Policjanci wracali z Krakowa, a trafili na… poszukiwanego przestępcę
Policjanci, którzy uczestniczyli w zabezpieczeniu obchodów 80. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz, wracali do swoich jednostek. Na pokładzie służbowego Hyundaia było trzech funkcjonariuszy, na co dzień pracujących w komendzie wojewódzkiej oraz jednostkach w Skarżysku-Kamiennej i Ostrowcu Świętokrzyskim. Na ulicy Warszawskiej w Kielcach, w rejonie osiedla Na Stoku, w ich radiowóz uderzyła wyjeżdżająca z bocznej drogi Mazda. Sprawca kolizji, siedzący za kierownicą mężczyzna, początkowo zapewniał, że nic mu się nie stało, jednak po chwili rzucił się do ucieczki.
Dwóch policjantów natychmiast ruszyło za nim w pościg, trzeci zabezpieczył miejsce zdarzenia i pozostał przy młodszym pasażerze Mazdy – 14-latku. Po krótkim biegu uciekinier został zatrzymany.
Jaki Dawid? Chyba Mateusz…” – matka wydała syna przez telefon
Mężczyzna nie miał przy sobie dokumentów, jednak podał funkcjonariuszom dane osobowe, które – jak się okazało – należały do jego brata. Policjanci skontaktowali się z matką 14-latka, który znajdował się w samochodzie. Kobieta nie kryła zdziwienia, gdy usłyszała, że za kierownicą miał siedzieć jej syn Dawid.
– Jaki Dawid? Chyba Mateusz, bo Dawida nie ma… – powiedziała zaskoczona.
Policjanci natychmiast zweryfikowali tożsamość kierowcy i odkryli, że 27-latek próbował wprowadzić ich w błąd. Powód jego ucieczki stał się jasny – był poszukiwany do odbycia kary 9 miesięcy więzienia za oszustwo.
Koniec jazdy – prosto do więzienia!
Funkcjonariusze drogówki dokończyli swoje czynności na miejscu zdarzenia. Pojazdy zabezpieczono, uczestnicy kolizji wrócili do domów i jednostek policji, a 27-latek trafił prosto do zakładu karnego. Poza karą za wcześniejsze przestępstwo odpowie teraz także za spowodowanie kolizji i próbę wprowadzenia policjantów w błąd.