Choć jak przyznaje Paweł Samsonowski w jego rodzinie nigdy nie było tradycji rzeźbiarskich, sam zainteresował się tą dziedziną sztuki plastycznej.
– Rodzina jest na pewno muzykalna. Moja przygoda z rzeźbiarstwem zaczęła się od łódki, którą zrobiłem dla mojego syna Patryka z kawałka kory. Z drewna brzozowego wystrugałem dłoń, która dziś, służy mojej żonie Basi, jako stojak na biżuterię. Wykonałem też kilka pierścionków z miedzi i bransoletkę z mosiądzu, ale nie wykonywałem ich na masową skalę, bo brakuje mi do tego odpowiednich narzędzi. Tak właściwie to wszystko zaczęło się od drewna, które mnie zafascynowało – wspomina Paweł Samsonowski.
Jednym z pierwszych jego „obrazów w drewnie” jest ten poświęcony Maryi, wykonany w drewnie topolowym, który wisi dziś na ścianie jednego z pokojów w domu państwa Samsonowskich.

fot. Łukasz Grudnewski/naOSTRO.info
– Obok wisi kolejna z moich rzeźb, Pan Jezus na krzyżu, z którą też wiąże się pewna historia. Jeździłem kiedyś do Łodzi, potrzebny był mi atest. Jedna z pań stwierdziła, że Jezus ma niezbyt wyważone proporcje, chodziło jej o zbyt długie dłonie. Tłumaczyłem jej, że gdy zawiesi się go wysoko, wszystko się skróci. Powiedziała mi że jak skończę akademię sztuk pięknych, to wtedy będziemy dyskutować. I na tym się skończyło. Można powiedzieć, że masowo wykonywałem maleńkie kurczaki na Wielkanoc, które świetnie się sprzedawały. Robiłem też Mikołaje z drewna, aby zarobić – musiałem ich wykonać codziennie pięć. Zrobiłem też kila sówek, które siedzą na książce – wszystko wykonane w drewnie – mówi Paweł Samsonowski.

Tłumaczy, że rzeźb nie przelicza nigdy na czas, ani na ilość.
– Tu na ścianie wisi też golgota. To takie moje autorskie spojrzenie na tę scenę. Rama symbolizuje okno, tak jakbyśmy przez okno patrzyli na krzyż. Wykonałem też wizerunek Jezusa, który umieściłem na dwóch skrzyżowanych kościach. Była też rzeźba wykonana dla księdza Czesława Wali, twórcy Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Kałkowie-Godowie, którą z kolei podarował nuncjuszowi apostolskiemu – mówi Paweł Samsonowski.
Rzeźbił też Chrystusa Frasobliwego. Za modela posłużył mu… sąsiad.

Źródło: FB Kamieniarstwo Artystyczne
– Codziennie do nas przychodził, owijał się ręcznikiem i przybierał pozę Chrystusa frasobliwego. Inaczej nie byłbym w stanie uchwycić proporcji. Kułem też portrety nagrobne. Ile razy się zdarzyło, że ktoś przyjechał, przyniósł trzy lub cztery fotografie i poprosił, aby wykuć też garnitur, dołożyć krawat, bo rodzina nie miała takiego zdjęcia zmarłego. Tu nie ma pomyłki do użycia mam tylko kropkę i cień. Tu liczy się gęstość uderzenia. Rzeźbiłem też napisy. Na cmentarzu komunalnym przy ulicy Długiej, w pobliżu „pierwszej bramy”, na jednym z pomników wykonywałem też anioła z sercem. Drugi taki anioł pojechał poza Ostrowiec Św. – mówi Paweł Samsonowski.
Spod jego dłuta wyszedł też lew, który swoją formą przypomina słynne bałtowskie lwy.
– Moje okna gotyckie pojechały na Manhattan. Jako podwykonawca wykonywałem wtedy ich obramowania. Mogłem lecieć wtedy do Stanów Zjednoczonych, ale nie skorzystałem. Pracowałem przy renowacjach w Niemczech: Pałacu Stauffenberga w Dreźnie i Ratusza w Lipsku. Robiłem też płytę nagrobną na prywatny grób do Stanów Zjednoczonych. Na płaskorzeźbie była Święta Rodzina. Wykonywałem kamieniarkę na zamku w Warszawie, pracowałem przy kościele w Łagowie – mówi Paweł Samsonowski.

Na swoim koncie ma także wiele renowacji figurek przydrożnych, które znajdują się na terenie gminy Waśniów. Za każdym razem robi wszystko, aby zachować ich naturalne piękno.
– Kamień jest niesamowity, skrywa w sobie wiele tajemnic. Piękne są też intencje zapisywane na cokołach figur. Widać po nich jak zmieniał się nasz język, niektóre pisane są z błędami. Nigdy tego nie poprawiam. Na tym polega ich urok. Wykonuję też renowacje zachowawcze. Zostawiam ślady po kulach, które często widać właśnie w przydrożnych figurach. Są i takie rzeźby, które pod wpływem czasu i złej konserwacji straciły swoje pierwotne rysy. Na szczęście udaje się je odtworzyć, zaimpregnować, aby służyły na kolejne lata. Takie renowacje, to też okazja do poznania miejscowych legend i opowieści. Nasłuchałem się mnóstwo takich historii, z których zawsze staram się wyciągnąć jakąś średnią. To takie poznawanie lokalnych dziejów, które zapisane są często w przydrożnych rzeźbach, czy kapliczkach – mówi Paweł Samsonowski.

Źródło: Kamieniarstwo Artystyczne
Dodaje, że aktualnie skupia się głównie na renowacjach i liternictwie, a jego prace śledzić można poprzez profil społecznościowy TUTAJ
