Stowarzyszenie Nietulisko nad Świśliną powstało w 2004 roku.
– To była taka oddolna inicjatywa mieszkańców, jak to zwykle w takich przypadkach bywa. Chcieliśmy zmienić coś w naszej miejscowości: od poprawy bezpieczeństwa, po sprawy związane z szeroko rozumianą kulturą i rozrywką – mówi Stanisław Kowalski, były prezes Stowarzyszenia Nietulisko nad Świśliną.
Jednak zanim doszło do formalnego ukonstytuowania się Stowarzyszenia, grupa miłośników Nietuliska Dużego spotykała się na wspólnych, nieformalnych rozmowach.
– Co zebranie, grupa „rosła”. Dołączali nowi mieszkańcy, a także sympatycy naszej miejscowości, którzy w naszych działaniach, a przede wszystkim planach na przyszłość, widzieli cel i sens – dodaje Stanisław Kowalski.
Ostatecznie udało się utworzyć 20-osobową grupę inicjatywną, która określiła kierunki i cele stowarzyszenia. Za swoją siedzibę Stowarzyszenia obrało Szkołę Podstawową imienia Stanisława Staszica w Nietulisku Dużym.
– Głównym kierunkiem naszych działań była poprawa warunków wokół szkoły, mieszczącej się na terenie starej walcowni żelaza. Z jednej strony chcieliśmy poprawić bezpieczeństwo dzieci, z drugiej estetykę naszej miejscowości, a zwłaszcza terenów, znajdujących się przy krajowej 9. Udało się nam wyremontować, oczywiście pod czujnym okiem konserwatora zabytków – bramę wjazdową do szkoły, zamontować oświetlenie chodnika wzdłuż drogi krajowej– wylicza Stanisław Kowalski.
Powstał także kort tenisowy, otoczony zielenią.
– Posadziliśmy krzewy, a także utworzyliśmy stanowiska do gry w warcaby. Naszym celem było także wyremontowanie budynku po dawnej portierni w walcowni, który był ruiną. Udało się nam to zrealizować dzięki środkom własnym, jak i zewnętrznym. Dziś budynek jest odnowiony, służył jako zaplecze do pobliskich kortów tenisowych, a także magazynek dla naszego Stowarzyszenie – wyjaśnia Stanisław Kowalski.
Dodaje, że Stowarzyszeniu udało się także skorzystać z Funduszy „Odnowy i Rozwoju Wsi” w ramach Program Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013.
– Część tych funduszy wykorzystaliśmy na remont remizy strażackiej w Nietulisku Dużym, jak i sąsiadującym z nami Nietulisku Małym. Pozyskaliśmy także środki na doposażenie naszej remizy. Budynek był w opłakanym stanie, „bez życia”. Nie nadawał się do użytkowania. Chcieliśmy też stworzyć punkt spotkań dla młodzieży. W tamtym okresie młodzież spotykała się albo na moście, albo na przystanku autobusowym. Zależało nam na tym, aby to zmienić, aby dzieci miały możliwość spotykania się w dobrych warunkach, a także, aby mieszkańcy mieli swoje miejsce spotkań – wspomina.
Także i ten projekt udało się zrealizować.
– Wyposażyliśmy remizę, przeprowadziliśmy remonty wewnętrzne. Kupiliśmy stoły, krzesła, kuchenkę gazową, sztućce, a także stół bilardowy i stół do gry w tenisa. Wiele z tych rzeczy przetrwało do dziś. Udało się nam także dołożyć naszą cegiełkę do remontu placu zabaw przy remizie, sfinansowanego ze środków gminy – dodaje.
Podkreśla, że jako Stowarzyszenie we współpracy z proboszczem parafii w Nietulisku Dużym pomagali najbiedniejszym mieszkańcom sołectwa. Na plebanii mieścił się magazyn z towarami i żywnością, które rozdysponowywali pomiędzy najuboższych mieszkańców.
Udało się nam także zaistnieć na polu kultury, 2007 rok. Zorganizowaliśmy dwa plenery rzeźbiarskie. Pierwszy – próbny, dla naszych lokalnych rzeźbiarzy z gminy Kunów. Rok później plener międzynarodowy.
– Zaprosiliśmy 12 rzeźbiarzy, którzy gościli u nas przez dwa tygodnie – wyjaśnia Stanisław Kowalski.
Materiał dla rzeźbiarzy pozyskiwany był z kamieniołomów z Nietuliska Małego.
– W tym okresie właścicielem kopalni był jeden z członków naszego Stowarzyszenia, wspierał nas jak mógł. Rzeźbiarze powybierali swoje bloki skalne, pasujące do ich dzieł. Środki na realizację projektu znalazły się w gminie, powiecie, województwie i Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pomagał nam też bezinteresownie kolega Jan Pasternak, elektryk, który rzeźbiarzom do plenerowych stanowisk, podciągnął prąd – tłumaczy Stanisław Kowalski.
Do dziś na terenie ruin starej walcowni można podziwiać dzieła, które wyszły spod dłuta rzeźbiarzy z całej Polski. Część z nich trafiła do prywatnych właścicieli.
– Minęło 13 lat, czas zrobił swoje. Rzeźby nie mają już takiego wyglądu, jak kiedyś. Dla nas liczyło się to, że rzeźby, które pozostaną po plenerzy, posłużą nam do wystrojenia, czy przebudowy parku fabrycznego przy krajowej 9. Niestety na udało się tego wykonać. Rzeźby pozostały na swoich miejscach – wyjaśnia.
Przyznaje, że Stowarzyszeniu udało się także oczyścić kanał odpływowy od walcowni.
– Chcieliśmy przywrócić, oczywiście tylko wizualnie, działalność fabryki dla turystów, czy ludzi, którzy nas odwiedzali. Pierwszym etapem było udrożnienie kanału, który był bardzo zamulony. Oczyściliśmy dno, utworzyliśmy stanowiska dla turystów. Postawiliśmy stoliki, ławki i wykonaliśmy miejsca, z których można było obserwować przyrodę. Później właśnie w tych miejscach organizowaliśmy zawody wędkarskie dla młodzieży, a także dzieci szkolnych – wspomina.
Prócz działań, które pozostawiły po sobie trwały ślad, Stowarzyszenie organizowało także „Wariacje Żniwne” – połączone z parafialnym świętem plonów.
– To były coroczne imprezy, które e organizowaliśmy od początku powstania naszego Stowarzyszenia. Potem połączyliśmy je z Dożynkami. Cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Zawsze były konkursy z nagrodami dla dzieci. Podczas ferii zimowych także staraliśmy się wypełnić czas atrakcjami dla dzieci. Na terenie boiska przy szkole powstawały rzeźby z lodu. Przejeżdżający krajową 9 kierowcy podziwiali je zza szyb swoich aut. Taki zimowy plener kończył się ogniskiem z kiełbaskami – wyjaśnia Stanisław Kowalski.
Dodaje, że w 2019 roku Stowarzyszenie rozpoczęło nowy rozdział swojej działalności, pod wodzą – Agnieszki Świrty.
– To nie jest tak, że się całkowicie wycofałem. W każdej chwili jestem do pomocy, gdyby tylko była taka potrzeba. Członkowie Stowarzyszenia wciąż się spotykają, działają. Nie chcę im przeszkadzać. Ważne, żeby mogli rozwijać skrzydła i realizować własne cele – podsumowuje.