Przez prawie cztery godziny uczniowie zaprzyjaźnionych z byłą „Budowlanką” szkół średnich, dzielili się tym najcenniejszym darem.
– Najpiękniejszą rzeczą jest to, że zachęca się do pewnego gestu, który nazywa się pomoc. Sama takiej pomocy w swoim życiu oczekiwałam i sama wiem, że różnie z nią bywa, Wiem, że gdy się czegoś chce i się trafi do odpowiednich ludzi, taką pomoc się otrzymuje. Powiem szczerze, że organizując tę akcję dzisiejszą i mając wspomnienie sprzed 20 lat młodzież wcześniej więcej uczestniczyła w takich akcjach. Teraz jest to troszkę ograniczone, ale to wynika z różnych przyczyn: braku odwagi, braku chęci, chorób etc. – tłumaczy Beata Kępińska, nauczyciel Zespołu Szkół nr 2, opiekun Szkolnego Koła PCK, agitator młodych ludzi do oddawania krwi z dwudziestoletnim stażem. – Fajne jest to, że młodzi ludzie oddając krew mają tę satysfakcję, że mogą komuś pomóc. Do tego mają też robione badania, które w normalnych warunkach – kosztują – podsumowuje nauczycielka.
Podkreśla także, że warto dzielić się krwią, bo nigdy nie wiadomo, czy ktoś z nas, albo z naszych najbliższych, nie znajdzie się w potrzebie. Przypomina także, że krew jest bezcennym darem, którego nie da się wyprodukować, czy zastąpić.
– Bywa tak i sama znam takie przypadki, że praktycznie z dnia na dzień spada nam hemoglobina i nie ma niestety danej grupy krwi, która jest potrzebna. Wtedy bardzo chcemy, żeby znalazła się ta osoba, która da nam, tak naprawdę, cząstkę siebie – tłumaczy Beata Kępińska.
Krew oddana przez uczniów trafi do pacjentek leczących się w Świętokrzyskim Centrum Onkologii. Jest to pierwsza z akcji, które zostaną przeprowadzone w tym roku w szkołach średnich na terenie Ostrowca Św.
– Po dłuższej przerwie jest to pierwsza akcja zorganizowana w naszej szkole, ruszył też taki maraton szkolny, bo mamy taką piękną akcję „100 litrów na 100-lecie istnienia PCK”. Od wielu lat w naszej szkole, w okolicach 8 marca odbywała się akcja ze szczytnym celem, którym była właśnie krew dla amazonek z onkologii kieleckiej, a także dla kobiet po mastektomii piersi – tłumaczy Beata Kępińska.
Akcja oprócz tego, że pozwala na zebranie tego życiodajnego daru, integruje ze sobą młodzież z różnych szkół średnich z terenu naszego miasta. Uczniowie wymieniają się swoimi zainteresowaniami, rozmawiają, cieszą się z bycia razem, a także bawią się przy loterii fantowej, która powstała dzięki licznym sponsorom.
– Mamy różne fanty, jak vouchery na burgery w „Krówce i połówce”, u pana Norberta Skoczylasa dwa vouchery po 50 zł na zakup np. pizzy, a także drobniejsze rzeczy, jak breloczki, kubki – dodaje nauczycielka „Budowlanki”.
Podczas dzisiejszej akcji porozmawiać można było także z członkami Klubu Honorowych Dawców Krwi im. dr E. Dziewulskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim. Jednym z nich jest Stefan Zajączkowski, honorowy dawca krwi od 1974 roku, który krew zaczął oddawać, jak sam przyznaje z… przymusu na komisji wojskowej. Jest trzecim w Polsce dawcą pod względem ilości oddanej „czystej krwi”, w tym roku przekroczy bowiem 81 litrów. Co ważne, grupa krwi, którą posiada należy do najrzadszych – jest to bowiem grupa 0 RH-.
– Zacząłem oddawać krew poniekąd z przymusu, później przerodziło się to w chęć niesienia pomocy. Przez tyle lat nie oddałem krwi tylko raz. Warto oddawać krew, ratuje się wówczas ludzkie zdrowie. Miałem dwie takie akcje, że przekazywałem krew, mówiąc kolokwialnie, „z ręki do ręki”. W przypadku czterech osób dowiedziałem się, że uratowałem im życie – mówi Stefan Zajączkowski.
Tych, którzy przyszli oddać dzisiaj krew nie trzeba było jednak przekonywać, wśród chętnych znaleźli się Karol Michalski i Grzegorz Cybula z Zespołu Szkół nr 3 w Ostrowcu Św.
– Zdecydowałem się na oddanie krwi dzisiaj, ponieważ chciałem spróbować. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, a wiem, że może to pomóc innym ludziom. Zarejestrowałem się, pani pobrała mi krew, zbadał mnie lekarz czy mogę oddawać krew, położyłem się na leżance i oddałem krew. To proste. Zdecyduję się jeszcze raz na oddanie krwi, to nic strasznego, a komuś można pomóc – tłumaczy Karol Michalski.
Grzegorz Cybula przyznaje, że kilka lat temu krwi potrzebował jego ojciec. Nie mógł mu wtedy pomóc ponieważ nie miał skończonych 18 lat.
– Teraz będę zachęcał innych do oddawania krwi. To tylko chwila, a mogę uratować komuś zdrowie i życie – podsumowuje Grzegorz Cybula.
O kolejnych akcjach oddawania krwi będziemy informować na bieżąco.