– Pomysłodawcom naszego Koła Gospodyń Wiejskich był nasz sołtys – Henryk Jabłoński. Musiał się wczytać w te wszystkie nowe niuanse prawne i przepisy, ponieważ w listopadzie powstała nowa „Ustawa o kołach gospodyń wiejskich”. KGW funkcjonują bowiem na podstawie nowych przepisów, a ich rejestracja odbywa się w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – tłumaczy Renata Jabłońska z KGW „Kalina”.
Henryk Jabłoński, sołtys Nietuliska Dużego, przyznaje, że pomysł na Koło pojawił się spontanicznie.
– Nie mieliśmy żadnej organizacji, żadnego Stowarzyszenia. Interesuję się historią, trochę „pogrzebałem”, „poczytałem” i zaczerpnąłem języka, że przed wojną w Nietulisku Dużym funkcjonowało Koło Gospodyń Wiejskich, które niestety zaprzestało swojej działalności w latach 50-tych. I tak ta myśl coraz bardziej zaczęła pojawiać się w naszych głowach. Wciąż słyszałem: Trzeba założyć! Trzeba założyć! – śmieje się sołtys.
Informacja o reaktywacji, a właściwie o pomyśle utworzenia koła po wsi rozniosła się lotem błyskawicy. Od razu znaleźli się chętni, którzy zaczęli się do niego zapisywać.
– Nawet się nie spodziewaliśmy takiej ilości, bo jak zakładaliśmy koło to praktycznie od razu zgłosiło się nam 38 osób. A wymóg był taki, że żeby założyć koło, musiało być minimum 10 osób chętnych. Pomyśleliśmy, że jak nas będzie 11 to już będzie dobrze. Te obawy okazały się bezzasadne, bo w tym momencie jest nas już 50 osób: 46 kobiet i 4 mężczyzn – tłumaczy Renata Jabłońska. Do koła należą osoby w różny wieku od 40 do 75 roku życia. Są więc osoby wciąż aktywne zawodowo, a także te, które mają więcej czasu wolnego.
Musieli się spieszyć, bo nie mieli zbyt wiele czasu na złożenie wniosku o dotację na tzw. rozruch. Jej wysokość była uzależniona od liczby członków koła. Udało się, za te środki, a także składki członków KGW kupić zastawę z Ćmielowa, ponieważ jak podkreśla Renata Jabłońska, koło chce wspierać lokalną gospodarkę. I tak wzbogacili się o wazy, półmiski, szklanki, filiżanki, talerze i kieliszki.
Zorganizowali już Dzień Babci, Dzień Dziadka, Tłusty Czwartek, Dzień Kobiet, grała u nich dwa razy kapela z Wąchocka.
– Zaprosiliśmy posła Andrzeja Kryja, radnego powiatowego Marka Bilskiego.
A teraz tydzień temu mieliśmy wielką akcję nasadzenia kaliny – dodaje sołtys.
I to właśnie kalina rozsławiła KGW z Nietuliska w całej Polsce.
– Nasze koło zawiązało się w 2018 roku, kiedy Polska bardzo uroczyście obchodziła setną rocznicę odzyskania niepodległości. Niestety były to ostanie dni grudnia i nic się nie dało zrobić. Aby uczcić tę rocznicę postanowiliśmy oddać hołd tym, którzy polegli za naszą wolność, a także zostawić pamiątka na przyszłość, bo tak naprawdę zapisaliśmy się już w historii – tłumaczy Renata Jabłońska.
Tłumaczy, że prezes KGW „Kalina” wyczytała, że w okresie międzywojennym wioski były obsadzane kalinami. Na 15 sierpnia w Święto Niebowzięcia Najświętszej Marii Panny (Matki Boskiej Zielnej) z kalin zrywało się gałązki z koralami i święciło w kościele.
– Było to wtedy bardzo popularnej, a później niestety zanikło. Pani prezes chciała przywrócić tę piękną tradycje – dodaje Henryk Jabłoński.
Tak też zrodziła się słynna już na całą Polskę akcja sadzenia kaliny.
– Miało to być w pierwszy dzień wiosny, ale że wypadł w środku tygodnia, to przełożyliśmy to wydarzenie na sobotę. Pogoda nam sprzyjała. Wszyscy goście otrzymali kalinę w prezencie. Było naprawdę pięknie i uroczyście. Zrobiliśmy też taki tradycyjny poczęstunek z domowymi ciastami – wspomina Renata Jabłońska.
Kalinę zasadzili w miejscach ważnych dla wsi: przed remizą Ochotniczej Straży Pożarnej, przed przydrożnymi krzyżami, na moście, pod kościołem, przy figurce św. Jana, przy ruinach.
– Wszystkie kaliny zostały poświęcone przez księdza proboszcza. Następnie rozwoziliśmy ją w wózkami i sadziliśmy. Zabezpieczyliśmy ją siatkami, żeby ani zwierzęta, ani ludzie nam jej nie zniszczyli. Podlewamy, dbamy. I tak sto kalin się rozeszło w mgnieniu oka. Przejeżdżali też ludzie m.in. z Ostrowca Św., gdy sadziliśmy kalinę i chcieli ją kupować, ale brakło. Powinniśmy ze dwieście zamówić – śmieje się. Sołtys. Ma nadzieję, że akcja zainspiruje innych mieszkańców powiatu i Polski.
Podkreśla, że kalina koralowa jest przepiękna, ma białe, kremowe kwiaty, które potem oblatują, a w ich miejsce tworzą się przepiękne czerwone korale. Na zimę liście także zmieniają swój kolor.
– Według mnie powinno się sadzić kalinę. W ogródkach teraz mamy same iglaki, a ja posadziłem sobie kalinę przed ogrodzeniem swojego domu. Wszystkim mówię, że Nietulisko Duże będzie teraz kalinowe – mówi.
Na razie odbywają się spotkania robocze KGW, przygotowujące uroczystości i projekty, ale członkowie „Kaliny” nie próżnują. Podzielili się na sekcje tematyczne. Część osób odnalazła się w sekcji kulinarnej, inni w sekcji plastycznej, jest też grupa miłośników aktywnego spędzania czasu wolnego.
– Panie, które pasjonują się podróżami i aktywnym wypoczynkiem stworzyły takie kółko turystyczne. Były w Iłży, w Kałkowie, na basenach w Solcu-Zdroju, w kinie w Ostrowcu Św., w teatrze w Radomiu na „Skrzypku na dachu”, organizują też piesze wycieczki, a jak będzie ciepło będą jeździć na wycieczki rowerowe. Jest kółko kulinarne. Panie ujawniły też swoje talenty wokalne i muzyczne, każda z pań ma bowiem swoje zdolności. Jedna piecze pyszne oponki, druga pyszne placki, ktoś inny ma zdolności manualne, robi np.. piękne figurki, jest też taki artysta Władziu Gałka, który zrobił nam szyld z drzewa lipowego – wylicza sołtys.
Planują różne projekty i mają nadzieję, że będzie o nich głośno.
Nie chcą mieć strojów tradycyjnych, przynajmniej na razie, chociaż do tradycji sięgać na pewno będą.
– Chcemy być nowoczesnym kołem, chyba nie pójdziemy w ludowe stroje i ludowe piosenki. Bardzo nam zależy na przyciąganiu młodych ludzi z pomysłami i świeżym spojrzeniem. Część garderoby, która ma nas wyróżniać to… apaszka w kolorze żółtym. Chcemy też zainwestować w fartuszki kuchenne dla pań zaangażowanych w kulinaria – tłumaczy Renata Jabłońska.
Dziś, jak zapowiadali zaczynają sprzątać swoją okolicę, ponieważ w kwietniu przypada sprzątanie świata, a oni chcieli rozpocząć je od swojej okolicy.
– Nasze społeczeństwo się integruje. A takie Koło Gospodyń Wiejskich było im potrzebne. Pomaga nam także Lech Łodej, nasz burmistrz, który deklaruje dalsze wsparcie – podkreśla Henryk Jabłoński.
Zgodnie twierdzą, że przydałby się im sprzęt nagłaśniający, bo na razie korzystają z mikrofonu księdza proboszcza, chętnie skorzystaliby także z lekcji śpiewu. Zadowolony z powstania i aktywności koła jest Lech Łodej, burmistrz Kunowa:
– Jestem bardzo szczęśliwy, że tak duże koło powstało w zeszłym roku i tak prężnie zaczęło działać. Wymyślili taką piękną inicjatywę z tą kaliną w rol głównej. Nie dość, że ożywiło to miejscowość, to było patriotyczne, wychowawcze, jednoczące społeczność. Wieś budzi się do życia. Zaczyna przodować na terenie naszej gminy – podsumowuje Lech Łodej.