Znajdź nas na

PO GODZINACH

Ostrowiec Świętokrzyski miał szczęście do wielkich postaci! W podróży po śladach budowniczych i architektów!

Ewa Pikulska, wnuczka Sabiny i Tadeusza Rekwirowiczów, profesor Andrzej Reński z Gdańska – syn Józefa Reńskiego, a także Ludwik Synoradzki – zięć Edmunda Reńskiego, byli gośćmi specjalnymi, zorganizowanej wczoraj (7 września) przez Centrum Krajoznawczo-Historyczne im. profesora Mieczysława Radwana w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa, sesji popularnonaukowej pt. „Ci, co Ostrowiec budowali – rzecz o architektach, budowniczych, urbanistach”…

fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

„Jeżeli jakiś naród zapomina o swoich bohaterach, albo próbuje ich pomniejszyć zamiast otoczyć czcią i wdzięcznością, to sam skazuje się na to, żeby być małym i trwożnym narodem i traci zmysł bronienia się przed wszystkim, co obce i wrogie” słowami norweskiej pisarki – Sigrid Undsed, wykłady o wybitnych postaciach, związanych z ziemią ostrowiecką rozpoczęła Monika Bryła-Mazurkiewicz, prezes Centrum Krajoznawczo-Historycznego imienia profesora Mieczysława Radwana.

Sesje popularnonaukowe i wykłady zadedykowane wielkim postaciom ziemi ostrowieckiej już na stałe wpisały się do kalendarza wydarzeń organizowanych przez Centrum.

fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

– Ostrowiec, Ziemia Ostrowiecka – miał szczęście do ludzi, do wyjątkowych ludzi, zdolnych, aktywnych, pracowitych, twórczych i odważnych. Z tego miasta, z tego regionu wyszło bardzo wielu, którzy weszli do kultury narodowej. Z tym miastem, z tym regionem związało swoje życie i zawodowe i rodzinne, mnóstwo wybitnych postaci. Ostrowiec miał szczęście do wielkich postaci, bardzo pięknie widać to właśnie na przykładzie architektów, budowniczych i urbanistów – mówiła Monika Bryła-Mazurkiewicz.

Do miasta przyjeżdżali znakomici architekci i budowniczowie, którzy realizowali swoje projekty w największych miastach Polski, twórcy sztandarowych projektów, którzy prowadzili zajęcia z architektury na renomowanych uczelniach. W Ostrowcu Świętokrzyskim realizowali swoje projekty, czasem w postaci pojedynczych obiektów, czasem całych przestrzeni. Wśród nich były osoby, które właśnie nasze miasto obrały na miejsce do życia i pracy, ale także i takie, które tylko „przejazdem” podjęły się realizacji zleceń.

– Wszyscy oni w różnym stopniu kształtowali wizerunek naszego miasta, projektując rozmaite budynki, zarówno użyteczności publicznej jak i prywatne, sakralne i świeckie, odpowiadali za układ przestrzenny miasta projektując osiedla czy parki. A efekty ich pracy możemy podziwiać do dziś. Stefan Szyller, Franciszek Szanior, Roman Feliński – to nazwiska, które figurują na kartach każdej encyklopedii, każdego albumu czy książki z dziedziny architektury. Ostrowiec ma w swej historii piękne postacie, i piękne tradycje. Dobrze by było, aby o nich pamiętał i do nich powrócił. Bo cytując ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego Prymasa Tysiąclecia „…Naród, który nie wierzy w wielkość, i nie chce ludzi wielkich, kończy się” – mówiła Monika Bryła-Mazurkiewicz.

Na program sesji złożyły się trzy wykłady monograficzne uzupełnione o prezentacje multimedialne poświęcone architektom, budowniczym i urbanistom, którzy działali w Ostrowcu. Wśród prelegentów znaleźli się: Agnieszka Barańska, która przybliżyła słuchaczom działalność architektoniczną Stefana Szyllera, Waldemar Brociek z wykładem na temat „Tadeusza Rekwirowicza – architekta i budowniczego”, a także Monika Bryła-Mazurkiewicz, która przybliżyła historię „Braci Józef i Edmunda Reńskich. Przygotowana została także prezentacja pt. „Ostrowieckie perły architektury i ich twórcy”, ukazująca najważniejsze obiekty architektoniczne, które wpisane są w pejzaż naszego miasta.

Dziś już niewiele osób wie kim był Stefan Szyller, architekt warszawski. A jego wpływ na aktualny wygląd miasta jest niepodważalny. Jest bowiem twórcą projektu przebudowy Kolegiaty św. Michała, jaką znamy dzisiaj, a także najprawdopodobniej twórcą projektu budynku Komendy Powiatowej Policji w Ostrowcu Świętokrzyskim, znanej także jako Bank Pfeffera.

– Stefan Szyller bardzo znany, jednak jak się okazuje nie do końca – w Ostrowcu Świętokrzyskim. Gdy opowiadałam znajomym, o kim będę mówić podczas wykładu, to uświadomili sobie, jaki wpływ miał na nasze miasto, dopiero, gdy przypomniałam co wybudował. Stefa Szyller zajmował się w większość budownictwem sakralnym. Kojarzony jest z dwoma projektami przebudowy kościoła Świętego Michała. Pierwszy z nich niezrealizowany z 1904 roku, drugi z 1924 roku już zrealizowany, ten , który możemy podziwiać aktualnie. Stefan Szyller, tutaj niestety muszę dodać słowo najprawdopodobniej, bo dokumentacja nie istnieje, nie zachowała się jest autorem projektu dzisiejszego gmachu Komendy Powiatowej Policji w Ostrowcu Świętokrzyskim. Piękny budynek, charakterystyczny dla architektury tworzonej przez Szyllera – tłumaczyła Agnieszka Barańska, historyk.

Prace Stefana Szyllera, jego życie i twórczość zostały częściowo opracowane m.in. przez Małgorzatę Omilanowską, która jest jego monografistką. Niestety większość jego prac, rysunków zaginęła w czasie wojny. Księgozbiór, wycinki prasowe, jego córki przekazały do m.in. Politechniki Warszawskiej i Muzeum Narodowego, gdzie spłonęły w czasie wojny. Zachowały dla siebie także prywatny zbiór, ale ten również – zaginął.

fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

– Zachowały się natomiast plany, które wykorzystałam w swojej prezentacji, jak plan przebudowy kościoła św. Michała, czy, o czym też niewiele osób wie plan przebudowy kościółka fabrycznego, który miał być zrealizowany na potrzeby Zakładów Ostrowieckich. My znamy kościółek z Sandomierskiej, w stylu zakopiańskim, stworzony przez Tadeusza Rekwirowicza, ale był też plan Szyllera, który znacznie różnił się od tego, który widzimy dzisiaj – mówiła Agnieszka Barańska.

Kaplica według projektu Stefana Szyllera miała być kaplicą murowaną, w stylu romańskim, stworzoną na zwartej bryle. To samo z pierwszym projektem kościoła św. Michała, który robił wrażenie swoim rozmachem i układem bazylikowym. Niestety, jak to w życiu bywa, o porzuceniu planu budowy, zadecydowały względy finansowe. Ciekawostką jest natomiast, że kilka lat temu w Bodzechowie powstał kościół pod wezwaniem Świętego Ojca Pio, w oparciu o niezrealizowane plany Stefana Szyllera. Pokazuje to, że jego zmysł architektoniczny jest aktualny do dziś.

– Dziś każdy z nas z prawie każdego punktu miasta widzi Kolegiatę św. Michała. Jest to obiekt charakterystyczny dla Ostrowca Św. Dlatego warto wiedzieć kto i kiedy go przebudował, bo przed 1924 rokiem wyglądał on zupełnie inaczej – tłumaczyła Agnieszka Barańska.

Nie byłoby także historii Ostrowca Świętokrzyskiego, gdyby nie Tadeusz Rekwirowcz. Ten człowiek renesansu, jak mówi o nim Waldemar Brociek, kustosz Izby Pamięci Cukrownictwa w ostrowieckich Częstocicach, a także historyk i regionalista, nie doczekał się niestety za swoje zasługi ulicy swojego imienia, placu, czy skweru. A zasługi dla miasta miał naprawdę olbrzymie.

fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

– Na temat Tadeusza Rekwirowicza wypowiedziałem się już wilokrotnie w różnych artykułach i wystąpieniach. Jestem też twórcą wystawy „Artyści związani z ostrowieckim oddziałem PTTK”. Była na niej mowa o m.in. Maryli Żakowskiej, Maksymilianie Brożku i Tadeuszu Rekwirowiczu. Pokazywałem kilkadziesiąt jego pięknych fotografii. W zbiorach Muzeum są korespondencje, które prowadził z kilkudziesięcioma osobami z różnych środowisk. To byli kolekcjonerz, naukowcy, ludzie kościoła, więc miałem podstawę, żeby zgłębić życie Tadeusza Rekwirowicza. W zasadzie można by zrobić jedną sesję całodzienną poświęconą jego osobie. To był człowiek wszechstronny. On, który wyrósł z takiego środowiska technicznego, był człowiekiem odrodzenia. Imał się wielu rzeczy, przede wszystkim był amatorem, w tym klasycznym tego słowa znaczeniu, czyli miłośnikiem piękna. To piękno było widać w jego życiu w rożnych rzeczach. Projektował exlibrisy, robił rysunki, projekty architektoniczne, interesował się fotografią. W wielu jego biogramach jest informacja, że był fotografem – amatorem. Nam kojarzy się to z czymś gorszym, ale jeżeli sięgniemy po jego prace, to można zobaczyć, że to są wspaniałe rzeczy, to jest świat, który odszedł, a takich fotografii już nikt nie robi. I to piękno utrwalone na szklanym negatywie, historia zatrzymana w ruchu. W każdej dziedzinie się rozwijał. Brał udział w życiu klubowym, sportowym, towarzyskim. Wtedy Klub Sportowy Zakładów Ostrowieckich to nie tylko był klub sportowy, ale i towarzyski. Działało koło teatralne, odbywały się przedstawienia teatralne. Sama sala klubowa była projektowana przez Tadeusza Rekwirowicza. Zresztą sam był muzykiem, grał na altówce. W zasadzie jakiej by nie dotknąć dyscypliny to Tadeusz Rekwirowicz był osobą fenomenalną – przypominał Waldemar Brociek, który podkreślił także, że jako członek komisji do spraw nazewnictwa, kilka razy występował z pomysłem, żeby uwiecznić to nazwisko poprze chociażby nadanie jego imienia którejś z ulic Ostrowca Świętokrzyskiego. Niestety bez rezultatu.

Tadeusz Rekwirowicz jest projektantem wielu budynków i miejsc pamięci w Ostrowcu Świętokrzyskim. Jak chociażby projekt przebudowy siedziby dzisiejszego Miejskiego Centrum Kultury, tak charakterystycznego dla architektury dolnej części miasta – drewnianego kościółka przy ulicy Sandomierskiej, czy miejsc pamięci zamordowanych Polaków przy ulicy Kolejowej, Okólnej, Sandomierskiej. To także projektant pamiątkowej tablicy, znajdującej się przy hali widowiskowo-sportowej przy ulicy Świętokrzyskiej, upamiętniającej pomordowanych sportowców.

fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

– To był człowiek rzeczywiście wielu zainteresowań i zwłaszcza myślę, że odczuwało się to od strony rodzinnej. Pamiętam, gdy mama wspominała, jak bardzo lubiła, gdy w domu rozbrzmiewała muzyka kwartetów. Zbierali się goście, a ona niestety jako dziecko musiała iść spać, nad czym bardzo ubolewała, ale zawsze słyszała muzykę. Dziadek bardzo chętnie udzielał się w różnego rodzaju projektach, z punktu widzenia jej, jako dziecka. Jako osoba nieco już starsza, grała na fortepianie, więc czasami razem muzykowali. Dziadek był kolekcjonerem i porcelany pięknej, i pięknych książek, które sam oprawiał. Zbierał bardzo dużo dzieł sztuki ludowej. Często zdarzało się tak, że kupował obrazy od ludzi, którzy byli w bardzo trudnej sytuacji finansowej, zwłaszcza w czasie okupacji. On jednak miał pracę i moja babcia, która była szefową sekretariatu też w jakiś sposób była „ustawiona” w tamtych czasach. Artystom, ludziom, którzy zajmowali się sztuką i kulturą dziadek starał się pomagać. Połamał się strasznie, kiedy uciekał w pierwszym momencie inwazji niemieckiej, gdy na rowerze przeładowanym książkami, zjeżdżając z górki, zepsuły mu się hamulce. Babcia tylko miała kłopot. Znam go z opowieści. Domem zajmowała się i trzymała rodzinę jego żona, a on dzięki temu mógł robić, to, co lubił – wspominała swojego dziadka Ewa Pikulska, wnuczka Sabiny i Tadeusza Rekwirowiczów. Jak się okazuje wszechstronne zainteresowania, będącego człowiekiem renesansu dziadka „rozlały” się na całą rodzinę i kolejne pokolenia.

fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

– Jego syn został urbanistą-architektem, moja mama zaczynała Akademię Muzyczną i Plastyczną równolegle, ostatecznie skończyła – plastyczną. Ja poszłam w muzyczne sprawy. Takie zainteresowania ładnymi rzeczami, gdy się je wszystkie widziało u babci, miały wpływ na nasze losy i przyszłość. Ukształtowały nas. Dziadek projektował meble, w Muzeum jest piękne biureczko, które zaprojektował i orzechowy duży kredens. To były takie rzeczy, które zawsze w tej rodzinie były. To na pewno rzutuje na kolejne pokolenia i inaczej się patrzy na to wszystko – podsumowała Ewa Pikulska.

Nie byłoby także Ostrowca Świętokrzyskiego, w takim kształcie, w jakim znamy go dzisiaj, gdyby nie bracia Reńscy – Józef i Edmund, których historię przypomniała Monika Bryła-Mazurkiewicz.

– Niewiele rzeczy kształtuje człowieka tak, jak jego rodzina. Otaczający nas najbliżsi wywierają ogromny wpływ na nasz sposób postrzegania świata. Dają konieczne wsparcie w codziennych zmaganiach z rzeczywistością. Decydują o naszej pozycji społecznej i przyszłości. Przynależność rodzinna była i jest niezwykle ważnym elementem historii świata, a na pewno małych ojczyzn takich jak Ostrowiec – mówiła Monika Bryła-Mazurkiewicz.

Reńscy pojawili się w Ostrowcu w ostatniej ćwierci XIX w. Założycielem ostrowieckiej linii rodziny był Teofil Stanisław Reński, a właściwie Teofil Stanisław Ryński, ur. 1865 r. w Osieku, syn Szymona i Bronisławy z Braziewiczów, pochodzenia mieszczańskiego. Zawodowo związał się on z Zakładami Ostrowieckimi.

Józef Jan Reński urodził się 8 lutego 1901 r. w Karolinowie. Uczył się w przyfabrycznej szkole początkowej w Klimkiewiczowie. Edukację na poziomie średnim kontynuował w ostrowieckim gimnazjum męskim. W 1920 r. złożył egzamin maturalny. Był w gronie pierwszych siedmiu absolwentów szkoły. Po maturze odbył kilkumiesięczną służbę wojskową. W 1921 r. rozpoczął studia na wydziale architektury Politechniki Warszawskiej, które ostatecznie ukończył, z wyróżnieniem, w 1928 r. otrzymując tytuł magistra inżyniera architektury. Pracę dyplomową napisał na temat rodzinnego Ostrowca. Nosiła ona tytuł „Plan rozbudowy miasta Ostrowca nad Kamienną” .

fot. Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

– Dzisiejszy Ostrowiec wygląda w dużej mierze tak, jak widział go Józef Reński. Dalekowzroczność, wizjonerstwo i wielkie przywiązanie do rodzinnego miasta niewątpliwie miało na to wpływ. Wiele lat po jego śmierci odcinek wymyślonej przez niego drogi (obwodnicy Ostrowca) otrzymał jego imię – przypomniała prezes Centrum.

Józef Reński zmarł 31 sierpnia 1966 r. w wieku 65 lat. Spoczął na cmentarzu przy ul. Denkowskiej w grobie rodzinnym. Na kilka miesięcy przed jego śmiercią, w grudniu 1965 r. Miejska Rada Narodowa zatwierdziła ostatecznie plan ogólnego zagospodarowania przestrzennego miasta Ostrowca Świętokrzyskiego, nad którym Reński wraz ze współpracownikami pracował przez ostatnie lata życia.

Identycznie jak brat Edmund Reński, edukację na poziomie średnim, rozpoczął w gimnazjum męskim im. Joachima Chreptowicza. W czasie nauki w tej szkole działał w harcerstwie, prowadził drużynę w stopniu podharcmistrza. Po szóstej klasie, przeniósł się do Warszawy, gdzie kontynuował naukę w III Gimnazjum Męskim Zarządu Miejskiego. Po maturze w 1931 r. podjął studia na Politechnice Warszawskiej, na Wydziale Geodezyjnym. Reński został także przewodniczącym komitetu Organizacji „Wolność” w Ostrowcu.

– Wiosną 1941 r. władze organizacji powierzyły mu ukrycie małżeństwa aktorów Dobiesława Damięckiego i Ireny Górskiej, która była w ciąży. 7 marcu 1941 r. został zastrzelony dyrektor Teatru Miasta Warszawy przedwojenny aktor – Igo Sym – kolaborant, symbol kolaboracji z Niemcami. Igo Sym, a właściwie Karol Julian Sym, jeszcze przed II wojną światową był agentem wywiadu niemieckiego. W czasie okupacji został konfidentem Gestapo. Na początku wojny pomógł zorganizować zasadzkę, w której aresztowano ukrywającą się Hankę Ordonównę, jego przedwojenną koleżankę z teatru i ekranową partnerkę. Za współpracę z okupantem Wojskowy Sąd Specjalny Związku Walki Zbrojnej wydał na Syma wyrok śmierci, który został wykonany. W odwecie za jego śmierć Niemcy aresztowali w Warszawie w przeciągu 2 dni 118 osób, z których 21 rozstrzelali w Palmirach. Wśród osób podejrzanych o zabójstwo Igo Syma znalazł się m.in. Dobiesław Damięcki i jego żona Irena Górska, która wówczas była w piątym miesiącu ciąży. 13 marca 1941 r. ukazały się niemieckie listy gończe z fotografiami pary aktorów. Damięccy musieli się ukrywać. Początkowo schronienie znaleźli m.in. w mieszkaniu należącym do Wacława Zagórskiego i jego żony, Barbary Reńskiej. Ze względu na znane powszechnie twarze jedynym warunkiem przeżycia przez dłuższy okres czasu był, przy zmianie wyglądu i załatwieniu dokumentów na inne nazwiska, wyjazd z Warszawy. Brat Barbary Reńskiej, Edmund przy pomocy członków organizacji „Wolność” zorganizował wyjazd Damięckich z Warszawy w okolice Ostrowca Św. Pod przybranymi nazwiskami Józefa i Małgorzaty Bojanowskich, nauczycieli wysiedlonych z Poznańskiego, przebywali oni tu do końca okupacji, najpierw w Olszówce, potem Podszkodziu, a od lata 1944 r. w letnim drewnianym domku Tadeusza Rekwirowicza, szwagra Edmunda Reńskiego, w podostrowieckiej osadzie Dudy. W Podszkodziu i Ostrowcu przyszli na świat ich synowie: Damian i Maciej – dramatyczną, lecz zakończoną happy endem historię przypomniała Monika Bryła-Mazurkiewicz.

Jako człowieka wielkiej moralności Edmunda Reńskiego, zapamiętał Ludwik Synoradzki, jego zięć.

– Edmund Reński, wspaniały człowiek, bardzo rzetelny i uczciwy. Niestety poznałem go w momencie, gdy był już ciężko chory. Zmarł w wieku 80 lat, a ostatnie siedem lat walczył z chorobą. Było powiedziane, że jak siedem lat przeżyje to będzie zdrów. I właśnie podczas tego ostatniego siódmego roku – zmarł. Stworzył wraz z żoną Jadwigą wspaniały dom. Taki pełen ciepła i niezwykłej prawości i rzetelności. Obydwoje ich dzieci, w tym także moja żona Anna, w której mam ogromne poparcie i jej brat Andrzej Reński, to są piękne postacie – mówił Ludwik Synoradzki.

Przyznał także, że w Ostrowcu Świętokrzyskim jest dopiero trzeci raz, jednak po sesji popularnonaukowej, przygotowanej przez Centrum, będzie odwiedzał go częściej. Podkreśla, że jest pod wrażeniem pracy jaką wykonali wykładowcy, zaproszeni do udziału w wydarzeniu przez Monikę Bryłę-Mazurkiewicz, dzięki ich „mrówczej pracy” udało się wyprostować wiele niewiadomych, czy poprawić powielane przez autorów książek, czy publikacji – błędy.

– Pamiętam, tak jak przez mgłę ten drewniany kościółek, to jest taka perełka i ukochany kościółek mojej żony. I to najbardziej zapamiętałem. Poza tym znamy Gabriela Rekwirowicza, który teraz ma 95 lat i trochę mi opowiadał. Gabriel, Ewa Pikulska i moja żona – Anula to jest rodzeństwo cioteczne. Gabriel opowiadał jak mieszkali po wysiedleniu przez Niemców z domów fabrycznych w jakiejś posiadłości. I teraz Ewa chce mi to miejsce pokazać. Zaraz po wykładzie jedziemy na cmentarz, a potem odwiedzić kilka miejsc, związanych z naszą rodziną, z rodziną żony. To miłe, że są jeszcze ludzie, którzy pamiętają i chcą pamiętać o budowniczych Ostrowca Świętokrzyskiego. Chciałbym podziękować serdecznie wszystkim dzisiejszym wykładowcom, a także pani Monice, dzięki której mogliśmy usłyszeć historię naszych najbliższych – podsumował Ludwik Synoradzki.

Galeria foto: Marzena Gołębiowska/naOSTRO.info

NaOSTRO Architekci Ostrowca-1
NaOSTRO Architekci Ostrowca-1

NaOSTRO Architekci Ostrowca-20
NaOSTRO Architekci Ostrowca-20

NaOSTRO Architekci Ostrowca-19
NaOSTRO Architekci Ostrowca-19

NaOSTRO Architekci Ostrowca-18
NaOSTRO Architekci Ostrowca-18

NaOSTRO Architekci Ostrowca-17
NaOSTRO Architekci Ostrowca-17

NaOSTRO Architekci Ostrowca-16
NaOSTRO Architekci Ostrowca-16

NaOSTRO Architekci Ostrowca-15
NaOSTRO Architekci Ostrowca-15

NaOSTRO Architekci Ostrowca-14
NaOSTRO Architekci Ostrowca-14

NaOSTRO Architekci Ostrowca-12
NaOSTRO Architekci Ostrowca-12

NaOSTRO Architekci Ostrowca-10
NaOSTRO Architekci Ostrowca-10

NaOSTRO Architekci Ostrowca-9
NaOSTRO Architekci Ostrowca-9

NaOSTRO Architekci Ostrowca-8
NaOSTRO Architekci Ostrowca-8

NaOSTRO Architekci Ostrowca-7
NaOSTRO Architekci Ostrowca-7

NaOSTRO Architekci Ostrowca-6
NaOSTRO Architekci Ostrowca-6

NaOSTRO Architekci Ostrowca-5
NaOSTRO Architekci Ostrowca-5

NaOSTRO Architekci Ostrowca-4
NaOSTRO Architekci Ostrowca-4

NaOSTRO Architekci Ostrowca-3
NaOSTRO Architekci Ostrowca-3

NaOSTRO Architekci Ostrowca-2
NaOSTRO Architekci Ostrowca-2

NaOSTRO Architekci Ostrowca-1-2
NaOSTRO Architekci Ostrowca-1-2

Dołącz do dyskusji

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this