Ksawerego Jasieńskiego mieszkańcom Chocimowa, a także miłośnikom filmów, audycji radiowych i audiobooków przedstawiać nie trzeba. To jeden z bardziej rozpoznawalnych polskich głosów, lektor, spiker, legenda Polskiego Radia, mistrz słowa, laureat wielu nagród i odznaczeń. Jego głos można było usłyszeć m.in w warszawskim metrze, „Polskiej Kronice Filmowej”, filmach fabularnych, dokumentalnych, przyrodniczych. Część swojego dzieciństwa spędził na ziemi kunowskiej – w dworku rodziny Popieli, a później Ośniałowskich. Znany i lubiany przez mieszkańców Chocimowa poeta – Marian Ośniałowski, przez mieszkańców nazywany Ryśkiem, to jego wujek.
Wczoraj (środa, 24 sierpnia) do chocimowskiego dworku Ksawery Jasieński przyjechał wraz ze swoją małżonką – Magdaleną, a także przyjaciółmi z Zagrzebia w Chorwacji.
– To było spotkanie pełne wzruszeń, wspomnień, ale także planów na przyszłość. Ksawery Jasieński to legenda. Spotkaliśmy się po raz pierwszy kilka lat temu, gdy objąłem funkcję burmistrza miasta i gminy w Kunowie. To wyjątkowy, mądry i życzliwy człowiek, z którym wiąże się wiele pięknych historii. Polubiliśmy się od pierwszego wejrzenia. Po tych wszystkich latach wciąż mnie pamiętał. Widziałem jego radość, że dworek nie niszczeje i nie jest zapomniany, że nie zamienia się w ruinę. Każdy pokój, każde pomieszczenie w tym miejscu wiąże się dla niego z innym wspomnieniem. Dzięki tej wizycie mogliśmy choć na chwilę przenieść się w czasie, zobaczyć ten dworek oczami małego Ksawerego – mówi Lech Łodej. Podkreśla, że wierzy, że Ksawery Jasieński jeszcze nie raz odwiedzi chocimowski dworek, aby móc śledzić na bieżąco jak odzyskuje dawny blask, a w miejsce, które kiedyś tętniło życiem, wraca gwar.
Barbara Domagała, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Chocimów przypomina, że Ksawery Jasieński właśnie w dworku Ośniałowskich spędził najlepsze, dziecięce i beztroskie lata swojego życia, do Chocimowa zawsze wraca z przyjemnością.
– W styczniu Ksawery zapytał swoich przyjaciół z Chorwacji czy kiedyś widzieli Chocimów. Okazało się, że nigdy u nas nie byli, stwierdził więc, że muszą to nadrobić. Mieli przyjechać w maju, ale wtedy z wielu względów się nie udało. Jednak „co się odwlecze, to nie uciecze” i tak zawitali do Chocimowa w środę. Ksawery zawsze z wielkim ożywieniem wspomina to miejsce. Kilka lat temu niestety nieżyjąca już córka Ksawerego – Wika, bardzo chciała sprawić tacie niespodziankę. To było 11 lat temu. Spytała mnie czy może zorganizować urodziny Ksawerego w miejscu, w którym przebywał i spędził dzieciństwo. To była dla niego ogromna radość. Od tego czasu odwiedza nas regularnie. Zostaliśmy przyjaciółmi. Tak naprawdę to za każdym razem wraca do swojego domu – mówi Barbara Domagała.
Dodaje, że Ksawery Jasieński ma doskonałą pamięć. Podczas rozmowy zwrócił uwagę, że podłoga w jednym z pomieszczeń była wykonana z innego materiału. Podobna historia wiąże się z fortepianem.
– Zobaczył fortepian i mówi: „Pamiętam, że tu był, ale wiesz Basiu, on był czarny”. To jest niesamowita skarbnica wiedzy o tym miejscu, dlatego poprosiłam jego żonę – Magdalenę, aby nagrywała jego wspomnienia związane z Chocimowem, to spuścizna dla przyszłych pokoleń. A Ksawery bardzo ciepło wspomina Chocimów. Pokazałam mu figurkę Matki Bożej, którą udało się nam zdobyć od jednej z mieszkanek wsi. Po II Wojnie Światowej na śmietniku znalazł ją jej dziadek. Była roztrzaskana. Posklejał ją. Gdy Ksawery ją zobaczył bardzo się wzruszył, choć dodał, że wydaje mu się, że była nieco niższa. Być może renowacja sprawiła, że wygląda inaczej i została powiększona. Podczas spotkania pytał każdego z nas czy podoba się nam Chocimów. To bardzo sympatyczny, miły starszy pan, który gdy do nas przyjeżdża, przywozi ze sobą ciepło i dobroć – wyjaśnia Barbara Domagała.
Przypomina, że przed laty dworek w Chocimowie przeszedł w ręce Skarbu Państwa, następnie przejęła go gmina. Rodzina Jasieńskich mogła odzyskać prawa do budynku, ale stwierdziła, że chciałaby, aby budynek został we wsi Chocimów, aby tętnił życiem, aby korzystali z niego mieszkańcy okolicznych wsi.
– Przed laty pojawiła się też „czarna wizja” sprzedaży dworku. Mamy w zborach taki list od Ksawerego z apelem, aby go nie sprzedawać. Udało się i budynek pozostał w rękach gminy. Tak potoczyły się losy, a nasze marzenia się spełniły. Mamy Uniwersytet Ludowy. Cieszę się, ponieważ burmistrz zadeklarował, że doprowadzi do tego, aby budynek odzyskał drugie życie. Ta przemiana już się rozpoczęła. To miejsce, które ma duszę i klimat, którego strzegą dobre anioły – tłumaczy Barbara Domagała, podkreśla, że marzy, aby udało się zrealizować kolejne plany, aby właśnie w dworku mieszkańcy okolicznych miejscowości mogli realizować swoje pasje.
Przypomina, że mały Ksawery miał swoje przezwisko. Mieszkańcy nazywali go Bratkiem. Niestety dziś nie żyją już osoby, które mogłyby powiedzieć skąd się wzięło.
– Ksawery bardzo się cieszy, że dworek odzyskuje dawny blask. Dodał, że bardzo chciałby przyjechać już po generalnym remoncie, aby jak pisał Rysiek Ośniałowski „ chodzić alejami,
Przedwiośnie zaśpiewa piosenki, sikorkami, trznadlami, ziębami w żółtym słońcu, w powietrzu miękkim, Będziemy żyli…” – podsumowuje Barbara Domagała.