Znajdź nas na

PO GODZINACH

Ostrowiec to miasto absurdów!

Agata Domagała, to ostrowczanka, która dała się nam poznać w ubiegłym roku, dzięki swojej książce pt. „Niejawni”. Publikacja cieszyła się dużym zainteresowaniem nie tylko wśród młodych czytelników. Postanowiliśmy sprawdzić, czy sukces nie „uderzył jej do głowy”, jak zmieniło się jej życie po „Niejawnych” i jakie ma plany na przyszłość.

Agata Domagała z jej pierwszą publikacją – „Niejawni” Fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Redakcja naOSTRO.info: – Od premiery Twojej książki minęło już kilka miesięcy. Czy jej wydanie zmieniło coś w Twoim życiu?

Agata Domagała: Tak naprawdę to niewiele, jeżeli chodzi o życie codzienne. Nadal normalnie pracuję, a pisanie wciąż muszę traktować jako hobby, z którego na ten moment nie mogę żyć. Ale z drugiej strony, kiedy mam zły humor, mogę czytać wiadomości od czytelników, którzy czekają na kontynuację „Niejawnych”. Nic tak nie pokrzepia, jak kilka miłych słów na temat mojej twórczości.


R: Czy to, że napisałaś książkę otworzyło Ci drzwi do „kariery literackiej”?

A.D. – Niestety, to tak nie działa. Muszę jeszcze wiele napisać, aby stać się „kimś” w świecie literackim. To długa droga. Ale dzięki temu, że wydałam książkę, wydawnictwa wydają się być przychylniejsze. W końcu nie dostają „kota w worku” – wiedzą, jak została odebrana moja historia.

R: – Co skłoniło Cię do napisania książki? Czym lub kim się inspirowałaś?


A.D. – Zawsze lubiłam pisać. Miałam masę tekstów na papierze, potem w plikach na komputerze. Pisałam krótkie i dłuższe historie. W końcu mój luby wpadł na świetny pomysł (podziemny Ostrowiec), który postanowiłam wykorzystać. Chodziłam od urzędu do urzędu i szukałam informacji, oglądałam schrony. I w końcu się udało. Ale odbiegłam od pytania – raczej się nie inspirowałam. Pisanie jest dla mnie po prostu nieodłącznym elementem życia

R: – Skąd pomysł na tytuł?
A.D. – Wyraz „Niejawni” pochodzi od frazy „archiwum niejawne”, do którego trafiłam na początku moich poszukiwań. Ale ja nie potrafię wymyślać tytułów, mam od tego człowieka.


R: – Czy zainteresowało się już Tobą jakieś wydawnictwo?

A.D. – Tak. Na ten moment podjęłam współpracę z wydawnictwem Abyssos. A co będzie dalej, to się okaże…

R: – Czy masz jakiegoś „idola”, wzór literacki, który Cię inspiruje? Kto to taki i dlaczego?


A.D. – Jest taka osoba, mianowicie Stephen King. To człowiek, który potrafi stworzyć powieść na podstawie jednej krótkiej myśli. W wielu jego książkach nie ma „akcji”, fabuła toczy się powoli, swoim rytmem, a mimo to uwielbiam je czytać. Dzięki jego książkom zrozumiałam, że nie jest ważne to, o czym się pisze, tylko jak się pisze. Każda historia może być ciekawa, jeżeli uda się ją ubrać w odpowiednie słowa.

R: – Kiedy znalazłaś czas na napisanie swojej książki? Masz małą córeczkę, a jak każdy rodzic wie, dzieci potrafią nas zaabsorbować swoją aktywnością:)


A.D: – Moje dziecko na szczęście potrafi się zająć samym sobą. Zazwyczaj. W zasadzie największą część książki napisałam w czasie, kiedy nie pracowałam, a więc to praca zabiera tak naprawdę najwięcej cennego czasu.

R: – Czego się najbardziej boisz?


A.D.: – Czasem się nad tym zastanawiam, ale nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy. Wychodzę z założenia, że będzie, co ma być. Na pewne rzeczy po prostu nie mamy wpływu, więc po co się nimi przejmować?



R: – Gdy byłaś małą dziewczynką, chciałaś być… i dlaczego?

A.D.: – Chciałam być weterynarzem, bo, jak wiele małych dziewczynek, kochałam zwierzęta. Swoją drogą jestem całkiem niedaleko tego dziecięcego marzenia – w tamtym roku dorobiłam się dyplomu technika weterynarii.

R: – Czy pracujesz już nad kontynuacją „Niejawnych”? A może masz już pomysł na coś zupełnie innego?
A.D. – Mam już kilka pomysłów, ale póki co chciałabym w pierwszej kolejności wydać „Niejawnych”. Zaczęłam również pisać opowiadania.


R: – W jaki sposób się relaksujesz. Oczywiście poza pisaniem książek?

A.D. – Gram w gry komputerowe, słucham muzyki, tulę się do mojego królika albo kota… pisania miałam nie wymieniać.

R: – Studiujesz behawiorystykę zwierząt na Uniwersytecie Przyrodniczy w Lublinie. Skąd pomysł na wybór takiego kierunku studiów?


A.D.: – Ciekawość zwyciężyła. Przed studiami myślałam, że będzie to dobry dodatek do wykształcenia technicznego, o którym wspominałam wcześniej. Teraz już wiem, że to branża, w której ciężko się przebić i traktuję te studia raczej jako ciekawostkę. No i oczywiście jako ogromną bazę wiedzy (biblioteka uniwersytecka skrywa w sobie naprawdę wiele dobroci).


R.: – Gdzie można kupić Twoją książkę?

A.D.: – Póki co nadal można ją kupić wyłącznie u mnie. Nowe wydanie, nad którym pracuję z wydawnictwem, będzie dostępne w kilku księgarniach internetowych. Być może „Niejawnych” będzie też można kupić stacjonarnie, w sklepie „Święty Spokój”, który mieści się w Lublinie.


R.: – Jakimi zasadami kierujesz się w życiu? Co jest dla Ciebie najważniejsze?

A.D.: – Zawsze na pierwszym miejscu jest rodzina. To pod nią musi być dostosowane moje życie.


R.: – Od jakiegoś czasu mieszkasz w Lublinie. Dostrzegasz różnicę pomiędzy warunkami do życia młodych ludzi w Lublinie i Ostrowcu Świętokrzyskim?

A.D.: – Słyszę każdego dnia, że Lublin to miasto, które umiera. Odpowiadam wtedy, że chyba nigdy nie byliście w Ostrowcu Świętokrzyskim. Generalnie powiem to tak – w moim rodzinnym mieście nie mogłam znaleźć pracy przez bardzo długi okres czasu. W Lublinie zmieniam ją dowolnie, w zależności od moich aktualnych potrzeb. Nie mam problemów, aby znaleźć nowego pracodawcę. To jest chyba najważniejsza różnica. W Lublinie jest masa wydarzeń kulturalnych, nie ma problemu z zapisaniem dziecka do przedszkola, można tutaj rozwijać różnorodne pasje i zainteresowania. Wszystko jest na miejscu, jest mnóstwo terenów zielonych, zabytkowych kamienic. To miasto ma niesamowity klimat i naprawdę dobrze mi się tu żyje. Natomiast są również minusy. Jednym z nich są kierowcy, ich kultura pozostawia dużo do życzenia. I z tego, co zdążyłam zauważyć, w Lublinie jest więcej sklepów sieciowych. Myślę, że ciężko jest się tutaj przebić z własnym biznesem, chociaż nie wiem, czy nie mieszkam tu zbyt krótko, aby móc to obiektywnie ocenić. Ostrowiec Świętokrzyski jest smutny, nie daje nam żadnego wyboru. Mieszkania na wynajem są piekielnie drogie i nieadekwatne do warunków życia. Nie wiem, jak miasto wygląda teraz, ale kiedy wyjeżdżałam, było to miejsce absurdów. Na szczęście nie przywiązuję się do miejsc. Przykro mi tylko, że ostrowczanie wybrali tego samego prezydenta, który nie poprawił komfortu ich życia, a jedynie zasadził kwiatki w brzydkich doniczkach.

R: – Czy w przyszłości chcesz wrócić do Ostrowca Św.?

A.D.: – Nie chcę wracać do Ostrowca Świętokrzyskiego. Większe miasto daje więcej możliwości nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla mojego dziecka. Docelowo pragnę odciąć się od ludzkości i zamieszkać w drewnianym domku w środku lasu, ale póki co stawiam na Lublin. Zobaczymy, jak dalej potoczą się moje losy

R: – Dziękujemy za rozmowę.

A.D. – Dziękuję.

Dołącz do dyskusji

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this