Jak już informowaliśmy w tym roku przedostatni kwietniowy weekend (22-24 kwietnia) minie pod znakiem czyszczenia koryta i wałów, przepływającej przez powiat ostrowiecki – rzeki Kamiennej. Inicjatorem akcji, a jednocześnie szefem lokalnego sztabu ogólnopolskiej akcji „Operacja Czysta Rzeka” jest Przemysław Syta, miłośnik kajakarstwa.
– Dziś będziemy nadrabiać za wczoraj. Niestety w piątek pogoda nie dopisała. Nie traciliśmy jednak czasu. Zajęliśmy się logistyką i zbieraniem śmieci, które znaleźliśmy na brzegu. Dziś działamy już z kajaków. Udało się zebrać fajną grupkę ludzi, którzy chcą się zaangażować, poświęcić sobotnie przedpołudnie i pomóc. Kilku osobom w udziale w akcji przeszkodził sezon chorobowy, ale i tak jestem bardzo pozytywnie zaskoczony – wyjaśnia Przemysław Syta.
Przypomina, że pomysł na ogólnopolską akcję „Operacja Czysta Rzeka” napisało życie. Rzeki w Polsce do najczystszych nie należą. Akcja odbywa się od 4 lat, w tym roku zgłosiła się rekordowa liczba wolontariuszy. W całej Polsce jest to ponad 6 tysięcy osób.
– Akcja jest ogólnopolska, ale lokalnie również można stworzyć sztab. Każda osoba może zaangażować się w sprzątanie, niekoniecznie z kajaków. Może to być odcinek przybrzeżny. My sprzątać będziemy i z kajaków, i z brzegu, spacerując przy wodzie. Wykonujemy trochę taką „Syzyfową pracę”, bo sprzątanie śmieci, to nie jest lekka sprawa i fizycznie i psychicznie. Tym bardziej warto to robić i o tym mówić, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się, że ktoś o te rzeki dba, że to miejsca, przy których można świetnie spędzić czas, że wyrzucanie śmieci do rzeki to ostatnie, co powinno nam przyjść do głowy. Wiąże się to także ze zmianą mentalności, a na to potrzeba czasu. Ktoś jednak musi zacząć – mówi Przemysław Syta.
Dodaje, że na uczestników sprzątania, którzy wcześniej zadeklarowali swój udział w akcji, czekają gadżety: koszulki z logiem akcji, a także drobny upominek od „Kamienna Kajaki”, wypożyczalni, która do weekendowej akcji użyczyła swoje kajaki.
W sobotniej akcji udział wziął Marcin Orczyk, wędkarzy i przyrodnik z gminy Ćmielów.
– Jestem wędkarzem i miłośnikiem przyrody. Lubię spędzać czas w miłych okolicznościach przyrody, czyli nad czystą rzeką. Poza tym patrząc na te wszystkie śmieci, tak zwyczajnie wypada posprzątać, bo tych wyrzuconych rzeczy jest naprawdę sporo w niektórych miejscach. Wspólne sprzątanie, to fajna okazja, żeby spędzić dobrze weekend – wyjaśnia.
Dodaje, że ilość śmieci zależy od poziomu wody.
– Wtedy, gdy jest wysoka woda, tak jak obserwowaliśmy to dwa tygodnie temu, to tych śmieci jest więcej niż zazwyczaj. Ten odcinek ćmielowski jest dość „dziki”, nieuregulowany. Dostępu z brzegu do rzeki nie ma. Z kajaków jest lepsza możliwość dotarcia do śmieci, które zalegają w korycie od dłuższego czasu – tłumaczy.
Podkreśla, że w rzece można najczęściej znaleźć plastikowe i szklane butelki.
– To wszystko co unosi się na wodzie widać, ale są i opony, stare fragmenty mebli, te z kolei zalegają w korytach rzek. Najgorzej sytuacja wygląda przy zabudowaniach, tam gdzie mieszkają ludzie. Warto nagłaśniać problem, pokazywać, że te śmieci istnieją. Wydaje mi się, że edukacja ludzi, którzy mieszkają nad rzekami powinna być zdecydowanie większa. Kiepsko to wygląda, gdy mieszkając nad wodą, wyrzucają do rzek swoje śmieci. Nasza praca, to trochę „walka z wiatrakami”. My posprzątamy, a za chwilę ktoś przyjdzie i nabrudzi. Ci, którzy brudzą nigdy nie przyjdą sprzątać, a ci, którzy sprzątają, zawsze będą to robić – podsumowuje.
Marcin Klucznik, mieszkaniec Ćmielowa podkreśla, że zdecydował się na udział w „Operacji Czysta Rzeka”, bo czuł taką potrzebę.
– Sprzątanie lasów, czy tego typu perełek przyrodniczych, jak brzegi rzek leży w mojej naturze. Tak zostałem wychowany. W 2020 roku zebraliśmy razem z żoną prawie 260 worków śmieci w ćmielowskich lasach, w tamtym roku ponad 80, w tym roku około 10. To są cały czas te same ścieżki, przy których pojawiają się nowe śmieci. Najczęściej znajdujemy butelki po alkoholu, opakowania po papierosach, plastik, opakowania po słodyczach. Myślę, że ludzie zostawiają to, bo brakuje im kultury, wychowania. Po prostu nie myślą – mówi Marcin Klucznik.
Przypomina, że pozostawione przez człowieka śmieci, to duże zagrożenie dla zwierząt, a często także śmiertelna pułapka.
– W puszkach po piwie giną chrabąszcze. Garściami można je z nich wyciągać. Niestety taka puszka to dla nich śmiertelna pułapka. Stłuczone szkło, to zagrożenie dla leśnej zwierzyny, która może się skaleczyć. Tak samo stare ogrodzenia pozostawiane w lesie. Wpadająca w nie zwierzyna cierpi ogromne męczarnie. Nie raz próbowaliśmy ratować takie zwierzęta. Wyrzucane są także opakowania po olejach silnikowych i worki po nawozach – wylicza Marcin Klucznik. Podkreśla, że akcje sprzątania mają sens. Warto je organizować nawet dla garstki ludzi.
Grażyna Czech i Aleksandra Pacuła, mieszkanki gminy Ćmielów, które zgłosiły się do udziału w akcji tłumaczą, że podczas spacerów widzą mnóstwo śmieci. Najczęściej jest to plastik w różnej postaci, zdarzają się jednak i lodówki, i wersalki.
– Chcemy mieć czystą Kamienną. Miło jest mieszkać w czystym, a nie zaśmieconym środowisku. Gdy idziemy na spacer widzimy pełno śmieci, starych lodówek, śmieci o wielkich gabarytach. Serce pęka, gdy się to widzi. Nie wszystko da się zebrać, ale od czegoś trzeba zacząć. Zacznijmy od Kamiennej – podsumowuje.
Galeria foto: Katarzyna Stan/Dzień Dobry Ćmielów i Łukasz Grudniewski/naOSTRO.info