Znajdź nas na

FAKTY

Dramatyczny list od czytelniczki! Iwona Marczak: „Mój dziadek mógł żyć!”

– Już prawie miesiąc minął od śmierci dziadka, a ja wciąż nie mogę się pogodzić z tym, jak został potraktowany w szpitalu w Ostrowcu Świętokrzyskim – tak rozpoczyna się list, jaki otrzymaliśmy od Iwony Marczak, której dziadek Bolesław zmarł w niedzielę, 19 maja w szpitalu w Opatowie. Jednak zanim tam trafił, jak twierdzi jego wnuczka – przeszedł prawdziwą gehennę. Uważa także, że pomimo podeszłego wieku jej dziadek wciąż mógł żyć. Tłumaczy, że nie może pogodzić się ze sposobem, w jaki przez przyjmującego go lekarza został potraktowany, a także zapowiada wystąpienie na drogę prawną przeciwko lekarzowi, który go przyjmował. Zespół Opieki Zdrowotnej w Ostrowcu Świętokrzyskim tłumaczy, że postępowanie wobec pacjenta prowadzone było zgodni z aktualną wiedzą medyczną oraz przy zachowaniu należytej staranności.

fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Dramatyczny list wraz z dokumentacją medyczną dziadka Iwona Marczak przysłała nam 25 czerwca. Kobieta nie może pogodzić się z tym, że osoba w wieku jej dziadka została potraktowana w taki, a nie inny sposób w ostrowieckim szpitalu. Pyta, czy aby na pewno dopełniono wszystkich procedur medycznych, a dziadka zwyczajnie „nie zbyto” z powodu podeszłego wieku.

– 13 maja u dziadka przed południem wystąpiły zaburzenia świadomości, ale jeszcze nic nie zwiastowało tego, czego one były następstwem, czyli zatrzymania moczu. Ok godzi 15.00 zaczęła się gorączka i bardzo dziwne, dotąd niespotykane zachowanie dziadka. Wstawał i kładł się na przemian na łóżku. Skarżył się że nie może oddać moczu. Wezwałam lekarza rodzinnego, który stwierdził iż jest to początek urosepsy i skierował go do szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim, najbliższego z oddziałem urologii.Tam po godzinnym oczekiwaniu na SOR w końcu przewieziono Dziadka na urologię, wykonując mu na SOR tylko pomiar ciśnienia. Lekarz, na którego trafiliśmy wykonał usg układu moczowego, po czym założył cewnik i kazał zgłosić się za kilka dni do poradni urologicznej. Nie przepisał antybiotyku, mimo iż była gorączka, ani nie zlecił żadnych innych badań – tak początek pogorszenia się zdrowia dziadka i początek jego drogi „od szpitala, do szpitala” wspomina Iwona Marczak.

Kobieta tłumaczy, że wraz z dziadkiem wróciła do domu. Następnego dnia pod wieczór powróciła gorączka. W środę, 15 maja pojechała do lekarza, który przepisał jej dziadkowi antybiotyk bardzo zdziwiony tym, że nie został w szpitalu. Bolesław Marczak zaczął brać antybiotyk, a gorączka nie wróciła aż do soboty.

– W sobotę, 18 maja ok godz 18.00 dziadek skarżył się na ból dołu brzucha i że znów nie może oddać moczu. Zobaczyłam, że w pampersie jest krew, a cewnik się zatkał. Pojechałam z nim szybko do szpitala, gdzie znów na urologii mieliśmy to „szczęście” trafić na lekarza, który przyjmował nas 13 maja. Nawet nie zastanawiał się tylko wymienił dziadkowi cewnik i odesłał nas do domu. Na pytanie o krew, która pojawiła się w cewniku powiedział, że tak się czasem zdarza, powinno się szybko oczyścić. Ta wizyta na oddziale nie została odnotowana w komputerze. Wróciliśmy do domu, ale przez drogę do odmu, krwi w worku przybywało. Kiedy wysiedliśmy pod domem z auta, dziadek zaczął drżeć, skarżyć się że jest mu bardzo zimno. Prawdopodobnie była to reakcja na ubytek krwi. W domu szybko przykryłam go kilkoma kołdrami, zimno nie ustępowało. Wezwałam szybko pogotowie. Okazało się że jest krwiomocz, gorączka ponad 38 stopni oraz ciśnienie 190/100. Po ustabilizowaniu ciśnienia i temperatury został zabrany do szpitala. Tam w trakcie przyjęcia dziadek już był półświadomy, nie był w stanie podpisać się na karcie przyjęcia na SOR, co jest odnotowane. Po wykonaniu EKG i zmierzeniu ciśnienia został znów zawieziony na urologię. Niestety pan doktor nie mógł sobie przypomnieć, że raptem niecałe dwie godziny wcześniej zakładał dziadkowi cewnik, po czym stwierdził że tak, faktycznie ale nie wpisał do systemu, więc nie pamiętał. Nie wykonał żadnego z badań, które opisał w historii choroby, tylko rzucił okiem na dziadka i poszedł do gabinetu. A my czekaliśmy na korytarzu z dziadkiem pocącym się tak, że był cały mokry. Następnie wyszedł z gabinetu i dał mi receptę na jeden z leków, kazał go brać człowiekowi który stracił już ponad litr kwi i tak naprawdę był nieświadomy co się z nim dzieje. Kazał mu też dużo pić, mówiąc że wtedy układ się oczyści i krew przestanie lecieć. Ale w karcie informacyjnej, którą dostałam nie było słowa o krwiomoczu. Zjechaliśmy na dół i z pomocą sanitariuszy usadziłam dziadka w aucie, co nie było łatwe bo kompletnie nie był świadomy i nie współpracował. Gdy jechaliśmy do domu wyglądał jakby spał, co mu się zdarzało po gorączce, gdy był osłabiony – wspomina Iwona Marczak.

Pod domem,wraz z synem z trudem wyciągnęli dziadka z auta. Nie mógł już iść samodzielnie, więc posadzili go na fotelu ogrodowym i w ten sposób wnieśli na ganek.

– Dziadek dostał wytrzeszczu oczu, które nabiegły krwią i zwymiotował. Natychmiast wezwałam karetkę. Ratownicy sprawdzali reakcję na dotyk, kazali ściskać dłoń, nic. W karetce po podaniu tlenu zaczął z nimi rozmawiać, ucieszyliśmy się, że jest dobrze. Ratownicy powiedzieli, że trzeba go zawieźć do szpitala, że względu na ten krwiomocz sugerowali urologię w Ostrowcu Świętokrzyskim, ale pokazałam im kartę informacyjną, gdzie lekarz nawet tego nie odnotował. Dlatego pojechaliśmy do Opatowa, gdzie dziadkiem się zajęto od razu. Ale gdy go przebierałam już na oddziale, zobaczyłam plamy opadowe. Dziadek zmarł w niedzielę o 9.45 w otoczeniu rodziny – wspomina ze smutkiem Iwona Marczak.

O tę bulwersującą sprawę zapytaliśmy Andrzeja Gruzę, dyrektora Zespołu Opieki Zdrowotnej w Ostrowcu Świętokrzyski, prosząc o komentarz i dysponując dokumentacją medyczną z obydwu szpitali, jaką udostępniła nam wnuczka pacjenta.

– W związku z otrzymanym od państwa pismem w dniu 3 lipca 2019 roku w imieniu Zespołu Opieki Zdrowotnej w Ostrowcu Św. uprzejmie informuję, że zakończono wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. W wyniku postępowania wewnętrznego ustalono, że postępowanie wobec pana Bolesława Marczaka prowadzone było zgodnie z aktualną wiedzą medyczną oraz przy zachowaniu należytej staranności. Zgodnie z ustawą z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (t.j. Dz. U. 2019.1127) prawo do uzyskania informacji o stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, wynikach leczenia oraz rokowaniu ma jedynie pacjent oraz upoważniona przez pacjenta osoba – czytamy w odpowiedzi, jaką z upoważnienia dyrektora naczelnego otrzymaliśmy od Aliny Adamskiej, pełnomocnik ds. Jakości i Promocji Zdrowia.

Iwony Marczak nie satysfakcjonuje odpowiedz szpitala. Jest nim oburzona. Pyta jak można było w ten sposób potraktować jej dziadka, a teraz odpisywać w sposób, jak gdyby nic się nie stało. Przypomina, że lekarze są po to, aby udzielać pomocy bez względu na wiek pacjenta. Tym bardziej, że nasze społeczeństwo po prostu się starzeje.

– Czy swojego dziadka Pan doktor potraktowałby tak samo? Szczerze wątpię – pyta Iwona Marczak.

Dodaje, że u starszych mężczyzn w 90% przypadków przyczyna krwiomoczu jest „urologiczna”, tzn. jest to zaburzenie w obrębie dróg moczowych (nie choroba miąższu nerek). Typowe przyczyny to: zapalenie pęcherza, rak pęcherza, uraz cewki moczowej, rak stercza,łagodny rozrost stercza, zapalenie stercza, kamica moczowa, torbiele nerek, nowotówr nerki, ura z nerki. Jeżeli przyczyną krwiomoczu jest choroba miąższu nerek, to zwykle w badaniu ogólnym moczu obecne jest również białko oraz wałeczki ziarniste (erytrocytowe).

Wystąpienie krwiomoczu jest zawsze objawem alarmującym, gdyż przyczyną może być poważna choroba. Konieczne jest wykonanie badań diagnostycznych w celu ustalenia przyczyny krwiomoczu, a przynajmniej, aby wykluczyć obecność zmian chorobowych w drogach moczowych wymagających bezzwłocznego leczenia (np. guz pęcherza, rak stercza). Obowiązkowe badania wstępne to:

  • badanie lekarskie włącznie z badaniem stercza palcem przez odbytnicę
  • ogólne badanie moczu
  • USG nerek oraz wypełnionego pęcherza moczowego

Dalsze postępowanie jest uzależnione od wyników tych badań. Konieczna może być konsultacja przez urologa i wykonanie dalszych badań (np. cystoskopia).

– Niestety mojemu dziadkowi życia już nikt nie wróci. Możemy tylko walczyć o odpowiedz, w którym momencie lekarz popełnił błąd, aby inni pacjenci, w podobnej sytuacji mogli czuć się bezpiecznie, bez obaw o własne życie – podsumowuje Iwona Marczak i zapowiada, że sprawiedliwości będzie szukała także na drodze prawnej.

Do sprawy wrócimy.

17 komentarzy

17 Comments

  1. Zniesmaczony

    26 lipca, 2019 at 06:48

    Faktycznie dobrze mówią na ten szpital, że jest umieralnią i strach się tam zgłaszać i leczyć. Na podstawie artykułu można wywnioskować, że powodów przyjęcia do szpitala było co najmniej kilka. Sprawa ewidentnie do prokuratury, a później powództwo cywilne.

  2. Felice123

    26 lipca, 2019 at 08:10

    Proponuję, by @zniesmaczony nie demonizował pojedyńczego przypadku tu opisanego (którego taki „straszny” obraz mają utwierdzać w czytlnikach użyte w poście stwierdzenia: ” umieralnia…strach zgłaszać i leczyć”) nawet jeśli okoliczności jego zajścia (nakreślone póki co jednostronnie przez wnuczkę) zmarłego) były tragiczne tak dla zmarłego pacjenta, jak i jego rodziny…chyba, że @ zniesmaczony, „oczami wyobraźni” chciałby może już widzieć przekształcenie szpitala w prywatny biznesik….kto wie…?

    • Iwona Marczak

      27 lipca, 2019 at 16:28

      Droga Felice. Odpowiem od razu na obie wiadomości.Artykuł był oparty dokładnie na faktach oraz na posiadanej dokumentacji medycznej. Nawet nie pomyślałam aby coś zmyślić czy przeinaczyć. Łatwo jest pisać w ten sposób jak Ty, nie doświadczając tego.
      Co do tego twojego miłosierdzia…. Gdzie miał je lekarz?
      Mnie nie chodzi o wendettę.Chcę tylko, aby szpital i lekarz potrafili przyznać się do błędu. Chcę również, aby przestało to spotykać innych.A wierz mi – to nie jest pojedynczy przypadek.

    • Zrozpaczona

      27 lipca, 2019 at 16:50

      Naprawdę proponuje częściej przeglądać internet o tym psełdo szpitalu piszą bardzo często i niestety mylisz się to nie pierwszy przypadek kiedy przez brak wiedzy ze strony lekarza umiera czlowiek

  3. Załamany

    26 lipca, 2019 at 10:30

    W związku z otrzymanym od państwa pismem w dniu 3 lipca 2019 roku w imieniu Zespołu Opieki Zdrowotnej w Ostrowcu Św. uprzejmie informuję, że zakończono wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. W wyniku postępowania wewnętrznego ustalono, że postępowanie wobec pana Bolesława Marczaka prowadzone było zgodnie z aktualną wiedzą medyczną oraz przy zachowaniu należytej staranności. Zgodnie z ustawą z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (t.j. Dz. U. 2019.1127) prawo do uzyskania informacji o stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, wynikach leczenia oraz rokowaniu ma jedynie pacjent oraz upoważniona przez pacjenta osoba – czytamy w odpowiedzi, jaką z upoważnienia dyrektora naczelnego otrzymaliśmy od Aliny Adamskiej, pełnomocnik ds. Jakości i Promocji Zdrowia. Na mój chłopski rozum to jest właśnie głos szpitala, który nie był zbyt wylewny w komentowaniu. Można zatem sądzić, że najlepiej tam nie jest. Zresztą w internecie mnóstwo jest na temat podobnych przypadków w Ostrowcu. Cos na pewno powinno się zmienić, niekoniecznie prywatyzacja w tym pomoże. Może lepiej po prostu zabrać się do roboty i poszukać lekarzy z prawdziwego zdarzenia!

    • Felice123

      27 lipca, 2019 at 11:57

      Z panią Iwoną M. znamy się internetowo z pewnego forum. Lubiła na nim mawiać, że dowcip, to nie katar…nie każdy musi złapać.

      Powiem tak…Pani Iwono…tak jak z tym dowcipem, jest też jest i z miłosierdziem…też nie każdy musi złapać, na czym ono polega.
      Chyba, że nie o złapanie tu chodzi, a o to, że nie każdego na nie po prostu stać.
      Niemniej jednak, niezależnie od okoliczności tej sprawy, być może ma pani okazję …może niepowtarzalną…by stać się bliźnim dla tego lekarza….tak, jak stał się nim Ewangeliczny Samarytanim. Proszę pomyśleć…może pora zacząć gromadzić sobie skarby w niebie, a nie na ziemi.

  4. Felice123

    27 lipca, 2019 at 18:05

    Pani Iwono, ja z kolei odpowiem na Pani post z 16.28 w tym miejacu…dla jaśniejszego oglądu i porządku dyskusji…pozwoli Pani….

    Miarą człowieczeństwa jest m.in. umiejętność przebaczania. Oczywiście piszę to bez oceny tych „faktów”, których Pani postanowiła sztywno trzymać się. Z doświadczenia wiem, że „papier” nigdy nie pokaże wszystkiego…całej prawdy np. chociażby zwyczajnego zmęczenia człowieka i innych jeszcze kwestii pozaproceduralnych.
    Co do tego przebaczenia jeszcze….jest taka piękna modlitwia codzienna: „…i przebacz nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…”. Mając to chociażby na uwadze, zauważam tylko, że osoba ewentualnie poszkodowana ( tu ewidentnie – 92- letni człowiek), nie żyje, a Pani po prostu postanowiła występować w Jego imieniu, nie wiedząc nawet, czy Pani dziadek w ogóle życzyłby sobie tego. Oczywiście nie neguję faktu ewidentnej straty, którą Pani, jako opiekunka dziadka, tu poniosła…to oczywiste….to zżycie z dziadkiem.
    Ja oczywiście pamiętam, iż rozważała Pani akt apostazji i jeśli nic się w tym temacie nie zmieniło, o wybaczenie Pani zawinień względem tak Boga, jak i względem innych ludzi, zapewne nie zamierza Pani występować, niemniej jednak….żeby nie było….proszę pamiętać, że ja Panią, jako osoba wierząca, pouczyłam o konsekwencjach takiego zacietrzewienia……w ramach mojego chrześcijańskiego obowiązku względem duszy: „…nieumiejętnych pouczać”. Reszta już zależy od Pani.
    Żegnam

    • Iwona Marczak

      28 lipca, 2019 at 05:49

      Ja nie jestem zacietrzwiona. Jedynie nie zamierzam stać biernie z boku i „wybaczać” tylko działać żeby to zmienić droga Felicjo. Sorry taka już jestem. Daruj sobie więc te umoralniające gadki bo spływają po mnie jak woda po kaczce. Co zamierzyłam to zrobię. I to moja sprawa. Nie twoja.
      Good bye.

    • Iwona Marczak

      28 lipca, 2019 at 07:08

      Nie zamierzam stać z boku i „wybaczać” bo to nie mój styl działania. Jeśli mogę w jakiś sposób sprawić, by takie sytuacje nie miały miejsca, to będę do tego dążyć.
      A całą tę swoją „papkę” zachowaj dla kogoś innego, bo pomnie spływa jak woda po kaczce.
      Moje wybory, to moja sprawa.
      Good bye

      P.S. Na pewno mój Dziadziuś jest zadowolony (gdziekolwiek jego dusza się buja), bo wie że tak jak dbałam za Jego życia, tak dbam i teraz.

      • Felice123

        28 lipca, 2019 at 10:24

        Kilka refleksji naszło mnie po przeczytaniu postów p. Marczak…swojego czasu kandydata na radnego do sejmiku wojewódzkiego – Kolalicyjnego Komitetu Wyborczego PlatformaNowoczesna KOALICJA OBYWATELSKA:

        Ad. zdanie 1: bezwzględny świat stwarzają nam ludzie bezwzględni.
        Ad. zdanie 2: „nawracanie” świata najlepiej zacząć od siebie…efekt gwarantowany, a działania – skuteczne.
        Ad. zdanie 3: bez komentarza.
        Ad. zdanie 4: nie ulega wątpliwości…vide ad. zdanie 1.
        Ad. zwrot „good bye”: wątpliwa przyjemność, ale z wszystkim trzeba umieć się zmierzać.
        Ad „P.S.”: miejmy jednak nadzieję, że dusza nie tyle cyt. „buja” się, co ponosi konsekwencje dokonywanych za życia wyborów. Świeć Panie nad duszzą zmarłego. Ponadto, pewność niektórych ludzi graniczy niemal z „cudem” gdy wykracza poza to co ziemskie/widzialne. Ja wiem jedno….pycha kroczy przed upadkiem… oby zawsze.

        Mój post nie jest odpowiedzią na posty p.Marczak….to raczej takie osobiste refleksje/dywagacje…mam nadzieję, że wyciągnie z tego odpowiednie wnioski, tj. zrozumie….do „serca” już brać tych dywagacji nie musi.

        • Iwona Marczak

          28 lipca, 2019 at 12:41

          Felka powiem Ci tylko tyle. Nic nie wiesz, nie masz pojęcia i piszesz, byle pisać. Nie życzę nikomu patrzenia na cierpienie bliskiej osoby ze świadomością,że nie potrafisz pomóc i wiesz, ze gdyby ktoś nie zlekceważył dolegliwości , sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej.
          Ja twoją „pisaninę” odbieram jako wyjątkową podłość.

    • Gość

      28 lipca, 2019 at 07:46

      Felice -o czym tutaj mowa? Sprawę powinna wyjaśnić prokuratura i tyle w temacie. Takich sytuacji się nie odpuszcza. Dzisiaj pan 92 lata, a jutro ktoś inny.

      • Iwona Marczak

        28 lipca, 2019 at 08:24

        To właśnie usiłuję wytłumaczyć tej pani. Ale jest wyjątkowo oporna na moje argumenty. Myślę, że mają na to wpływ osobiste animozje tej pani do mnie.

  5. gość

    28 lipca, 2019 at 09:31

    Ktoś tu roztacza kasandryczne wizje …

    • Felice123

      28 lipca, 2019 at 10:28

      @Gość z 09.31 …zdaje się, że tak…miejmy jednak nadzieję, że prokurator nie będzie opierał się na tych „wizjach”.

      • Iwona Marczak

        28 lipca, 2019 at 12:27

        Bez dokumentacji ze szpitali, potwierdzającej to co przeżyłam i o czym mówię, nawet nie zaczynałabym tematu.A one mówią same za siebie.

        • Benia

          6 sierpnia, 2019 at 10:19

          Pani Iwono wspolczuje Pani – bo sama tej ,,opieki,,doswiadczylam . Moi rodzice zmarli w tym samym roku – jedno we wrzesniu , drugie w listopadzie 2004 Byla to dla mnie taka trauma , ze do dzis trudno mi sie z tym zyje . Jesli ma Pani na tyle zdrowia i determinacji , to zycze Pani powodzenia bo to bedzie trudna walka .

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this