Sukces ten zapewnił Brytyjkom bezpośrednią kwalifikację na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Paryżu. Biało-czerwone, podobnie jak brązowe medalistki Czeszki, wywalczyły natomiast prawo gry w barażu interkontynentalnym.
Przed tym starciem trudno było wskazać faworyta. Zarówno Polki, jak i Brytyjki dotarły do finału w imponującym stylu, odnosząc zdecydowane zwycięstwa. Biało-czerwone w meczach grupowych rozbiły Turcję 50:0, Portugalię 26:0 i Niemki 43:7. W ćwierćfinale rozprawiły się z Włoszkami – 33:15, a we wtorkowym półfinale pokonały Czeszki 29:7. Wielka Brytania w drodze do finału rozgromiła Norwegię 55:0, Włochy 36:5, Czechy 37:5, Niemcy 53:0 w ćwierćfinale, a w półfinale wygrała z Belgią 36:12.
Mecz finałowy wywołał spore zainteresowanie. Na trybunach zasiadło blisko cztery tysiące kibiców. Polki od początku ruszyły do ataku, ale mimo kilku okazji nie zdołały się przedostać na pole punktowe. Za to Brytyjki za sprawą szarży Emmy Sary Uren zrobiły przyłożenie, a dwa kolejne punkty po podwyższeniu dołożyła Isla Nroman-Bell.
Chwilę później Uren po raz kolejny pomknęła samotnie na pole punktowe, a po podwyższeniu Megan Jones Brytyjki prowadziły 14:0. Na domiar złego w doliczonym czasie gry Jones zdobyła jeszcze 5 punktów i przed zmianą stroną Polki przegrywały 0:19.
Szanse na odrobienie tych strat w drugiej połowie były niewielkie, gdyż Brytyjki świetnie radziły sobie w defensywie. Nie odpuszczały też w ataku. Kolejne przyłożenia dołożyły Rhona Lloyd i Jones i spotkanie zakończyło się porażką biało-czerwonych 0:33.
W meczu o trzecie miejsce Czechy wygrały z Belgią 24:17 (12:7).
Grzegorz Wojtowicz (PAP)