„Stoję tutaj dzisiaj przed państwem jako podsekretarz stanu w ministerstwie rodziny, ale także, jako kobieta i matka. Jesteśmy na początku drugiej fali pandemii. Widzimy, że sytuacja jest bardzo poważna. Na pierwszym froncie niezmiennie od kilku miesięcy są pracownicy służby zdrowia: lekarze i pielęgniarki, im chcę w tym miejscu przy tej okazji bardzo serdecznie podziękować, ale bardzo wiele jeszcze przed nami, bo widzimy, że sytuacja niestety się nie poprawia” – powiedziała Socha w poniedziałek na konferencji prasowej.
Podkreśliła, że na froncie tej walki jest również rząd. „Jako członek rządu mogę powiedzieć, że robimy wszystko co w naszej mocy, by poprawić sytuację, by nie dopuścić do tragicznych wydarzeń. Natomiast to wszystko nie powinno nam przesłaniać celu, którym jest zapewnienie odpowiedniej opieki dzieciom i matkom. Nie możemy udawać, czy nie możemy nie zauważać problemu rozdzielenia matek od noworodków, szczególnie od dzieci urodzonych przedwcześnie, od wcześniaków” – wskazała.
Mówiła, że można rozwiązywać ten problem, dbając jednocześnie o bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa i reżim sanitarny. Poinformowała, że są szpitale w Polsce, które radzą sobie dobrze z tym problemem.
„Jest wiele szpitali, które można postawić za przykład, dlatego chcemy w tym miejscu dziś zaapelować, przede wszystkim do dyrektorów szpitali, do lekarzy, do ordynatorów oddziałów noworodkowych o jeszcze większy wysiłek w tym kierunku, żeby zapewnić matkom, szczególnie matkom, możliwość opieki, by potraktować rodzica nie jako osobę odwiedzającą, ale jako członka zespołu terapeutycznego” – powiedziała wiceminister rodziny.
Wskazała, że rząd, Ministerstwo Zdrowia ani ministerstwo nauki nie zakazuje takich praktyk. „Powinniśmy znaleźć procedury na to, jak umożliwić matkom kontakt z dziećmi, przy jednoczesnym zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa” – dodała.
Przewodnicząca Rady Rodziny Dorota Bojemska podkreśliła, że bezpieczeństwo w szpitalach musi być traktowane holistycznie. Jej zdaniem elementem tak rozumianego bezpieczeństwa jest obecność rodzica przy dziecku.
„Proces tworzenia więzi między rodzicem a dzieckiem ma kolosalne znaczenie zarówno dla rozwoju dziecka, jak i rozwoju kompetencji rodzicielskich, ale także w procesie zdrowienia pacjenta” – wskazała Bojemska.
Z kolei prezes Fundacji Bank Mleka Kobiecego dr hab. Aleksandra Wesołowska zwróciła uwagę, że jest możliwe wykorzystanie obecności rodzica w polskich oddziałach neonatologicznych po to, aby „zapewnić dziecku również terapeutyczne działania mleka kobiecego”.
„Odpowiednie procedury zostały wypracowane i wymagają wdrożenia. Mleko kobiece jest czynnikiem, który zwiększa odporność dziecka, szczególnie w sytuacji zagrożenia epidemiologicznego wirusa SARS-CoV-2. W związku z tym nawet matki chore na COVID-19 mogą pozostawać w bliskości z dzieckiem, oczywiście w ramach wymogów sanitarnych i epidemiologicznych” – zaznaczyła.
Neonatolog w Szpitalu Klinicznym im. ks. Anny Mazowieckiej dr Dariusz Madajczak zwrócił uwagę, że żaden szpital w Polsce nie jest w stanie sprawić, by każda matka od narodzin swojego dziecka do momentu wypisu ze szpitala przebywała z nim cały czas na oddziale.
„Taki pobyt może trwać nawet kilka miesięcy. Moment wypisu ze szpitala nie oznacza też, że wypisujemy dziecko zdrowe, to jest to nadal dziecko, które wymaga wielospecjalistycznej opieki” – powiedział Madajczak.
Dlatego – jak dodał – „namawiamy dyrektorów szpitali i ordynatorów oddziałów neonatologicznych, aby w miarę możliwości stworzyli system, który umożliwia pobyt matki po porodzie przez kilka tygodni, do czasu, kiedy stan dziecka się nie ustabilizuje”.
Zaapelował też, by stworzyć warunki do powtórnego przyjęcia matki, przynajmniej kilka dni przed wypisaniem noworodka z oddziału. Jak dodał, powinien też istnieć system pobytu dziennego matki z dzieckiem, m.in. poprzez zapewnienie środków ochrony osobistej czy dostęp do pomieszczeń socjalnych tak, by matka nie musiała opuszczać oddziału. To – jak stwierdził – rozwiązania optymalne. (PAP)