– Naszego pierwszego spotkania po rozwiązaniu ciąży nie mogłam się doczekać szczególnie. Jeszcze, kiedy rósł w moim brzuchu, mówiłam do niego, odpowiadałam o świecie, czytałam bajki, włączałam muzykę. Czas mijał nam bardzo szybko, a ja czekałam na tę małą-wielką rewolucję. Ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że on nie usłyszał żadnego z moich wyznań, że świat jest dla niego przerażającą ciszą – wspomina mama Kamila.
Kiedy chłopiec przyszedł na świat, lekarze nie mieli wątpliwości – Kamil nie słyszy. To był szok i duże niedowierzanie dla jego najbliższych. Rodzeństwo chłopca nie ma bowiem problemów ze słuchem. Plany i marzenia brutalnie zderzyły się z rzeczywistością, ale najbliżsi Kamila nie poddali się, podjęli wyzwanie i trudną walkę, której celem jest słuch chłopca.
– Początkowo starałam się nad tym zbytnio nie zastanawiać, żyliśmy z dnia na dzień i obserwowaliśmy, jak rozwija się Kamil. Z czasem jednak zaczęłam dostrzegać kolejne problemy. Komunikacja między rodzeństwem właściwie nie istniała, bo nikt nie opanował języka migowego. To było szczególnie trudne, bo Kamil jest doskonałym obserwatorem – dodaje mama chłopca.
Wspomina, że udało się im opanować porozumiewanie się za pomocą gestów, Ręce w pewnym stopniu zastępowały mu język, ale i to okazało się niewystarczające. Wtedy pojawiła się myśl o operacji, tym bardziej, że na swojej drodze mama Kamila spotkała mamę dziecka, które z powodzeniem przeszło operację i bardzo szybko zaczęło się rozwijać.
– To był dla mnie sygnał do działania. Wiedziałam, że czeka nas stres, że ciężko będzie powiedzieć synkowi, co go czeka. Żadne gesty nie mogły go przygotować na to, co nieuniknione. Mieliśmy szczęście, bo pierwszy termin operacji został wyznaczony dość szybko. Szpital, badania, kontrola, operacja. Ogromny stres, emocje, planowanie przyszłości i powracające pytanie co dalej. Po jej zakończeniu nie mogłam się doczekać informacji, czy jedno z moich, a właściwie to naszych, największych marzeń się spełniło… Lekarze zrobili co w ich mocy, za co będę im wdzięczna każdego dnia – wspomina mama chłopca.
Wydarzenia nabrały zaskakującego tempa. Operacja jednego ucha i możliwość, częściowego słyszenia otoczenia, wpłynęła na rozwój Kamila. Zaczął reagować na proste komunikaty, a co najważniejsze, próbuje wypowiadać słowa.
– Obserwuję wszystkie mniejsze i większe postępy z zapartym tchem, ale pierwszą rzeczą, która rzuca mi się w oczy jest jego złość, rozczarowanie, zawód gdy dźwięków jest za dużo. W przedszkolu funkcjonuje coraz lepiej, ale to wciąż za mało. Teraz patrząc na zmiany, chcemy pójść krok dalej, dążymy do pełnej sprawności, do tego, by Kamil w końcu usłyszał świat w pełni – dodaje mama chłopca.
Czasu nie ma zbyt wiele, Kamilowi skończy się wkrótce „złoty wiek na rozwój mowy”. Istnieje możliwość przeprowadzenia refundowanej operacji, ale trzeba się ustalić w kolejce. Kolejka to minimum 4 lata… W tym czasie Kamil straci możliwości i być może już nigdy nie nauczy się mówić pełnymi zdaniami. W wieku 12 lat może być to już niemożliwe.
– A ja nie mogę pozwolić na to, żeby zatrzymał się w tym momencie! Musimy działać natychmiast! Kamil nie ma chwili do stracenia, bo każdy dzień zwłoki oddala go od marzeń o tym, że będzie zdrowy i samodzielny – wyjaśnia mama Kamila.
Przyznaje, że kosztorys operacji zwalił ją z nóg. Cena operacji to koszty, których nie jest i nigdy nie będzie w stanie pokryć.
– Błagam o pomoc! Możesz być nadzieją mojego dziecka. Całą rodziną wspieramy Kamila w codziennych zmaganiach. Niepełnosprawność jest wyzwaniem, z którym tak naprawdę zmagają się wszyscy. Przed nami walka o wszystko, bo sprawność Kamila to coś, z czego zrezygnować nie możemy. Nigdy – podsumowuje.
Kamilowi można pomóc na kilka sposobów. Pierwszy z nich to wpłata dowolnej kwoty poprzez stronę Fundacji Siepomaga.pl – siepomaga.pl/kamil-kosno
Kamila wesprzeć można także biorąc udział w licytacjach: Pomóż Kamilkowi w walce o słuch-Licytacje charytatywne dla Kamilka Kosno