Joanna Suska: Wzajemne szczęście i miłość to to co łączy tych ludzi! 14 par z gminy Ćmielów świętowało „złote gody”! [FOTO]
Jedni spotkali się przypadkiem na stacji kolejowej, innych strzała amora trafiła w niespodziewanym momencie. Wszyscy podkreślają jednak zgodnie, że receptą na udany związek jest miłość, zaufanie i rozmowa. 14 par z gminy Ćmielów świętowało jubileusz „złotych godów”. Ze względu na obostrzenia uroczystość podzielono na dwie części. Pierwsza odbyła się w czwartek (4 marca), druga w piątek (5 marca). – Piękny moment, a także piękne słowa Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego o ponadczasowej miłości, które wybrałam z myślą o dostojnych jubilatach: „Nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie!” – wyjaśnia Joanna Suska, burmistrz Ćmielowa.
Medal za Długoletnie Pożycie Małżeńskie stanowi nagrodę dla osób, które przeżyły co najmniej 50 lat w jednym związku małżeńskim. Odznakę Medalu mogą wręczać jedynie określone ustawowo osoby (tj.: Prezes Rady Ministrów, ministrowie, kierownicy urzędów centralnych, wojewodowie) oraz zastępcy tych osób, a także: marszałek województwa, starosta, wójt, burmistrz lub prezydent miasta.
– Piękny moment i dla Urzędu i dla dostojnych jubilatów, niemniej jednak nietypowy czas. Uzyskaliśmy jednak zezwolenie pana wojewody na uroczyste wręczenie medali od pana Prezydenta RP. Termin wręczenia medali upływa 16 marca w związku z tym urząd był zobligowany takie uroczystości w sposób skromny, z zachowaniem dystansu, reżimu sanitarnego, zorganizować – wyjaśnia Joanna Suska, burmistrz Ćmielowa.
Liczba zaproszonych osób została ograniczona do minimum. Joanna Suska podkreśla także, że jest to dla niej bardzo wzruszająca chwila, ponieważ wśród zaproszonych osób znalazły się i takie, które zna od lat.
– Wobec tego dla mnie jest to też ogromna radość wręczenia tych odznaczeń, okolicznościowych filiżanek, kwiatów, legitymacji s słodkiego poczęstunku. Piękny moment, więc i musiały paść piękne słowa za Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim o ponadczasowej miłości, które wybrałam z myślą o dostojnych jubilatach: „Nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie!” 50, 51, 52-lata wspólnego życia, to niebywały dorobek życia zawodowego, społecznego, osobistego. A wzajemne szczęście i miłość to to co łączy tych ludzi – podsumowuje burmistrz.
Danuta i Stanisław Szwagierczak poznali się w nietypowych okolicznościach.
– Zaczęło się od brudnego fartucha – śmieje się Danuta Szwagierczak, która z mężem Stanisławem świętowała 50 lecie pożycia małżeńskiego w grudniu ubiegłego roku. – Pamiętam doskonale nasze pierwsze spotkanie. To był kwiecień 1967 roku. Poznaliśmy się w takich, można powiedzieć, bardzo dziwnych okolicznościach. Byłam w roboczym ubraniu, ponieważ jestem fryzjerką. Cały fartuch miałam ubrudzony farbami. Mój małżonek mnie zauważył, najwyraźniej „wpadłam mu w oko”, zaczęliśmy rozmawiać i tak zaczęła się nasza znajomość – wspomina.
Stanisław Szwagierczak dodaje, że gdy się poznali miał na sobie mundur wojskowy. Śmieje się, że w tym wypadku sprawdziło się powiedzenie: „za mundurem panny sznurem”. Na szczęście trafił na tę jedną i jedyną.
– Byłem w niej bardzo zakochany. Służyłem wtedy w wojsku i przy naszym pierwszym spotkaniu też miałem na sobie mundur. W 1970 roku wzięliśmy ślub i tak jesteśmy razem po dziś – tłumaczy mężczyzna. Wyjaśnia, że w swojej małżonce najbardziej ceni to, że jest perfekcyjną gospodynią, a także to, że razem z nim zarządza domem.
– Postawiliśmy dom, kupiliśmy samochód. Mamy wspaniałego syna, który ma dwoje dzieci: 24-letniego syna, który w tym roku będzie bronił pracę magisterską i 16-letnią córkę, która chodzi do liceum. Jesteśmy zadowoleni z życia. Chcielibyśmy, żeby tylko zdrowie dopisało, to by człowiek jeszcze pożył – podkreśla Stanisław Szwagierczak.
Para tłumaczy, że w ich przypadku receptą na udane małżeństwo była… praca.
– Mijaliśmy się, ponieważ pracowaliśmy na różne zmiany. W międzyczasie zajmowaliśmy się dzieckiem, oczywiście z pomocą mamy. I tak zleciało, praca, dorobek, wnuki i życie poszło do przodu – wyjaśnia Danuta Szwagierczak.
Irena i Adam Czupryńscy są ze sobą od ponad 51 lat.
– Poznaliśmy się na dworcu kolejowym w Skarżysku-Kamiennej. Jechałem do pracy, wtedy jeszcze moja przyszła żona wracała z egzaminów. Wcześniej widzieliśmy się przelotem w Opatowie – wspomina Adam Czupryński.
A jego małżonka Irena dodaje:
– Mąż jechał pociągiem do Krynicy, ja rzeczywiście wracałam z egzaminów z Radomia. I tak się zaczęło – wyjaśnia.
Zgodnie twierdzą, że sukcesem ich wspólnego życia jest miłość, szacunek, współczucie i wyrozumiałość.
– Zdarzają się też te trudne chwile, ale najważniejsze jest to, żeby ze sobą rozmawiać. I my bardzo dużo, gdy mieliśmy czas, zwłaszcza wieczorami, ze sobą rozmawialiśmy – wyjaśniają.
Tłumaczą, że czasy, w których budowali swoją rodzinę były bardzo trudne.
– Prowadziliśmy gospodarstwo, a dodatkowo pracowałem zawodowo. Nie było jeszcze mechanizacji w rolnictwie. Było nam naprawdę ciężko, ale jakoś przetrwaliśmy. Rodziły się nam dzieci, budowaliśmy dom, ale razem daliśmy radę – mówi Adam Czupryński.
Dodają, że medal od Prezydenta RP jest dla nich szczególnym, bo osiągniętym wspólnie – wyróżnieniem.
Wzruszenia nie kryli także Mieczysława i Adam Bańczerowscy, którzy świętowali swoją 51 rocznicę ślubu.
– Poznaliśmy się w kwietniu 1970 roku, chociaż po tylu latach, możemy już dobrze nie pamiętać dokładnej daty. Ślub wzięliśmy już w październiku. Także ta nasza miłość była naprawdę wielka. A poznaliśmy się tak, że w miejscowości, z której pochodzę mąż miał kolegę i tak się zapoznaliśmy – tłumaczy Mieczysława Bańczerowska.
Dodają, że w życiu jest różnie. Raz bardziej różowo, innym razem pojawiają się problemy, którym trzeba stawić czoło, ale udało im się pokonać te trudniejsze momenty i czerpać siłę z tych radosnych chwil.
– Zdrowie nie jest takie jak kiedyś. Chorowaliśmy na serce. Mamy trzech synów, którzy byli w wojsku, też otrzymaliśmy za nich medale, ale ten, który otrzymaliśmy dzisiaj jest dla nas wyjątkowy, bo otrzymaliśmy go wspólnie – podsumowują.
Helena i Ireneusz Szczygieł z kolei obchodzą 52 rocznicę ślubu.
– Doskonale pamiętamy nasze pierwsze spotkanie. Miałam 17 lat, a mój przyszły mąż – 20. To była miłość od pierwszego wejrzenia. I tak się zaczęła ta nasza wielka miłość, która trwa do dziś. Tyle lat już minęło. Wybudowaliśmy dom, wychowaliśmy dwie córki – tłumaczy Helena Szczygieł.
Podkreśla, że to bardzo wzruszający moment, gdy odbiera się dyplom i medal, po latach ciężkiej pracy, choć tłumaczy, że dawniej zdecydowanie łatwiej było żyć razem.
– Kiedyś było łatwiej być razem, ponieważ trzymały nas obowiązki. Rozpoczęliśmy budowę domu w szczerym polu. Były trudne chwile, były dobre chwile. Tych drugich na szczęście zdecydowanie więcej. Cieszę się, że przeżyliśmy tyle lat i wciąż, pomimo upływu lat, nadal jest ta miłość między nami – wyjaśnia.
Zdradza, że sekretem na długie, wspólne życie jest brak zazdrości.
– Trzeba się też cenić. Znać swoją wartość – dodaje.
Irena i Zbigniew Rutkowscy razem przeżyli 52 lata, a ich miłość zaczęła się od „kontuzji”.
– Nasze pierwsze spotkanie było nietypowe. Chodziliśmy z przyszłym mężem do Technikum Rolniczego w Bałtowie. To był 8 października. Wiadomo dziewczyny patrzyły wtedy za starszymi chłopakami. Mieliśmy zajęcia w terenie i jedna z krów stanęła mi na nogę. Koleżanka Ela Majewska poleciała do chłopców, którzy mieli mechanikę z profesorem Skibą. Na ratunek przyjechał mój przyszły mąż i tak zaczęła się moja miłość, która trwa do dziś – tłumaczy Irena Rutkowska.
Dodaje, że jej zdaniem w związku najważniejsza jest akceptacja.
– Najpierw trzeba zaakceptować siebie, a potem widzieć siebie w drugim człowieku. Ważne jest też to, aby nie być zazdrosnym, a tolerancyjnym. Zdarzają się spory, jak w każdej rodzinie, ale potem przychodzą przeprosiny, fajne dni i trzeba żyć dalej – podsumowują Irena i Zbigniew Rutkowscy.
Zofia i Jeremiusz Kasprzyk są ze sobą od 51 lat. Ślub brali w 1970 roku. Mieszkają w Grójcu w gminie Ćmielów.
– Oczywiście, że pamiętamy nasze pierwsze spotkanie. Tuż po maturze koleżanka robiła prywatkę. Byłam zaproszona. Okazało się, że na imprezę przyszedł i mój mąż. I tak ta nasza znajomość przetrwała do dziś – wspomina Zofia Kasprzyk.
Dodaje, że w ich czasach rozwody nie były tak popularne jak dzisiaj.
– Rozwodzić się było czymś nieładnym. Myśmy nawet o takich rzeczach nie myśleli. A recepta na długi związek? Trzeba się kochać, słuchać, dyskutować, wybaczać i ot cała recepta – podkreśla.
Jadwiga Barbara i Stanisław Wziątek są ze sobą od blisko 51 lat.
– 50 lat minęło nam 25 lipcu ubiegłego roku. Pierwszy raz poznaliśmy się w maju 1969 roku w Ostrowcu Św. Ja pochodze zza Opatowa, mąż z gminy waśniów. Poznaliśmy się więc w połowie drogi. Wracałam z technikum, on kręcił się z kolegą. I coś między nami zaiskrzyło. od 16 już lat mieszkamy w gminie Ćmielów – tłumaczy jadwiga barbara Wziątek.
Dodaje, że we wspólnym życiu najważniejsza są: wiara, zrozumienie, miłość, a także umiejętność przebaczania.
Helena i Leon Wtorkowscy swój 50 jubileusz obchodzili 3 października 2020 roku.
– Razem szliśmy do komunii, więc spotkaliśmy się bardzo wcześnie, jednak jeszcze wtedy nie trafiła nas strzała amora. Jesteśmy w tym samym wieku i pochodzimy z sąsiednich wiosek. Po latach spotkaliśmy się w 1969 roku, pracowałam wtedy w Borii w kiosku Ruchu. W Borii mieszkał też mój przyszły mąż i tak się zaczęło – wspomina Helena Wtorkowska.
Leon Wtorkowski dodaje, że małżonka bardzo go zauroczyła. A miłość do niej trwa do dziś. Zaowocowała dwójką dzieci, czwórką wnucząt i dwoma prawnukami.
– Receptą na udany związek jest miłość, zrozumienie, zaufanie i rozmowa. Czasami trzeba się też pokłócić – dodaje Helena Wtorkowska.
Justyna Bajerczak, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Ćmielowie dodaje, że tego typu jubileusze zawsze są dla niej pełne wzruszeń.
– Już sama ta świadomość, że mamy tyle par, którym pomimo przeciwności losu udało się wspólnie przeżyć te 50 lat razem powoduje, że zakręci się łezka w oku. Widać po nich dużo miłości, czułości, troski o drugiego człowieka. Pomimo pandemii koronawirusa staraliśmy się, aby poczuli, że jest to wyjątkowy dzień. Tak samo jak przed laty, gdy przysięgali sobie miłość i wierność – podsumowuje Justyna Bajerczak.