Znajdź nas na

FAKTY

„Po mieście wieść lotem ptaka obleciała, że będą wieszać 29 zakładników aresztowanych przed dwoma tygodniami…”

Wyrok śmierci przez powieszenie, po polsku odczytał Erwin Raczyński. Kolejność wieszania skazanych była zgodna z porządkiem alfabetycznym. Do wieszania Niemcy zaangażowali Żydów z miejscowego getta. Po ogłoszeniu wyroku skazani zachowywali się spokojnie i z godnością – 30 września 1942 roku na ostrowieckim Rynku Niemcy dokonali zbiorowej egzekucji na 29 aresztantach, mieszkańcach powiatu ostrowieckiego. Byli wśród nich kupcy, naczelnicy instytucji miejskich, urzędnicy, nauczyciele, właściciel browaru, pracownicy ubezpieczalni społecznej. O tych tragicznych wydarzeniach sprzed 80 lat przypomina dziś symboliczny pomnik, pętla wyrywająca się spod kostki brukowej, autorstwa Beaty Karaś.

Symboliczne mogiły pomordowanych na cmentarzu przy ulicy Denkowskiej w Ostrowcu Św. fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

– Rano, 29 września szedłem do sklepu jak zwykle przez Rynek. Zauważyłem kilku Żydów stawiających szubienicę na Rynku Ostrowieckim. Po mieście wieść lotem ptaka obleciała, że będą wieszać 29 zakładników aresztowanych przed dwoma tygodniami, między nimi miałem paru kolegów–  wspominał Wawrzyniec  Łodygowski, który w okresie wojny prowadził sklepik przy Alei 3 Maja w Ostrowcu Świętokrzyskim. Jego wspomnienia światło dzienne ujrzały dzięki Waldemarowi Broćkowi, ostrowieckiemu historykowi, który opublikował je w książce – „Dzienniki z okupacji niemieckiej”. 

Szubienica posiadała sześć przęseł, co „pozwalało” na powieszenie 5 skazanych zakładników na jednym przęśle. 

– O godzinie 3.00 po południu powieszono na rynku w Ostrowcu z wyroku Sądu Specjalnego w Radomiu 29 Polaków – zakładników za zburzony most i spalenie stert zboża w Bodzechowie. Między innymi był: kuzyn Grad Antoni oraz posiadacz browaru Stanisław Saski, właściciel składu aptecznego Smoliński (Leon Smoleński) i inni. O godzinie 6.00 po południu spuszczono ich z szubienicy i zakopano bez ubioru i obuwia w dole obok cmentarza w Ostrowcu. Wieszało podobno 7 Żydów wyznaczonych przez Niemców. W czasie wieszania była wielka moc żandarmów, żołnierzy, Ukraińców i policji polskiej – tak 30 września 1942 roku wspominał z kolei Marian Kacała w latach 1939-1941 robotnik sezonowy w Cukrowni  „Częstocice”, a następnie pracownik gminy Częstocice. Jego zapiski również znalazły się w „Dzienniku z okupacji niemieckiej” autorstwa Waldemara Broćka. 

Pomnik pomordowanych znalazł się w miejscu, gdzie 78 lat temu stała szubienica
fot. Łukasz Grudniewski/aOSTRO.ifo

Trzech pierwszych skazańców wieszano bez użycia stołka. Żyd zakładał pętle na szyję stojącemu na ziemi, następnie wieszanego podciągano powrozem ku górze. Obwiązywano więc dodatkowym sznurem nogi skazańca i podciągano tak, aby nie dotykały ziemi. Wówczas dwóch oprawców w maskach uczepiało się na skazańcu i ciągnęło ofiarę w dół. 

– Mordowani w sposób bestialski skazańcy ponosili okrutne męczarnie. Na polecenie jednego z gestapowców przyniesiono stołek i dalszy ciąg egzekucji przebiegał w sposób następujący: pętle na szyję skazańca zakładał zamaskowany oprawca, a stołek spod nóg wytrącał gestapowiec. Kiedy jeden ze skazańców był wieszany, w momencie usunięcia stołka spod nóg, zerwał się powróz krępujący ręce, wówczas uchwycił się konstrukcji szubienicy, zaczął się po niej wspinać, a gdy pętla zaciskająca szyję poluzowała się, usiłował zdjąć ją z szyi, wówczas jeden z gestapowców strzałami z pistoletu pozbawił go życia. Zastrzelony osunął się ze słupa i zawisł na sznurze. Dziś nie wiadomo do końca, którego ze skazanych dotyczyło to wydarzenie. Wymieniane są nazwiska: Stanisław Łosiński, Józef Gierdalski albo Antoni Grad. W takiej sytuacji zastosowano by zazwyczaj prawo łaski, niestety nie w przypadku skazańca z Ostrowca Św. – przypomina  Monika Bryła-Mazurkiewicz, prezes Centrum Krajoznawczo-Historycznego imienia profesora Mieczysława Radwana w Ostrowcu Św.

Symboliczne mogiły pomordowanych na cmentarzu przy ulicy Denkowskiej w Ostrowcu Św.
fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Najmłodszą ofiarą egzekucji był Tadeusz Gryglewicz – pracownik centrali telefonicznej Zakładów Ostrowieckich, najstarszą – Jan Dzienniak.

Po egzekucji nie oddano rodzinom ciał pomordowanych: Leona Braziulewicza – pracownika Zakładów Ostrowieckich, nauczyciela Jerzego  Cywińskiego, Józefa Dudy – lekarza miejskiego, kupca Jana Dzienniaka, Kazimierza Gałki – robotnika Zakładów Ostrowieckich, kupca Józefa Gierdalskiego, kupca Antoniego Grada, Jana Gronwalda – szefa administracji Zakładów Ostrowieckich, Tadeusza Gryglewicza – pracownika centrali telefonicznej Zakładów Ostrowieckich, kupca Stefana Kosmacińskiego, Teodora Kosmacińskiego – urzędnika Zakładów Ostrowieckich, Stanisława Liburskiego – nauczyciel, Stafana Łosińskiego – pracownika Urzędu Skarbowego, Zbigniewa Madejskiego – nauczyciela, kupca Stanisława Martina, Stanisława  Matyasa – naczelnika wydziału finansowego Zarządu Miasta, Władysława Opały – kupca, Michała Pakuły – urzędnika Zakładów Ostrowieckich, Feliksa Pieterka –  urzędnika wydziału opieki społecznej Zarządu Miejskiego, Jana Plaskoty – kierownika działu ekspedycji Urzędu Pocztowego, Zygmunta Salmonowicza – inżynier Zakładów Ostrowieckich, Stanisława Saskiego – właściciela browaru, Leona Smoleńskiego – właściciela drogerii, Franciszka Spätha – naczelnika Urzędu Skarbowego, Bronisława Szymczyka – pracownika Urzędu Skarbowego,  Józefa Szymczyka – kierownika wydziału opieki społecznej Zarządu Miejskiego, Józefa Trepczyńskiego – kierownika wydziału opieki społecznej Zarządu Miejskiego,  Henryka Widmańskiego – (zmarł w areszcie) i  Witolda Wróblewskiego –  pracownika Ubezpieczalni Społecznej.

fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Na prośbę pracowników Zarządu Miasta, Niemcy zgodzili się ich pochować. Zdjęte z szubienicy ciała położono na platformie konnej z browaru Saskiego i przewieziono je na cmentarz przy ul. Denkowskiej, na teren wyrobiska piasku. Tu, pod nadzorem gestapo, bez pogrzebu i trumien, zostały złożone we wspólnej mogile. W maju 1944 r. specjalna ekipa niemiecka przystąpiła do usuwania śladów zbrodni. Rozkopała grób i żrącą substancją polała szczątki pomordowanych.

Monika Bryła-Mazurkiewicz przypomina, że wśród powieszonych większość stanowili ostrowczanie, jednak były wśród  nich także osoby spoza Ostrowca Św. jak Stanisław Liburski – nauczyciel szkoły w Czajęcicach, Zbigniew Madejski – nauczyciel szkoły w Bukowiu.  Większość  aresztowanych osób była związana z konspiracją. Nie wszystkie osoby, które stracono na Rynku były aresztowane w tym samym czasie. Stanisław Liburski i Zbigniew Madejski, którzy byli nauczycielami,  zostali aresztowani jako oficerowie rezerwy jeszcze w czerwcu 1942 roku. 

Wśród aresztowanych była także kobieta, Janina Straszyńska. Miała szczęście w nieszczęściu. Nie umieszczono jej w celi ogólnej z mężczyznami, tylko osobno z innymi kobietami. Miała problemy z oczami, przebywała w szpitalu. Prawdopodobnie dzięki temu uniknęła powieszenia. 

fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Zatrzymani, przetrzymywani byli w areszcie miejskim w budynku, w którym aktualnie mieści się  Urząd Miasta Ostrowca Św. Trzymano tam oskarżonych o przestępstwa kryminalne, oszustwa, kradzieże. Prowadzone były korespondencję pomiędzy zatrzymanymi, a ich rodzinami. Doprowadzani byli na przesłuchania do Gestapo. W ich domach przeprowadzono przy zatrzymaniu rewizję. U lekarza miejskiego Józefa Dudy znaleziono dwa czasopisma konspiracyjne. Był torturowany w czasie przesłuchań. Aresztanci mieli  możliwość ucieczki, jednak obawiali się, że na rodzinę lub innych mieszkańców spadną jeszcze większe restrykcje. Osobą, która zatwierdziła wyrok był najprawdopodobniej Fritz Liphardt, szef SS i Policji w Radomiu. Represje dotknęły rodziny powieszonych. Część z nich wyjechała, część kobiet po śmierci mężów, pozostała bez środków do życia i dachów nad głową. Wiele rodzin zostało wyrzuconych z mieszkań.

fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Po wojnie, w kościołach pod wezwaniem Świętego Michała i  Najświętszego Serca Jezusowego  odprawiano Msze Święte w intencji pomordowanych, a potem  przez lata po wojnie w kościele Najświętszego Serca Jezusowego, wdowa po Leonie Braziulewiczu, Eugenia, zamawiała mszę w intencji wszystkich ofiar. Miejscem, w którym pamiętano o ofiarach był także kościół pod wezwaniem Świętego Michała. W latach 50-tych, w okresie powojennym,  komuniści usunęli z rynku  krzyż, który postawiony został w miejscu kaźni. Następnie pojawił się tam pomnik wdzięczności z napisem „1945 -1955 Bohaterom i wyzwolicielom mieszkańcy Ostrowca”.  W 1972 roku pojawiła się tablica pamiątkowa w kościele Świętego Michała. W miejscu pomnika wdzięczności stanął nieogrodzony pomnik autorstwa Beaty Karaś – pętla wyrywająca się symbolicznie  spod kostki brukowej, zwłaszcza w sezonie letnim, stanowi element „placu zabaw”  dla przebiegających tamtędy dzieci. Nikt ich nie zatrzymuje. Nieświadome swojego zachowania  przebiegają przez pętle, w zimie – zjeżdżają z niej na sankach. Bawią się w miejscu, „pod okiem kamer”, w którym 80 lat temu stała szubienica gdzie swoje życie straciło 29 osób. 

fot. Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info

Dołącz do dyskusji

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Connect

Previous Next
Close
Test Caption
Test Description goes like this