Po Nietulisku Dużym krąży opowieść, że bociany wracają na Świętego Józefa (19 marca), jednak w tym roku przyleciały nieco spóźnione. Najpierw jeden z bocianów „wypróbowywał” gniazdo, później dołaczyła do niego towarzyszka.
– Teren jest dla nich idealny. Tuż obok mamy łąki, bywały takie lata, że rzeka Kamienna wylewała, więc na pożywienie bociany nie narzekają, było mnóstwo ryb, żab, wszystkiego czego potrzebują do szczęścia. A przede wszystkim ludzie im nie przeszkadzają. Gdy bocian zauważy, że nikt go nie wygania, nie strzela do niego, nie rzuca kamieniami, a o takich przypadkach słyszałem, zostaje. To są mądre ptaki, no i przynoszą szczęście – wyjaśnia Henryk Jabłoński.
Przypomina też historię, gdy ktoś zrzucił gniazdo bocianie, a potem koleje jego losu poukładały się tragicznie – odebrał sobie życie.
– Jakaś prawda w tym powiedzeniu, żeby nie niszczyć bocianich gniazd, jest – podsumowuje sołtys.
To, na którym teraz zamieszkała para bocianów jest nowe i przygotowane specjalnie dla nich. Początkowo bociany gnieździły się od kilkunastu lat na pobliskiej lipie. Niestety pewnego dnia silny wiatr gniazdo zdmuchnął.
– A bociany z Nietuliska Dużego to nie były zwykłe bociany, jednego roku, wykarmiły bowiem cztery młode – wspomina Henryk Jabłoński, sołtys Nietuliska Dużego.
Mieszkańcy chcieli, żeby gniazdo bocianie wróciło. Przypominali mu o tym na każdym kroku. Sołtys nie miał wyjścia, znalazł trochę czasu i wraz z kilkoma mieszkańcami zbudował… bocianie gniazdo. Do wykonania konstrukcji użył m.in…. taczek, a ponieważ jest spawaczem z zawodu, zrobił też odpowiednie wzmocnienia i tak powstało nowe bocianie gniazdo.
– Później pojawił się problem, na czym to gniazdo osadzić. Zadzwoniłem do Jana Pasternaka, szefa firmy Elektrobud, czy nie znalazłby u siebie starego, uszkodzonego słupa. Na tej lipie już nie było sensu, żeby ustawiać nowe gniazdo, bo była stara i spróchniała. Straciła też na wysokości. Pan Pasternak się zgodził, obiecał, że poszuka słupa i mi go dostarczy – dodaje sołtys Nietuliska Dużego.
Tak też się stało.
– Nic nas to nie kosztowało. Nie zdążyliśmy jednak zrobić gniazda jak te słup był montowany. No i pojawił się kolejny problem jak je na słupie zamieścić. Pomógł mi kolejny znajomy przedsiębiorca Jacek Ziółkowski. Słup ma 10 metrów wysokości więc łatwo nie było. Podjechał Starem i zrobił ten wysięgnik. Trzej panowie nam pomogli. Zamontowaliśmy go narzucaliśmy starych gałęzi z porzeczek, żeby bociany się nie bały. Zrobiliśmy takie odwodnienie nawet dla wody, gdyby się tam im w tym gnieździe zbierała – tłumaczy sołtys.
Nie udałoby się też bez pomocy Tomasza Mazana z Zakładu Gospodarki Komunalno-Mieszkaniowej w Kunowie.
–To on zlecił ludziom, żeby przyjechali dostawczym samochodem, aby sprzątnąć to, co zostało ze starego gniazda – wyjaśnia Henryk Jabłoński.
Okazało się, że bocianie gniazdo do najlżejszych nie należy. Musiała przyjechać fadroma, która gniazdo zabrała.
– Mieszkańcy kupili materiał i finansowo dołożyli się do gniazda – mówi Henryk Jabłoński.
Mieszkająca tuż przy bocianim gnieździe Ewelina Borowiec, która do Nietuliska Dużego sprowadziła się kilka lat temu, potwierdza, że bociany bardzo upodobały sobie to miejsce. Jako mama bliźniąt uważa, że przynoszą nie tylko szczęście, ale i …. dzieci.
– Spodobał nam się nam ten domek, w którym teraz mieszkamy, bo stało przy nim gniazdo bocianie. Z kolei bocianom bardzo spodobało się to miejsce. Codziennie możemy je obserwować. Teraz już się do nich przyzwyczailiśmy, ale odwiedzający nas goście mówią, że jadą nie do cioci, ale do bocianów – śmieje się Ewelina Borowiec.
Wspomina jak dwa lata temu bociany toczyły w powietrzu walki o gniazdo. Rywalizacja była tak zacięta, że uszkodziły linię wysokiego napięcia. Zdarzały się też historie tragiczne.
– Trzy lata temu bociani rodzice wyrzucili jedno z piskląt z gniazda. Robią tak zawsze wtedy, gdy wiedzą, że nie będą w stanie go wykarmić. Niestety nie udało się go nam uratować – dodaje Ewelina Borowiec.
– Bociany na pewno przynoszą szczęście, już samo to, jak patrzy się na ich zachowanie człowieka uspokaja. Czy deszcz, wiatr czy susza, bociani rodzice rozkładają nad dziećmi swój ochronny parasol ze skrzydeł. Pięknie to wygląda. Można się od nich wiele nauczyć – dodaje mieszkanka domu z widokiem na bocianie gniazdo.
– Sąsiedztwo bocianów popłaca – śmieje się Henryk Jabłoński. I żartuje, że być może gminę Kunów czeka baby boom.