Nie wiadomo, jakie przesłani kierowały Spółką DLF Invest, że poczuła się stroną referendum lokalnego, jakie odbyło się w minioną niedzielę, 24 listopada w gminie Bałtów. Wiadomo natomiast, że Spółka pozwała w trybie wyborczym Radio Kielce, opierając się na materiale, jaki dla rozgłośni przygotowała Emilia Sitarska, dziennikarka kieleckiej rozgłośni. Wiadomo także, że mieszkańcy się zmobilizowali i licznie przybyli do urn wyborczych. Uzyskano wymaganą frekwencję, a referendum jest wiążące.
Radio Kielce tuż po ubiegłotygodniowej sesji Rady Gminy w Bałtowie opisywało nastroje panujące w gminie przed niedzielnym referendum. Wśród kilkunastu nagrań, znalazło się i to, w którym wypowiadała się Aneta Kudas, sołtys Maksymilianowa, która opowiadała o zasłyszanych od mieszkańców, niepokojących ją sygnałach.
W artykule z dnia 20 listopada, jaki ukazał się na stronie rozgłośni, pojawiła się bowiem informacja, że:
„Oprócz anonimów, mieszkańcy Bałtowa zwracają uwagę także na inne sytuacje. Jak mówi Aneta Kudas, sołtys Maksymilianowa, pracownicy kompleksu turystycznego i powiązanych z nim firm, są zastraszani przez swoich pracodawców. Z tego powodu też mieszkańcy wsi są podzieleni.
– Pracownicy na piśmie otrzymali informację, że jeśli ktoś z rodziny będzie brał udział w referendum, to pracownik straci pracę – informuje Aneta Kudas.”
To właśnie tą wypowiedzią poczuł się urażony m.in. Filip Lichota, o czym poinformował m.in. na stronie internetowej, należącego do Spółki DLF Invest – Radia Ostrowiec.
Dziś już wiemy, że wniosek został oddalony przez sąd.
– W ocenie sądu już samo uzasadnienie wniosku świadczy bowiem o tym, iż wnioskodawcy w istocie chodzi o to, iż kwestionowana publikacja narusza wizerunek firmy, czyli Spółki z. o.o. DLF Invest w Bałtowie i naraża ją na potencjalne szkody. Świadczą o tym słowa uzasadnienia, to w cudzysłowie „insynuacje, które zawiera zarówno artykuł, jak i cytowane w nim wypowiedzi pani Anety Kudas są wielce krzywdzące dla wnioskodawcy i stawiają go jako podmiot prowadzący działalność gospodarczą w złym świetle.” Jak również kolejny fragment uzasadnienia wniosku o tym świadczy, również w cudzysłowie „budowana przez lata marka Bałtowskiego Kompleksu Turystycznego została przez opisane wyżej wypowiedzi narażona na szwank i na trudne w tym momencie do oszacowania straty, co najmniej wizerunkowe, a wielce możliwe, że także finansowe”. W takiej sytuacji w ocenie sądu wnioskodawcy nie przysługuje droga sądowa w trybie wyborczym, obligującym do niezwłocznego rozpatrzenia wniosku, a ewentualnie droga zwykłego procesu cywilnego o zadośćuczynienie czy odszkodowanie , w którym to procesie zostanie rozpatrzona zasadność złożonego, o ile oczywiście zostanie złożony, pozwu. Oczywiście po przeprowadzeniu postępowania dowodowego, zawnioskowanego przez obie strony. Wnioskodawca sam stwierdza przecież w uzasadnieniu wniosku, iż podawanie niezgodnych z prawdą faktów szkodzi mu wprost, jako podmiotowi niezwiązanemu bezpośrednio z tocząca się kampanią referendalną. Nadto z zeznań prezesa zarządu wnioskodawcy złożonych na rozprawie w dniu dzisiejszym wynika, że Filip Lichota w żaden sposób nie był związany z referendum przeprowadzonym w Bałtowie w dniu 24 listopada 2019 roku, ani z kampanią referendalną. Podkreślił natomiast, iż uważa, że„artykuł szkodzi mojej firmie, a ja się z firmy utrzymuję, więc szkodzi także mnie, jako osobie fizycznej”. Tu cytat oczywiście był pana Lichoty. Z powyższych względów wniosek podlegał oddaleniu – wyjaśniła Edyta Sikorska, sędzia Sądu Okręgowego w Kielcach.
– Myślę, że to był jedyny słuszny wyrok w tej sytuacji – komentuje krótko Aneta Kudas, sołtys Maksymilianowa.
Powtórzymy za słowami jednego z oświadczeń wydanych przez Towarzystwem Dziennikarskim:
„ Kiedy wyrzucają z imprezy innego dziennikarza masz obowiązek wyjść z nim razem. Kiedy jutro wyrzucą ciebie, nie będziesz sam”!
Za użyczenie materiału dźwiękowego i fotograficznego dziękujemy rozgłośni Radia Kielce.