, a także satysfakcjonującej, owocnej, pełnej wzajemnego szacunku pracy z Radą Miejską z Urzędem Miasta i Gminy w Kunowie i wszelkimi innymi instytucjami, mającymi wpływ na sprawy mieszkańców – mówił tuż przed rozpoczęciem sesji Piotr Bek, przewodniczący Rady Miejskiej w Kunowie.
Za pracę i oddanie sołtysom z 19 sołectw dziękował także Lech Łodej, burmistrz miasta i gminy Kunów.
– Wasza praca bardzo pomaga mieszkańcom, pomaga nam, ponieważ jesteście praktycznie urzędnikami Urzędu Miasta i Gminy w Kunowie. Za tę pracę chce wam serdecznie podziękować, za ten trud, za ten zapał, za zaangażowanie, za to serce, które wykazujecie. Jesteście mieszkańcami miasta i gminy Kunów i jednocześnie jesteście blisko mieszkańców, znacie ich troski i problemy i w miarę możliwości na ile tylko jest to możliwe – pomagacie. Za tę pomoc bardzo serdecznie wam dziękuję – mówił burmistrz, sołtysom życząc dużo zdrowia i aby godnie reprezentowali Urząd Miasta i Gminy w Kunowie.
Okolicznościowe upominki otrzymali: Barbara Bęben z Kunowa, Aleksandra Ćwiek z Kolonii Inwalidzkiej, Stanisław Dziułka z Bukowia, Adam Hamera z Osiedla Kunów Piaski, Henryk Jabłoński z Nietuliska Dużego, Wacław Klepacz z Janika, Stanisław Krzemiński z Chocimowa, Beata Łukawska z Miłkowskiej Karczmy, Jadwiga Mikos z Udźicowa, Elżbieta Miernikiewicz z Dołów Biskupich, Katarzyna Nachyła z Kurzaczy, Wioletta Pochylska z Nietuliska Małego, Józef Powrózek z Biechowa, Małgorzata Renduda z Prawęcina, Lech Skwirowski z Kolonii Piaski, Jerzy Soboń z Rudki, Anna Szewczyk z Boksycki, Izabela Surowiec z Małego Jodła, a także Zenon Zaborski z Wymysłowa.
– Ciężko powiedzieć, czy rola w sołtysa w dzisiejszych czasach jest ciężka. Ja to po prostu lubię. Całe życie w swojej pracy miałam kontakt z ludźmi, pracowałam bowiem w sklepie. Lubię rozmawiać, przekazywać informacje te dobre i te złe, które niestety wiążą się np. z podwyżką opłat. To chyba takie najgorsze wiadomości, jakie muszę przekazywać. Ludzie też w różny sposób reagują, różnie to odbierają. Człowiek stara się tłumaczyć, ale bywa czasami ciężko. Myślę jednak, że mieszkańcy mojej miejscowości są ze mnie zadowoleni. Zawsze staram się znaleźć z nimi wspólny język – wyjaśnia Elżbieta Miernikiewicz, sołtys Dołów Biskupich.
Dodaje, że to co lubi najbardziej w swojej pracy to kontakt z drugim człowiekiem, a także pozytywne komentarze od mieszkańców, oceniających jej pracę. Cieszy się także z otrzymanych upominków i pamięci ze strony burmistrza i pracowników urzędu.
Henryk Jabłoński, sołtys Nietuliska Dużego dodaje, że co roku jeździł na wydarzenia organizowane z okazji dnia sołtysa do Wąchocka. W tym roku pandemia pokrzyżowała jednak plany.
– Przed sołtysami mnóstwo jest trudnych wyzwań. Raz miałem taki przypadek, że podczas dystrybucji jabłek pokłóciły się matka z córką. Dostały po skrzynce jabłek, jednak matka zabrała także przydział córki. Nie chciała jej oddać. Córka przyszła do mnie na skargę i musiałem interweniować. Stałem nad nimi, aż podzieliły się po równo. Zdarzało się i tak, że potrafili brać je bez umiaru, po 16 skrzynek na rodzinę. Niestety czasami ciężko jest ludziom pewne rzeczy wytłumaczyć, a cała złość i nerwy skupiają się na sołtysie. Trudno jest ludziom dogodzić – tłumaczy Henryk Jabłoński.
Dodaje, że są też te przyjemniejsze strony jego pracy, jak chociażby organizacja imprez kulturalnych, które podobają się ludziom.
– Cieszę się, gdy udaje się znaleźć sponsorów, gdy można zaprosić burmistrza, dobry zespół i patrzeć, jak przy dobrej muzyce, bawią się mieszkańcy. W Nietulisku Dużym gościła kapela z Wąchocka, Zespół Zbrucz. Wtedy ludzie potrafią pochwalić, ale także zaangażować się w pomoc. Myślę, że udało mi się zmotywować mieszkańców do działania – podsumowuje Henryk Jabłoński.
O tym, że to czy praca sołtysa jest przyjemna, czy też nie, zależy w głównej mierze od mieszkańców, przypomina Beata Łukawska, sołtys Miłkowskiej Karczmy.
– Myślę, że jeśli jednak jest człowiek wspomagany przez mieszkańców, to nie jest to jakimś problemem nie do przeskoczenia. Myślę, że dzisiaj bardzo nam pomaga dostępność internetu. Nie trzeba chodzić od domu do domu, można przekazać wiele informacji zdalnie – stwierdza.
Tłumaczy, że stara się być nowoczesnym sołtysem, który korzysta z nowoczesnych źródeł przekazywania informacji. Sołectwo Miłkowska Karczma ma swojego fanpage-a. Tradycyjne tablice ogłoszeń wciąż funkcjonują, jednak internet jest zdecydowanie szybszy. Beata Łukawska przykłada także wagę do kulturalnego rozwoju wsi. Przyczyniła się do powstania Koła Gospodyń Wiejskich „Karczmarki” w Karczmie Miłkowskiej.
– Jestem bardzo związana z moją miejscowością. Znam ludzi, oni mnie. Mamy do siebie duże zaufanie. Wszędzie są jakieś problemy i bolączki, ale uważam, że u nas wszystko udaje się rozwiązać polubownie – dodaje sołtys.
Z kolei Wacław Klepacz od ubiegłego roku jest sołtysem największego sołectwa w gminie Kunów, Janika.
– Uwielbiam pracować z ludźmi i to jest najprzyjemniejsze w mojej pracy. Lubię między ludźmi przebywać – podkreśla. Dodaje, że w dobie pandemii jego praca jest utrudniona, a także ograniczona.
– Mam największe sołectwo w gminie Kunów, est 370 mieszkań, w których zamieszkuje po kilkanaście osób. Najtrudniej przekazywać informacje o podwyżkach i wręczać nakazy płatnicze. Czasami zachodzę do kogoś wieczorem, a ten, ktoś mnie pyta dlaczego o tak późnej porze, ktoś inny z kolei że jestem zbyt wcześnie. Nieraz jest ciężko dogodzić ludziom, a rozniesieniem informacji czasami zajmuje mi i tydzień – podsumowuje Wacław Klepacz.
Podkreśla, że sołtysom powinno życzyć się przede wszystkim zdrowia, reszta przyjdzie sama.