Znajdź nas na

FAKTY

Marcin Marzec: Musimy postawić na promocję gospodarczą, ale to dopiero po zbudowaniu realnej oferty inwestycyjnej!

Czy globalna gospodarka ma wpływ na kondycję ostrowieckiego biznesu? Czego brakuje w Ostrowcu Św., a co pomogłoby w planach krótkoterminowych i długofalowych w rozwoju gospodarczym miasta, a także jak zbudować ofertę biznesową dla młodych pochodzących z Ostrowca Św. – na te i inne pytania z obszaru szeroko pojętej gospodarki odpowiada Marcin Marzec, radny Rady Miasta Ostrowca Św. od lat zajmujący się zawodowo współpracą z sektorem małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP).

Marcin Marzec radny Rady Miasta w Ostrowcu Świętokrzyskim. Fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Łukasz Grudniewski: W jakiej kondycji gospodarczej znajduje się aktualnie Pana zdaniem Ostrowiec Świętokrzyski?

Marcin Marzec: Wbrew pozorom nie da się łatwo udzielić odpowiedzi na to pytanie, składa się bowiem z bardzo dużej ilości aspektów. Odniosę się do najważniejszych z nich. Jako, że żyjemy w globalnej gospodarce nie da się rozpatrywać obecnej kondycji miasta jedynie w kontekście lokalnym, gdyż wydarzenia światowe odciskają również swe piętno na ostrowieckim biznesie. I tak, pandemia Covid-19 spowodowała zerwanie łańcuchów dostaw czyli przykładowo przerwy w dostawach surowców, materiałów, półproduktów – to zakłóciło cykl produkcyjny naszych firm, generowało przestoje, utrudniało produkcję i siłą rzeczy musiało mieć swoje odzwierciedlenie zarówno w spadku przychodów, jak i wzroście kosztów. Część firm z branży przemysłowej przeszło okres pandemii względnie „suchą stopą”. Dlaczego? W czasie izolacji społecznej podczas pandemii ludzie zajęli się remontami. Wzrosło zapotrzebowanie na materiały budowalne, a ostrowiecka gospodarka produkuje głownie dla tego sektora. Drugim elementem, który wpływa na sytuację ostrowieckich firm z punktu widzenia geostrategicznego jest konflikt militarny na Ukrainie, który w krótkim okresie wywołał szoki cenowe między innymi drastyczny wzrost cen nośników energii- elektrycznej, gazu ziemnego czy cen węgla kamiennego. O tym ostatnim przekonaliśmy się dotkliwie płacąc bardzo duże rachunki za ogrzewanie naszych mieszkań. Sytuacja powoli się normuje, ale jeśli chodzi o ceny prądu, to niestety w bardzo dużym stopniu przekładają się one na wzrost kosztów produkcji w branżach energochłonnych, a takie w naszym mieście występują. O inflacji, która dotknęła nas w ostatnich dwóch latach nie chcę już nawet wspominać, bo oczywiste jest w jaki sposób pozbawiła nas realnych oszczędności.

Łukasz Grudniewski: A jak to przekłada się na nasz rodzimy biznes?

Marcin Marzec: Przechodząc jeszcze bardziej na grunt lokalny warto przyjrzeć się bliżej kondycji gastronomii. W ostatnim czasie z rynku zniknęło kilka lokali gastronomicznych, a te, które funkcjonują borykają się nie tylko z rosnącymi kosztami, ale również brakami wykwalifikowanej kadry. Utrzymują się tylko dzięki swojej kreatywności lub specjalizacji i mają stałe grono klientów, widać jednak wyraźny wzrost cen, który musiał nastąpić, by skompensować wzrosty kosztów płacy, energii czy też płodów rolnych, generalnie żywności. To jednak wpłynęło na spadek liczby klientów, gdyż wydajemy swoje środki finansowe dużo bardziej ostrożnie niż jeszcze 2-3 lata temu. Drugim aspektem lokalnym, który ma bezpośredni wpływ na funkcjonowanie małych firm są liczne przebudowy dróg, których jesteśmy świadkami. Tylko, że one kiedyś muszą się odbyć. Podmioty zlokalizowane w takich miejscach jak Aleja 3 Maja czy ulica Denkowska zdecydowanie odczuwają spadek obrotów, co jest pochodną odcięcia komunikacyjnego. Apeluję, aby firmy te występowały do Urzędu Miasta o umorzenie podatku od nieruchomości, gdyż jest to chyba jedyna prawna możliwość pomocy przez samorząd w takich przypadkach. Żyjemy w czasach trudnych dla biznesu z uwagi na napięcia geopolityczne, które w globalnej gospodarce mają bardzo duże znaczenie. Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy jak duże znaczenie dla ostrowieckiego biznesu mogą mieć takie wydarzenia jak: kryzys na Pacyfiku (potencjalny konflikt na linii Chiny-USA o Tajwan), trwający konflikt na Ukrainie, który nie wiadomo jak dalej się potoczy, kryzys migracyjny, kwestia Naddniestrza itd. itp. Ktoś może powiedzieć, że pozornie nie ma to znaczenia, ale tak nie jest.

Łukasz Grudniewski: Jakieś konkretne przykłady?

Marcin Marzec: Pierwszy przykład z brzegu, proszę bardzo. Wyobraźmy sobie, że inwestor zagraniczny myśli o zainwestowaniu i stworzeniu dużego zakładu pracy w naszym mieście. Oprócz tego, że musi mieć tu warunki, będzie z pewnością kalkulował potencjalne ryzyko rozlania się wojny na Ukrainie na teren Polski itd. Inny przykład – jeden z inwestorów, który chciał kilka lat temu zainwestować w naszym mieście uzależniał swoją decyzję między innymi od tego, czy miasto pomoże mu pozyskać dofinansowanie ze środków UE i jeśli się to nie uda, zainwestuje w innym miejscu. Takich elementów w procesie inwestycyjnym jest bardzo wiele i biznes kalkuluje każdy z nich. W tym wszystkim na szczęście mamy dobrą kondycję finansową jako miasto. Mamy najwyższy budżet w historii miasta – ok. 420 mln zł po stronie wydatków. Potencjalnie możemy posiłkować się 30 mln zadłużeniem z uwagi na możliwość zaciągnięcia kredytu w takiej wysokości (co nie musi się stać). Od 9 lat mamy stabilność podatkową! Pod tym względem jesteśmy jednym z najbardziej konkurencyjnych samorządów w Polsce.

Łukasz Grudniewski Jakie dostrzega Pan problemy i zagrożenia dla małych i średnich przedsiębiorców?

Marcin Marzec: Jest ich wiele, ale ostrowiecki biznes na szczęście jakoś sobie z nimi radzi. Oprócz wymienionych wcześniej problemów natury geostrategicznej, ogromnego wzrostu cen energii, szybkiego tempa wzrostu płacy minimalnej oraz presji płacowej ze strony kadry średniego i wyższego szczebla, są też duże problemy z kadrą pracowniczą. Nie wiem czy istnieje w tej chwili branża, która nie ma z tym problemów. Co się kryje pod tym hasłem? Otóż po pierwsze brakuje rąk do pracy. Chwileczkę… ktoś powie, że przecież w Ostrowcu mamy relatywnie wysokie bezrobocie i nadal duża ilość osób nie ma pracy w mieście. Tak, to prawda, ale tu nie chodzi o to, że brakuje fizycznie ludzi do pracy (choć w niektórych branżach tak jest). Owszem, oni są, ale ich kwalifikacje nie zawsze odpowiadają aktualnemu zapotrzebowaniu. Nawet jeśli są osoby wykształcone kierunkowo, to pojawiają się inne problemy tj: brak lub bardzo niewielkie doświadczenie, niska motywacja do pracy (czasem związana z poziomem płacy, ale nie zawsze), bariery mentalnościowe i pokoleniowe itp. Coraz więcej ostrowieckich firm chce na własną rękę kształcić specjalistów nawet kosztem poświęcenia danemu pracownikowi kilku miesięcy, gdyż po prostu znalezienie dobrego pracownika naprawdę jest bardzo trudne. Kto w naszym mieście kształci np. piekarzy, szwaczki? Rok temu upadła w Ostrowcu ostatnia w Polsce szwalnia Wólczanki. Teoretycznie bez pracy zostało 200 osób. Połowa załogi przeszła na emeryturę. Było kilku inwestorów, którzy chcieli zatrudnić pozostałe szwaczki do pracy w nowej szwalni. Okazało się, że w dawnym zagłębiu szwalniczym, nie ma wystarczających zasobów ludzkich. Młode pokolenie nie garnie się do takich zawodów, gdyż są one passe. Tu jako miasto i powiat mamy pewne instrumenty by pomagać biznesowi, zwłaszcza skorelować proces kształcenia zawodowego z potrzebami lokalnego i regionalnego rynku pracy. Niebawem ruszy Integrator Edukacji i Przedsiębiorczych, gdzie pojawią się duże możliwości kształcenia i wsparcia lokalnego biznesu w kilku obszarach m.in. elektroniki, robotyki, mechatroniki i druku 3D, CNC, szwalnia i haft, e-sportu, fryzjerstwo i wiele innych. Mimo tego z pewnością musimy liczyć się z napływem pracowników z innych państw. Coraz częściej widać na ulicach ludzi obcych nacji, choć ja osobiście jestem za tym by praca była przede wszystkim dla ostrowczan, dopiero w dalszej kolejności dla osób z zewnątrz, ale to już reguluje rynek, czego jestem dobitnym przykładem pracując od 2011 roku poza Ostrowcem, obecnie w Starachowicach w Agencji Rozwoju Regionalnego. Innym problemem są rosnące koszty pracy. Chcemy wyższych płac, to oczywiste, ale co z obiecanymi zmianami w składce zdrowotnej? Przecież to jest faktyczny parapodatek, który ciągnie w dół mikroprzedsiębiorstwa. Mamy do czynienia z takimi dziwolągami legislacyjnymi jak konieczność zapłacenia składki zdrowotnej od sprzedanego samochodu firmowego. Przecież to absurd! Takie przepisy właśnie przyczyniają się do tego, że przedsiębiorca zamiast podwyższać wynagrodzenie swojemu pracownikowi, musi „kombinować” jak przetrwać.

Łukasz Grudniewski: Podczas trwającej kampanii wyborczej w programach różnych komitetów pojawiają się plany tworzenia centrów biznesu, czy instytucji przyciągających inwestorów. Jakie są Pana zdaniem realne szanse na utworzenie tego typu miejsc? I czy, co najważniejsze, docelowo pomoże to w rozwoju gospodarczym miasta, czy pozostanie jedynie punktem programowym kampanii samorządowej?

Marcin Marzec: Faktycznie ten element pojawia się w większości programów wyborczych i to jest bardzo pozytywne zjawisko, pod warunkiem, że nie jest to czcza gadanina nie poparta realną analizą oraz konkretami. Wreszcie jednym z wiodących tematów kampanii staje się gospodarka, to dobry prognostyk, gdyż do tej pory ten temat schodził zdecydowanie na dalszy plan, co najwyżej rozmawiano o scalaniu terenów inwestycyjnych. Obecnie to już za mało i same tereny nie rozwiązują problemu. Zacznę może od końca pytania. Ktoś kto głosi hasło, że powoła Centrum Obsługi Inwestora i nagle spowoduje, że zaczną napływać szerokim strumieniem wielcy inwestorzy do miast albo nie wie co mówi albo mówi to tylko na potrzeby wyborów. Nawet najlepsze kadry nie pozyskają inwestora, jeśli ten na przykład będzie potrzebował 30 ha. To co mu powiedzą w COI? Wyczarują taki teren, skoro go nie ma, albo jest w powijakach w przygotowaniu? Punkt ciężkości i wszelkie zasoby finansowe i kadrowe miasta powinny być nakierowane na nabywanie gruntów przemysłowych i inwestycyjnych oraz ich sprawne przygotowywanie do obrotu. To czy ten element stanie się jedynie elementem kampanii czy nie, to już jest kwestia słowności danych kandydatów i ich zdolności realizacji postulatów wyborczych. Wydaje się, że pomysł jest bardzo realny do wdrożenia i to relatywnie niskimi nakładami. Trzeba wiedzieć jednak jak to zrobić i moim zdaniem nie wystarczą tylko praktycy biznesu. Tacy ludzie muszą posiadać duże doświadczenie w procesie inwestycyjnym, rynku nieruchomości, rynku inwestycyjnym, rozumieć biznes. Posiadać umiejętności menedżerskie i umieć budować kontakty w biznesie. Powiedzmy, że tacy kandydaci powinni wykazać się doświadczeniem w budowie jednej bądź dwóch fabryk. Pozostawiam to jednak Państwa ocenie, gdyż siłą rzeczy nie będę obiektywny w swojej ocenie. Pod pojęciem centrów biznesu rozumiem nie tylko infrastrukturę biznesową typu open space, coworking czy inkubatory lub parki technologiczne, ale przede wszystkim kompleksowy zespół ludzi, którzy zajmą się obsługą inwestorów, nabywaniem gruntów, zmianą planów miejscowych, dbałością o rozwój infrastruktury okołobiznesowej, promocją gospodarczą miasta (udział w targach, organizowanie kampanii promocyjnych), partnerstwem publiczno-prywatnym, smart city itp. Czy mamy takich ludzi? Niewielu i jednego niezwykle doświadczonego i zaangażowanego, którego z uwagi na RODO nie mogę niestety wyróżnić. Musimy zbudować team, który będzie miał realne wsparcie Prezydenta Miasta oraz możliwości techniczne i przede wszystkim finansowe. Wykup gruntów musi znacząco przyspieszyć. Być może trzeba wesprzeć się wyspecjalizowaną firmą zewnętrzną, która ma większe, czy też bardziej elastyczne możliwości pracy niż urzędnik (np. jest bardziej mobilna w procesie docierania do spadkobierców poszczególnych nieruchomości). Za kilka lat otworzą się areały zlokalizowane w pobliżu największego zakładu pracy w Ostrowcu, bowiem w ramach Polskiego Ładu z tzw. Inwestycji Strategicznych udało się pozyskać blisko 70 mln zł na skomunikowanie i uzbrojenie terenu pod inwestycje. Tu należą się obiektywnie podziękowania za zaangażowanie dla ówczesnych ostrowieckich parlamentarzystów posła Kryja i senatora Rusieckiego. Dzięki temu powstanie 5 km sieć dróg wraz z uzbrojeniem. Projekt otworzy również komunikacyjnie Złomhut (punkt skupu złomu Celsy) dzięki czemu mieszkańcy Kątów Denkowskich odetchną od uprzykrzających im życie dostaw złomu autami ciężarowymi. W tamtym rejonie konieczna jest również zmiana planu miejscowego, co pozwoli realizować przedsięwzięcia biznesowe. Wracając do sedna pytania- tak, uważam, że jest to niezbędny element rozwoju naszego miasta, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że bez tego Ostrowiec nie ma szans na dalszy rozwój. Nadrabiamy zapóźnienia lat 90-tych i początku dwutysięcznych. Wtedy inni stawiali na tereny inwestycyjne, a Ostrowiec miał być miastem sportu i rekreacji lub udanych inwestycji, ale czy od samego mieszania herbata staje się słodka? Co nam dały bannery zawieszane na wieży ciśnień, kiedy z drugiej strony my de facto nie byliśmy przygotowani na przyjęcie jakiegokolwiek inwestora w tamtym momencie. Obsługa inwestora musi być dziś maksymalnie profesjonalna a niedoścignionym wzorem dla mnie osobiście jest były prezydent Nowej Soli – Wadim Tyszkiewicz, który do tego stopnia sprofesjonalizował obsługę inwestora, że po inwestorów z Japonii wyjeżdżano na lotnisko Toyotą, a po inwestorów z Niemiec jechano BMW, co już na dzień dobry przekładało się na pozytywny odbiór miasta. To wszystko można zrobić, tylko trzeba wiedzieć jak. Póki co jednak większość kandydatów mówi o tym tak ogólnikowo, że mam wątpliwości co do ich wiedzy i doświadczenia w zakresie współpracy z poważnym biznesem. Nie należy jednak na tym poprzestawać i samo stworzenie centrum obsługi inwestora czy pomieszczeń coworkingowych jeszcze tematu nie załatwia.

Marcin Marzec radny Rady Miasta w Ostrowcu Świętokrzyskim. Fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Łukasz Grudniewski.: Czego Pana zdaniem aktualnie brakuje w Ostrowcu Św., a co pomogłoby w planach krótkoterminowych i tych długofalowych – w rozwoju gospodarczym miasta.

Marcin Marzec: Brakuje nam strategicznych inwestycji gospodarczych budowanych przez nasze państwo. W latach 2027-2028 udostępnimy kilkadziesiąt ha nowych terenów pod inwestycje, tymczasem Stalowa Wola dzięki wsparciu centralnemu decyzją Prezydenta RP i ustawie o szczególnych rozwiązaniach związanych ze specjalnym przeznaczeniem gruntów leśnych pozyskała 1000 ha w bezpośrednim sąsiedztwie obecnej strefy przemysłowej!!! Bez wsparcia i lobbingu parlamentarnego na rzecz rozwoju naszego miasta nie mamy o czym myśleć i żadne centrum rozwoju czy obsługi inwestora nie załatwi tematu. Ja ogólnie odnoszę wrażenie, że chyba ktoś w centrali czy Warszawie nie lubi Ostrowca i celowo jesteśmy pomijani właśnie by rozwijały się inne ośrodki jak przykładowo wspomniana Stalowa Wola. Być może jest to opinia krzywdząca z mojej strony, ale jako lokalny patriota nie mogę się zgodzić z taką polityką rozwojową, gdzie jednych się wspiera setkami milionów dotacji, a innych się marginalizuje. W czym Ostrowiec jest gorszy od Stalowej Woli? W naszej strategii powinny być określone kierunki rozwoju na lata kolejne, a to bez specjalnych rozwiązań centralnych nie będzie możliwe, bo takich rezerw terytorialnych przyszłościowo w Ostrowcu po prostu nie mamy Jedynym miejscem, gdzie takie kilkusthektarowe tereny mogłyby powstać na zasobach leśnych są w przemysłowym otoczeniu Złomhutu. My już dziś musimy to wiedzieć co będziemy robić w latach 2030-2040 i czynić kroki wyprzedzające by realnie te zadania wdrażać w życie za te kilka lat.
Kolejną niezbędną inwestycją jest budowa hali przemysłowej dla firm o powierzchni od 5 000 do 10 000 m kw. pow. użytk., tak podzielonej, że swoje miejsca znajdą tam zarówno drobne jak i większe firmy. Takimi obiektami zajmuje się między innymi ARP Budownictwo należące do Agencji Rozwoju Przemysłu, która w wielu miastach podobnych do Ostrowca wybudował już po kilka hal. W przywoływanej już Stalowej Woli buduje się właśnie trzecia taka hala z państwowych pieniędzy. Jeśli nie uda się przekonać rządowych instytucji do takich inwestycji w naszym mieście, wówczas miasto powinno wziąć ciężar takiej inwestycji na swoje barki. Taki obiekt jednak kosztuje i to grube miliony, zatem potrzebujemy środków zewnętrznych. Jeśli nie uda się ich pozyskać uważam, że należy dążyć do takiej budowy nawet ze środków własnych, gdyż taki obiekt pozwoli nam na przyciągnięcie prawie od ręki inwestorów, którzy zainstalują jedynie ciąg technologiczny w zależności od profilu działalności i unikając kosztownego procesu inwestycyjnego, który jest też długotrwały (wykup gruntu, projektowanie, finansowanie, wykonawstwo, odbiory techniczne itd.), będą mogli dość szybko rozpocząć działalność w naszym mieście. Takie obiekty to swoisty magnes. Po 2-3 latach takie firmy bardzo chętnie przenoszą się do swoich obiektów, które w większości lokują w mieście, w którym już funkcjonują. Brakuje mi platformy wsparcia start-up-ów oraz przyciągania naszych absolwentów zwłaszcza kierunków technicznych. Przecież moglibyśmy zbudować ofertę dla młodych pochodzących z Ostrowca –nazwijmy ją roboczo – „Wróć, czekamy na Ciebie i Twój biznes”, ale by to nie było puste hasło najpierw musi być oferta wparcia start-up-ów. Chodzi tu zarówno o wsparcie eksperckie – prawne, finansowe, marketingowe ale również i finansowe. Samo tanie biuro czy lokal pod produkcję to dziś zdecydowanie za mało. Młody człowiek musi mieć szerokie i eksperckie wsparcie, gdyż wystartowanie i rozwijanie własnej firmy jest dziś bardzo trudne w mocno konkurencyjnej gospodarce. Wreszcie musimy postawić na promocję gospodarczą, ale to dopiero po zbudowaniu realnej oferty inwestycyjnej. Trudno bowiem promować coś, czego jeszcze nie mamy. Jestem jednak optymistą i wierzę, że wreszcie gospodarka miasta stanie się najważniejsza.

Łukasz Grudniewski: Dziękuję za rozmowę.

Marcin Marzec: Dziękuję.

Dołącz do dyskusji

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this