Znajdź nas na

PO GODZINACH

Nigdy nie wyrzekł się swoich korzeni! Zmarł na obczyźnie! Ksiądz Kacper Kotkowski – wyjątkowa postać ziemi ćmielowskiej!

Choć miernego wzrostu, to duchem był wielki. Miał w sobie coś, co sprawiało, że wyróżniał się z tłumu. Jak wspominał Władysław Zapałowski „budził szacunek i wiarę”. Całym sercem i duszą oddany Kościołowi, Polsce i drugiemu człowiekowi. Kochany przez parafian, szanowany przez władzę kościelną. Cieszący się estymą zarówno chłopów i mieszczan, jak i ziemian, ceniony przez chrześcijan i starozakonnych, życie poświęcił Bogu i ludziom, służąc Kościołowi, krajowi, człowiekowi. Dziś w Święto Trzech Króli przypominamy postać księdza Kacpra Kotkowskiego.

Tabliczka upamiętniająca księdza Kacpra Kotkowskiego fot. Tadeusz Krawętkowski/Centrum Krajoznawczo-Historyczne imienia profesora Mieczysława Radwana

Ksiądz Kacper Kotkowski, a właściwie to ksiądz Kasper Kotkowski – bo sam się tak pisał – był bez wątpienia postacią niezwykłą, postacią, której życie mogłoby z powodzeniem stanowić kanwę dla niejednej powieści czy niejednego filmu. A zaczęło się ono zwyczajnie. Przyszedł na świat w chłopskiej chałupie, na Ziemi Świętokrzyskiej, we wsi Czerwona Góra pod numerem 12, 5 stycznia 1814 r., w rodzinie Józefa Kota i jego małżonki Marianny Tobiszówny. Nazajutrz, 6 stycznia 1814 r. w samo południe w kościele parafialnym św. Stanisława BM w Ruszkowie został ochrzczony i wpisany do akt metrykalnych w obecności świadków: Jana Cybuli i Wawrzka Grzyba, włościan wsi Czerwona Góra. Na chrzcie, którego udzielił proboszcz, ks. Jan Plichta chłopiec otrzymał imię Grzegorz, po dziadku ze strony ojca. Jego rodzicami chrzestnymi byli Marcin Kot i Agnieszka Traczowa.

Nowo narodzony chłopiec został zapisany w akcie chrztu jako Grzegorz, Grzegorz Kot, ale do historii przeszedł jako Kacper. I tutaj rzecz należy wyjaśnić. Wkrótce po narodzinach, chłopcu zmieniono imię. Imię Grzegorz zostało przekreślone we wpisie metrykalnym, a na marginesie tą samą ręką dopisano Kacper. I tak Grzegorz Kot stał się Kacperem Kotem. Zmiana imienia miała związek z faktem, że chłopiec został ochrzczony w Święto Trzech Króli. Za decyzją tą miał ponoć stać ks. Plichta albo matka chłopca. Niezależnie od tego, kto wpłynął na zmianę imienia, chłopiec ostatecznie otrzymał imię na część jednego z Trzech Króli, a raczej jednego z Trzech Mędrców, którzy przybyli do Betlejem, aby pokłonić się Jezusowi i złożyć mu dary. Odtąd nowy członek rodziny Kotów dorastał jako Kacper; po łacinie Gaspar, Gasparus. Imię to jest pochodzenia perskiego i oznacza podskarbiego, stróża skarbca albo wspaniałego. I to ostatnie słowo pasuje do przyszłego księdza jak ulał, oddaje cały jego charakter.

6 stycznia 1814 r. w samo południe w kościele parafialnym św. Stanisława BM w Ruszkowie został ochrzczony i wpisany do akt metrykalnych w obecności świadków: Jana Cybuli i Wawrzka Grzyba, włościan wsi Czerwona Góra.
fot. Tadeusz Krawętkowski/Centrum Krajoznawczo-Historyczne im. profesora Mieczysława Radwana

Kacper Kot wychowywał się w rodzinie chłopów pańszczyźnianych, jak na owe warunki stosunkowo zamożnej, bo gospodarującej na połowie łana. Jego ojciec – Józef Kot vel Kocik cieszył się zapewne wysoką pozycją we wsi, skoro przez kilka lat pełnił funkcję sołtysa Czerwonej Góry. Z małżonką Marianną Tobisz, pochodzącą z parafii Bałtów, córką karbowego folwarku Ruszkowiec, spłodził ośmioro dzieci, z których nie wszystkie dożyły pełnoletniości.

Wśród nich od początku na czoło wybijał się pierworodny Kacper. Od najmłodszych lat wykazywał się dużymi zdolnościami i pędem do nauki. Na jego bystry umysł pierwszy zwrócił uwagę podobno ks. Jan Plichta. To za jego namową rodzice, choć sami niepiśmienni, zdecydowali się kształcić syna. Pierwsze nauki pobierał być może nawet pod okiem samego proboszcza. Pewne jest, że po ukończeniu nauk początkowych, 1 października 1826 r., w wieku 12 lat trafił do publicznej Szkoły Wydziałowej w Wąchocku, która była jedną z 9 rządowych szkół wydziałowych czyli niepełnych szkół średnich działających w Królestwie Polskim. Mieściła się ona w historycznych zabudowaniach klasztornych, opuszczonych przez cystersów, których zakon został skasowany przez władze carskie na początku XIX w. Tam kształcił się do 10 stycznia 1832 r.

Ze świadectwem ukończenia czterech klas w rękach Kacper Kot ruszył do Seminarium Duchownego w Sandomierzu. Został do niego przyjęty 14 stycznia 1832 r. Jako alumn odznaczał się dużymi zdolnościami w nauce. Zdarzało się nawet, że w zastępstwie profesora uczył młodszych kolegów języka łacińskiego. 9 stycznia 1837 r. przyjął święcenia kapłańskie.

Kończąc seminarium Kacper Kot stał się Kacprem Kotkowskim. Zgodnie z powszechnie praktykowaną zasadą wyświęcani księża z rodzin chłopskich czy mieszczańskich mający pospolicie brzmiące nazwiska zamieniali je na bardziej „szlacheckie”. Tak też się stało w przypadku Kacpra. Zmienił nazwisko, ale nigdy „nie zapomniał” o swoim pochodzeniu, nigdy też nie wypierał się chłopskich korzeni. Do historii przeszło jego spotkanie z margrabią Aleksandrem Wielopolskim, któremu przedstawił się mi mniej nie więcej tylko jako „Kot z Kotów kanonik Kotkowski”.

Ks. Kacper Kotkowski
Źródło: wikipedia

Jako neoprezbiter ks. Kacper Kotkowski został skierowany do Staszowa, gdzie objął obowiązki wikariusza parafii św. Bartłomieja. 1 października 1839 r. otrzymał od Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nominację na nauczyciela religii i moralności przy Szkole Powiatowej w Sandomierzu. Obowiązki prefekta wypełniał do 29 czerwca 1844 r. „kiedy to został od nich uwolniony przez Kuratora Okręgu Naukowego Warszawskiego”. Następnie został proboszczem parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Ćmielowie i na stanowisku tym pozostał do czasu upadku powstania styczniowego.

Jako proboszcz ćmielowski ks. Kotkowski w równym stopniu dbał o religijność i stan duchowy swoich parafian, jak i o kwestie materialne dość rozległej parafii. Powszechnie znana była dobroczynność księdza, który wspierał ubogich, jego troska o podniesienie oświaty wśród mieszkańców Ćmielowa i okolicznych wiosek, a także dbałość o kościół, który za jego czasów został odrestaurowany i wyposażony w sprzęty. Ks. Kotkowski był wspaniałym kaznodzieją słynącym z głoszenia płomiennych kazań, dobrym gospodarzem, edukatorem i organizatorem szkolnictwa na terenie parafii. Odznaczał się dużym talentem organizacyjnym i rozległą wiedzą z wielu dziedzin nauki. Mnóstwo czasu spędzał wśród książek studiując historię, filozofię, ekonomię.

Te wszystkie przymioty sprawiły, że władze kościelne diecezjalne powierzały mu wiele odpowiedzialnych funkcji. I tak 15 grudnia 1845 r. ks. Kotkowski otrzymał nominację na dziekana dekanatu kunowskiego, a w 1856 r. został mianowany regensem (przełożonym, nadzorcą) Instytutu (Zakładu) Księży Zdrożnych (Demerytów) na Świętym Krzyżu, którym kierował do wybuchu powstania styczniowego. Wśród mnóstwa obowiązków ks. Kotkowski znajdował jeszcze czas na działalność publicystyczną. Był korespondentem wydawanego w Warszawie periodyku „Pamiętnik Religijno-Moralny: czasopismo ku zbudowaniu i pożytkowi tak duchownych jako i świeckich osób”.

Szczególnie piękną kartę ks. Kacper Kotkowski zapisał w okresie manifestacji patriotycznych i żałoby narodowej oraz w czasach powstania styczniowego. Był czołową postacią ruchu narodowego w całym regionie i jednym z symboli powstania styczniowego.

W okresie manifestacji patriotycznych wygłaszał gorące kazania pełne miłości do ojczyzny. Organizował manifestacje patriotyczne. Upamiętniał wydarzenia historyczne. Był inicjatorem stawiania krzyży o wymowie narodowej. Pełniąc funkcję nadzorcy zakładu poprawczego księży demerytów na Świętym Krzyżu był głównym organizatorem słynnych na całe Królestwo Polskie odpustów na Świętym Krzyż, które przeradzały się w manifestacje patriotyczne.

POrcelanowa tabliczka na ścianie kaplicy na cmentarzu w Cmielówie

Był inicjatorem i współorganizatorem zjazdu duchowieństwa diecezji sandomierskiej mającego miejsce 29 października 1862 r. na plebanii w Świętomarzy, na którym zapadła decyzja o podporządkowaniu się duchownych sandomierskich decyzjom Komitetu Centralnego Narodowego przygotowującego zryw narodowowyzwoleńczy.

W połowie stycznia 1863 r. na plebanii w Ćmielowie gościł uczestników narady sztabowej z udziałem dowódców powstania, wśród których był m.in. Mariana Langiewicz.

Gdy wybuchło powstanie styczniowe ks. Kacper Kotkowski został mianowany przez Tymczasowy Rząd Narodowy naczelnikiem cywilnym województwa sandomierskiego.

Pamiętnej nocy, z 22 na 23 stycznia 1863 r. opuścił probostwo ćmielowskie i przyłączył się do oddziału Langiewicza. Z Langiewiczem przeszedł cały szlak bojowy od Wąchocka aż do Małogoszcza, będąc mu wiernym doradcą i towarzyszem. Gdy jednak Langiewicz 11 marca 1863 r. ogłosił się dyktatorem powstania, a w kilka dni później opuścił kraj, zraził się do niego. Nie bez bólu stwierdził, że „że zamiast szczupaka złowił plugawe żabsko”.

Wkrótce po tym ks. Kotkowski wyjechał do Galicji, by zająć się dostawami broni dla powstańców. W Krakowie został aresztowany i uwięziony na kilka miesięcy. Po uwolnieniu jesienią 1863 r. powrócił do Królestwa. Dla niepoznaki zmienił całkowicie swój wygląd, nosił się po cywilnemu, zapuścił wąsy.

Los go nie oszczędzał. Uczestniczył w tragicznej bitwie opatowskiej 21 lutego 1864 r., rozgrywanej tak blisko domu. Na dzień przed nią w intencji zwycięstwa celebrował w rodzinnej wsi mszę świętą polową, w której oprócz powstańców brała udział miejscowa ludność. Modły na nic się zdały wobec siły przeciwnika. Powstańcy zostali rozgromieni. To już był koniec. Władysław Zapałowski wspominał: „W pierwszych chwilach manifestacji, całem sercem i duszą przyłączył się (ks. Kotkowski – przyp. red) do Komitetu Centralnego, później do Rządu Narodowego, którego w okolicy był wyłącznym, przedstawicielem. Dzielił dole i niedole tych wszystkich, którzy oddali się sprawie narodowej i ostatni z nich, widząc, że wszystko stracone wyjechał prawie jednocześnie z Bosakiem zagranicę…”.

Fragment aktu metrykalnego z raptularza
Źródło: Archiwum Kościoła Parafialnego w Ruszkowie

Po upadku powstania ks. Kotkowski musiał wyemigrować. Uciekając przed grożącym mu wyrokiem śmierci, nielegalnie przedostał się do Galicji, stąd wyjechał do Drezna, by w końcu trafić do Paryża. Tu pomagał w zorganizowaniu się na emigracji polskich kapłanów walczących w powstaniu styczniowym. Chcąc pozyskać środki finansowe na cele narodowe dał się wciągnąć w aferę kryminalną, polegającą na fałszowaniu rosyjskich papierów wartościowych. Sprawa okazała się prowokacją, za którą stali carscy agenci mający za zadanie kompromitować bohaterów powstania styczniowego.

Ks. Kotkowski został aresztowany i skazany na 3 lata więzienia. Karę odbył w paryskim więzieniu Mazas. Po wyjściu na wolność wyjechał do Belgii. Osiadł Antwerpii. Dzięki pomocy ks. Aleksandra Jełowickiego otrzymał skromnie płatne stanowisko wikariusza.

Na emigracji ks. Kotkowski tęsknił za krajem jak potępieniec. Ks. Jan Wiśniewski pisał, że „gdy ujrzał w porcie kloce drzewa, które tam spławiono z Polski, całował je niby cząstki kochanej Ojczyzny i płakał z rozrzewnienia”. Zmarł 28 kwietnia 1875 r. w szpitalu w Antwerpii, w wieku 61 lat. 

Dołącz do dyskusji

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this