Pomimo mrozu, to był bardzo gorący dzień dla mieszkańców SM „Krzemionki”.
Pięciu członkom Rady Nadzorczej zarzuca się m.in. : odrzucanie zmian Statutu Spółdzielni, przez co jest on niezgodny z ustawą i nieczytelny; działań naruszających prawo, bojkotowanie i unikanie posiedzeń, działanie na szkodę członków spółdzielni poprzez odrzucenie z porządku obrad punktu dotyczącego planu remontów (posiedzenie z 6 grudnia 2018 roku), usuwanie z porządku obrad istotnych punktów. Zarzuty dotyczyły początkowo sześciu członków Rady Nadzorczej jednak jeden z nich, Mateusz Gagat, zrezygnował z pełnienia tej funkcji w grudniu 2018 rok.
W kilku punktach Roman Gatkowski, jeden z pięciu „oskarżanych o zaniedbania” członków RN, starał się wytłumaczyć bezzasadność zarzutów przedstawionych przez Zarząd Spółdzielni:
– To kłamstwa – mówił Roman Gatkowski. – Nigdy nie były omawiane zmiany do statutu na posiedzeniach Rady Nadzorczej, a te zaproponowane przez zarząd odrzucone przez Walne Zebranie. KRS nie będzie wprowadzał zmian, dopóki nie będzie zarządu trzyosobowego, tak jak jest to w statucie. Zmiany do porządku obrad wprowadzili członkowie spółdzielni poprzez głosowanie. Zgłoszenie spraw do porządku obrad gwarantuje członkom regulamin Rady Nadzorczej. Zdaniem zarządu najlepiej byłoby, aby rada nadzorcza akceptowała wszystko, co przedłoży zarząd. To po co nam taka Rada Nadzorcza? – pyta Roman Gatkowski.
Jego zdaniem zarzewiem wszystkich konfliktów jest postać Mirosława Kaczmarczyka, zastępcy prezesa zarządu do spraw GZ.
– Normalność i stabilność powróci, jak nie będzie pana Kaczmarczyka w zarządzie. Za to, że część Rady Nadzorczej nie wybrała go na prezesa Spółdzielni, staliśmy się ofiarami hejterskich ataków. To my, mieszkańcy spółdzielni za wszystkie poczynania ze strony Zarządu jesteśmy finansowo obciążeni. Mnie wybrało społeczeństwo i ja je muszę reprezentować. Ja nie mogę reprezentować zarządu, bo zarząd wybiera rada nadzorcza – dodał zbulwersowany mężczyzna.
Zarzuca także aktualnej przewodniczącej rady nadzorczej – Hannie Szczepanek, że termin wezwania Walnego Zgromadzenie nie był najlepszy.
– Pani Szczepanek niech Pani popatrzy, ze mieszkańcy przyszli w niedzielę zamiast odpoczywać, to jest pani zasługa, jak Pani popatrzy im w oczy, że nie chciała Pani podpisać uchwały – pytał Roman Gatkowski.
– Zarząd wybrał termin przypadający na niedzielę niehandlową, żeby każdy członek Spółdzielni mógł wziąć udział w zebraniu – odpowiadała na zarzuty Romana Gatkowskiego, Magdalena Lis, członek zarządu.
Mieszkańcy, którym udało się przekrzyczeć hałas i awantury, panujące na sali, mieli wiele wątpliwości, co do intencji, jakimi kieruje się w swoich działaniach Zarząd.
– Zgodnie z postanowieniem KRS-u z 28 grudnia 2018 roku to Walne Zgromadzenie należy uznać za nieważne dlatego, że zwołane zostało przez zarząd kadłubowy, a taki zarząd nie jest władny do podejmowania uchwał. Może reprezentować Spółdzielnię, natomiast nie może podejmować uchwał np. o wezwaniu Walnego Zgromadzenia – mówiła Teresa Karkocha, członek Spółdzielni, która zaangażowała się w sądowe rozwiązanie tej sprawy. – Do tej pory były dwie panie prezeski, ale zrezygnowały, bo nie układała się im współpraca z panem Kaczmarczykiem. Od maja 2018 roku KRS wzywa Radę Nadzorczą do uzupełnienia składu zarządu zgodnie ze statutem tj. żeby były trzy osoby w tym zarządzie. Rada Nadzorcza nie może się wywiązać z nałożonego na nią obowiązku. 12 listopada 2018 roku odbył się konkurs na prezesa, został nim Pan Andrzej Chejzdral i od tamtej pory, w zasadzie już na drugi dzień, zaczęły się ze strony zarządu różne kroki, zmierzające do tego, żeby odwołać osoby, które zagłosowały na tamtego pana, a nie na Pana Kaczmarczyka – tak „całe zamieszanie” tłumaczy Teresa Karkocha.
Podobnego zdania był inny z członków spółdzielni, którego losy warzyły się podczas dzisiejszego Walnego Zgromadzenia:
– Czy w tej Spółdzielni można głosować w zgodzie z własnym sumieniem? Czy wiecie państwo, że w lipcu 2018 roku też próbowano mnie odwołać? – pytał Robert Fornal.
Zupełnie inaczej całą sytuacje widzi Hanna Szczepanek, przewodnicząca Rady Nadzorczej:
– Pomysł na odwołanie członków zrodził się wtedy, gdy w listopadzie 2018 roku na Posiedzeniu Rady Nadzorczej podjęliśmy uchwałę o zatrudnieniu i wyborze pana Chejzdrala na prezesa naszej spółdzielni. Chaos na tym posiedzeniu, spowodował, że nie podjęliśmy tej uchwały, poprzez przegłosowanie jej, w wyniku czego nie dopełniliśmy tak ważnej formalności – tłumaczy Hanna Szczepanek.
Przewodnicząca RN zwołała więc Nadzwyczajne Posiedzenie Rady Nadzorczej, którego słuszność i sposób wezwania (telefonicznie) kwestionowało sześciu członków rady.
– Mając na uwadze poprawienie, bądź unieważnienie konkursy, oddelegowano członka rady nadzorczej do Zarządu, ponieważ zostaliśmy zobligowani do uzupełnienia składu. Niestety nie udało się to. Sześciu członków nie przyszło, nie można było więc podjąć uchwały – wspomina Hanna Szczepanek.
6 grudnia 2018 roku odbyło się kolejne posiedzenie – gdzie w porządku obrad znalazła się uchwała o unieważnieniu konkursu.
– Panowie mogli wprowadzić inny porządek obrad i z tego skorzystali. Niestety z porządku wypadł punkt, dotyczący planów remontów. Skutek? SM „Krzemionki” na dzień dzisiejszy nie ma planów remontów, a Zarząd mia związane ręce, żeby w tym zakresie prowadzić działania, ponieważ decyzja należy do wyłącznych kompetencji rady nadzorczej – dodaje. – Uważam, ze Ci panowie są od samego początku z Panem Kaczmarczykiem. To oni go powołali na wiceprezesa, nie ja brałam w tym udział, bo jestem w RN od niedawna. Nie może być tak, że względy prywatne przeważają nad dobrem ogółu – podsumowuje całą sytuację.
Hanna Szczepanek przyznaje, że jest już zmęczona całą sytuacją. Ma dość awantur i kłótni. Chciałaby, aby spółdzielnia mogła normalnie funkcjonować.
– Zobaczymy jaki będzie wynik głosowania. Jeśli członkowie zostaną to myślę, że będzie to dla nich nauczka i zaczniemy prace już w dobrej atmosferze. Jeśli członkowie odejdą z Rady Nadzorczej, w czerwcu podczas Walnego Zgromadzenia, przyjdą nowi – dodaje.